[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wszyscy pozwalają się traktować Klodii jak niewolnicy, w każdym razie przez jakiś czas.Ostatnio nieczęsto widujemy Trygoniona.Zajęty jest przygotowaniami do święta Wielkiej Matki.Może to jego flet teraz słyszymy.– Zmarszczył nagle czoło, tknięty jakąś myślą.– Nie sądzisz chyba, że Klodia siedzi w domu gallów, wymyślając jakąś rozrywkę na swoje przyjęcie?– Jakie przyjęcie?– Klodia zawsze urządza przyjęcie w wigilię święta Kybele.To pierwsze wydarzenie towarzyskie każdej wiosny.Za trzy dni od dzisiaj.– Ależ to dzień rozpoczęcia procesu!– Czysty przypadek.Jeszcze jeden powód do świętowania, jeżeli wszystko pójdzie dobrze.Ten ogród będzie pełen ludzi, a na scenie.Klodia co roku musi przejść samą siebie.Może teraz atrakcją będzie Trygonion, grający na swoim instrumencie.– Zaśmiał się rubasznie.– Nie będę mógł przyjść, niestety.W tym roku wybrano mnie na edyla[4], więc do mych obowiązków należy nadzór nad oficjalnymi obchodami święta.Będę zbyt zajęty, by oddawać się przyjemnościom.Prawdopodobnie będę musiał zrezygnować też z udziału w procesie.Wielka szkoda.Chciałbym zobaczyć, jak Celiusz się wije, przyciśnięty do muru.Uwielbiam dobre rozprawy.– Oczy mu zalśniły, znów przypominając mu Klodię.– Podobał mi się nawet mój własny proces.Pamiętasz go, Gordianusie?– Nie byłem na nim – odrzekłem ostrożnie.– Ale chyba każdy pamięta aferę z Dobrą Boginią.Klodiusz pociągnął długi łyk wina z miodem.– Tamta sprawa nauczyła mnie trzech rzeczy.Po pierwsze, nigdy nie licz na to, że Cycero cię wesprze.Prędzej wbije ci nóż w plecy! Po drugie, kiedy przekupujesz sędziów, wlicz w to odpowiedni margines bezpieczeństwa.Będziesz znacznie lepiej spał w przeddzień procesu.Ja w każdym razie spałem dobrze.– A trzecia nauka?– Pomyśl dwa razy, zanim włożysz kobiece szaty, niezależnie od powodu.Mi to nic nie pomogło.– Dionowi też nie za bardzo – zauważyłem.Klodiusz zaśmiał się sucho.– Może jednak masz trochę poczucia humoru, Gordianusie!Im się robię starszy, tym łatwiej zapadam w sen wbrew własnej woli.Pod koniec kolacji Klodiusz wstał, mówiąc, że musi iść na stronę.Rozluźniłem się i zamknąłem oczy, słuchając śpiewu gallów.Przyjemna fraza, która podobała mi się wcześniej, znów się pojawiła; w końcu zaczęło mi się wydawać, że płynę na fali muzyki, unoszę się nad ogrodem Klodii, lewituję twarzą w twarz z ogromną Wenus, a potem wzbijam się jeszcze wyżej.Rzym był pode mną jak zabawka, ze świątyniami jak z klocków, skąpanymi w poświacie księżyca.Melodia rosła i opadała, a ja podskakiwałem na niej jak bańka piany na wodzie, jak niesione wiatrem piórko we mgle.póki ktoś nie szepnął mi do ucha: „Jeżeli nie Marek Celiusz zamordował Diona, to kto?”Obudziłem się raptownie – usłyszałem głos tak wyraźny i bliski, że byłem zdumiony, nie widząc nikogo.Lampy pogasły, niebo usiane było gwiazdami, w ogrodzie cicho, słyszałem jedynie szemranie wody w fontannie.Ktoś przykrył mnie kocem.Koc pachniał perfumami Klodii.Za dużo wina i ciężkiego jedzenia, pomyślałem.Mimo to czułem się rześki i wypoczęty.Jak długo spałem? Odrzuciłem koc – noc była za ciepła.Wstałem i przeciągnąłem się, rozglądając się dookoła; wciąż nie wierzyłem, że jestem zupełnie sam.W ogrodzie nie było jednak nikogo prócz zastygłego w błagalnej pozie Adonisa i wyniosłej, czerniejącej na tle nieba Wenus.Jej oczy lśniły matowo w świetle gwiazd.Znowu ogarnęło mnie wrażenie, że bogini zaraz ożyje.Zadrżałem i nagle zapragnąłem opuścić ten ogród.U szczytu schodów przystanąłem i cicho zawołałem:– Klodiuszu! Klodia? Chryzis?Nikt mi jednak nie odpowiedział.Dom był absolutnie cichy.Mogłem równie dobrze znaleźć się zamknięty na noc w pustej świątyni.Przeszedłem przez korytarz i atrium do westybulu.Tam musi być odźwierny, pomyślałem, być może ten sam starzec, który wpuścił mnie tego popołudnia.Odźwiernym był jednak Barnabas i spał jak zabity.Siedział na podłodze, oparty o ścianę i z odchyloną w tył głową, tak że w znikomym świetle, sączącym się z atrium, widziałem jego twarz i zrośnięte w grubą kreskę brwi.Przy nim leżał jakiś niewyraźny, zagadkowy kształt, w którym dopiero po dłuższej chwili domyśliłem się sylwetki Chryzis
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|