[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Co za "was"? - zapytałem lekceważąco.- Tylko nie "was"?"!- A co? - odezwał się Zdzisiek.- To nie wolno wejść do ogrodu za potrzebą?- W nocy? I przez dziurę w płocie? - zapytał ten obcy.- To uważasz pan, że mam przełazić przez płot, gdy obok jest dziura? - włączyłem się do rozmowy.A ten skoczył i złapał mnie za ramię.Strzeliłem łbem.Facet poleciał do tyłu chyba ze siedem metrów, zanim się rozłożył na ziemi.Teraz akcja już rozgrywała się szybko.Z krzaków wyskoczył duży pies.Zdzisiek już ciągnie za cyngiel.- Nie strzelaj! - wrzasnąłem, gdy posłyszałem trzask pierwszego spustu.Równocześnie Zdzisiek strzelił i zraniony pies uciekł ze skowytem.W tym momencie strzelił facet, który dostał łbem."No, jak ty strzelasz - pomyślałem - to i ja sobie pozwolę".Wyrwałem swoje parabellum i grzmotnąłem w kierunku leżącego faceta.Teraz znów ktoś strzelił z oddalonych od nas krzaków.- Chłopaki, wiać! - wrzasnąłem i wszyscy rzuciliśmy się do ucieczki w kierunku dziury w parkanie.Goniło nas kilku facetów, ale oni musieli dopiero szukać dziury.- Uciekajcie, ja ich zastawię! - zawołałem, gdy dopadliśmy pierwszego rogu ulicy.Za rogiem był parkan z desek.Wystawiłem tylko oko, nos i rękę z pistoletem.Wystrzeliłem cały magazynek.Goniący pokładli się pod płotem.Wtedy pobiegłem szybko, zmieniając równocześnie magazynek.- Panie, co to za strzały? - pytali przez okna przerażeni ludzie.- Nie wiem! - odkrzyknąłem.- Podobno kogoś zabili, lepiej uciekajcie.Gdy znikałem za następnym rogiem, na ulicy było już kilkanaście osób biegnących w kierunku Mokotowa."Teraz już cholerę złapią, a nie mnie" - pomyślałem uciekając w kierunku parku Promenady.Czekali tu na mnie chłopaki.Pomaleńku wyjrzeliśmy na ulicę Belwederską.Daleko od nas, w okolicy miejsca rozróbki, widać było kilka osób.Przeczołgaliśmy się przez jezdnię i chodnik.Przez parkan dostaliśmy się na pusty plac.Znowu przez parkan wyszliśmy na następną ulicę.Jeszcze dwa parkany i wyszliśmy prawie naprzeciwko bramy naszego domu.- Co to było? - zapytał Zdzisiek już w mieszkaniu.- Obława, frajerze.Zwykła obława.Albo też policja się tam na kogoś zasadziła.Tylko na kogo? Chyba nie na nas, bo o naszej wyprawie nikt nie wiedział.W piątek przed wieczorem przyszedł Tadek i prosił, żeby mu pożyczyć parabellum.- Po co? - zapytałem.- Potrzebne - odpowiedział lakonicznie."Nie chce mówić, niech nie mówi" - pomyślałem.Ale dając mu pistolet powiedziałem:- Masz, ale uważaj, żebyś z nim nie wpadł.Zanim wyszedł, umówiliśmy się, że z soboty na niedzielę zrobimy poważniejszy skok do "Kapeluszowej".Mieliśmy dostać się do pomieszczenia, w którym właściciel fabryki przed ucieczką za granicę ukrył wielki kosz pełen drogocennych rzeczy.Tadek znał schowek, gdzie ukryty był kosz, ale żeby się do niego dostać, trzeba było mieć specjalne narzędzia, które Tadek obiecał przynieść w sobotę.Chodziliśmy już po ten kosz trzy razy, ale nic z tego nie wyszło, bo nie mieliśmy narzędzi.Doszliśmy do wniosku, że musimy się pośpieszyć, bo Niemcy coraz częściej odwiedzają fabrykę.Jak ją uruchomią, to z kosza będą "nici".Olek z Wójtówki radził, żeby uśmiercić "fokstrota", który pilnuje.Motywował to tak: "Jak nie żyje, to nie wykapuje, a o jednego szkopa będzie mniej".Ale żaden z nas się nie zgodził na takie rozwiązanie.Plan był następujący: z soboty na niedzielę przyniesiemy kosz, a w niedzielę rozparcelujemy towar i ulokujemy u kolegów, którzy mieszkają daleko od fabryki.W sobotę przed południem Tadek oddał mi pistolet.Przyszedł z Heńkiem, kolegą z naszego domu.Wyjąłem magazyn, odciągnąłem zamek i stwierdziłem brak jednej kuli.- Gdzie jedna kula? - zapytałem patrząc przenikliwie na Tadka.- To ja strzeliłem - wtrącił Heniek.- Byłbym zabił Czarnego.Czarny to starszy kolega z naszego domu.- W jaki sposób?- Byliśmy u Czarnego w warsztacie - zaczął opowiadać Heniek.Czarny miał w innym domu, w piwnicy, mały warsztat ślusarski.- Wyjąłem magazyn i bawiłem się w kowboja.Wyrwałem pistolet zza paska, mierzyłem z biodra i ciągnąłem za cyngiel.Gdy mi się ta zabawa sprzykrzyła, położyłem spluwę na stole, magazynek leżał obok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|