[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Kody do kodów.To jakaś paranoja.– mruknął Pan Jan.– Biorąc to na zdrowy rozsądek – powiedział Balcerzak.– można obejść wszystkie mechaniczne zabezpieczenia, ale ta maszyna ma wartość bojową jedynie jako w pełni sprawny system.Bez komputerów z oryginalnym oprogramowaniem to tylko pięknie wyglądająca zabawka.– Zatem możemy skreślić Stealthy z listy naszego uzbrojenia – podsumował dotychczasowe wypowiedzi Pan Jan.– Niekoniecznie.– Sztreit nadal wpatrywał się w kartkę papieru z meldunkiem Zawady.– Możemy podjąć prace nad usunięciem wszystkich blokad, nad zastąpieniem niektórych układów przez podobne.– Ile potrwałyby takie prace?– Co najmniej kilka miesięcy.To naprawdę skomplikowana maszyna, a z tego, co tu widzę, to części zapasowych raczej nie ma.– Jeśli przylecieli na Air Show, to musieli zabrać ze sobą trochę złomu.Awaryjność tych maszyn nie jest wielka, ale pokaz to pokaz.– A jeśli to nie samoloty z jednostek liniowych? – wtrącił milczący od dłuższej chwili Skórka.– Może to maszyny przeznaczone na pokazy, pozbawione większości skomplikowanych systemów bojowych.– Tę pewność uzyskamy dopiero po ich obejrzeniu – uciął jego rozważania Sztreit.– Jak tylko nasze oddziały zabezpieczą teren, zostaniecie panowie przetransportowani do jednostki 18-210.– Pan Jan wstał, dając tym samym znak do zakończenia rozmowy.Spodziewał się nieco więcej konkretów, ale rozumiał, że przy tak skąpej ilości danych żaden z żołnierzy nie wyda dokładniejszej opinii.* * *Pomieszczenia kompleksu dowodzenia były puste.Zamknięte na głucho włazy, opuszczone pancerne rolety na nielicznych oknach i gruba na palec warstwa kurzu zalegająca podłogi oraz pokryte brezentem nieliczne meble, świadczyły niezbicie, iż poznaniacy nie byli zainteresowani tym miejscem, bądź w ogóle o nim nie wiedzieli.Zawada podłączył do panelu kontrolnego przy drzwiach wejściowych bateryjkę z latarki i wprowadził sześciocyfrowy kod.Cichy syk i osypujący się z hermetycznego kołnierza pył były jedyną reakcją ciężkiej bramy.– Zacięła się.– Adamczyk, pilnujący tyłów, z niepokojem spojrzał na stalowy krąg, blokujący wejście do kompleksu.– Nie sądzę.– Adam chwycił za wpasowaną w drzwi klamkę i pociągnął do siebie.Drzwi wydały cichy zgrzyt, ale posłusznie odsunęły się na bok.Były grube na półtora metra i ważyły ze dwie tony, a jednak dało się je poruszyć jedną ręką.– W mordę jeża, wyglądają jak drzwi do skarbca w banku – ocenił je Filipek, zaglądając przez wąską szczelinę do wnętrza.– Brakuje tylko zamka czasowego i pokręteł na środku.– Nie ma też dziurki na klucz.Idziemy po kasę.– Adam popchnął go w kierunku ciemności panującej po drugiej stronie.Komandos nałożył noktowizor i posłusznie wślizgnął się do wnętrza.Po chwili zauważyli jego rękę z wysuniętym w górę kciukiem.– Adamczyk.– Zawada klepnął w ramię drugiego komandosa.– Wchodzimy.Żołnierz skinął głową i zaczął się cofać, nie spuszczając z oka korytarza.Adam nakierował go wprost na drzwi.Razem dociągnęli masywną stalowo-betonową pokrywę na miejsce.Zrobiło się ciemno jak w grobie, lecz z noktowizorami na oczach byli w stanie poruszać się po pomieszczeniu.– Nie ma wewnętrznego zamka – zameldował Filipek.– Jest.– Zawada przeszedł na prawo od kołnierza i przesunął ręką po ścianie, zgarniając kurz.Po chwili znalazł to, czego szukał.Stuknął lekko w nieco jaśniejszą płytkę, odsłaniając niewielką wnękę.Podłączył zasilanie do panelu i wprowadził kolejny kod.Przez kilka sekund nic się nie działo, a potem usłyszeli zwielokrotnione echem stuknięcie i towarzyszący mu lekki wstrząs.Wrota wróciły na swoje leże.– Niech się stanie światłość – rzucił Adamczyk, ale nadal panowały nieprzeniknione ciemności.– Jesteście za niski szarżą, żeby wydawać takie rozkazy – stwierdził Zawada, kierując się dalej na prawo.Szybko znalazł następny, znacznie większy panel.Przeszukał go i wcisnął kilka guzików.Potem wyłączył noktowizor i przesunął go na czoło.Obaj komandosi zrobili to samo.Cichy pomruk jarzeniówek wypełnił sąsiedni korytarz, a potem przedsionek kompleksu dowodzenia.– Idziemy – rzucił Zawada, ruszając w głąb dwustumetrowego, prostego jak strzelił korytarza.Mijali kolejne drzwi opatrzone żółtymi napisami w cyrylicy i trzycyfrowymi kodami.Filipek w przelocie nacisnął kilka klamek, ale wszystkie przejścia były zamknięte.Wreszcie Zawada zatrzymał się przy dwuskrzydłowych drzwiach po prawej.Raz jeszcze powtórzył rytuał z panelem i weszli do przestronnej, okrągłej sali wypełnionej sprzętem.Zawada wskazywał im kolejne sekcje, które odkrywali, ściągając zakurzone płachty brezentu.Prymitywnie wyglądające panele, pełne przełączników i wyświetlaczy pamiętających zapewne początki elektroniki, wyglądały dość śmiesznie, ale żołnierze wiedzieli, że nie zacofanie technologiczne sprawiło, iż taki właśnie sprzęt zainstalowano w tym miejscu.Ta centrala mogła i miała działać nawet w warunkach gdy najdoskonalsze komputery zamieniały się w stosy dymiącego złomu.W przypadku ataku nuklearnego nie zagrażał im paraliż spowodowany impulsem elektromagnetycznym, były też w stanie wytrzymać znacznie większe wstrząsy i uszkodzenia niż zachodnie odpowiedniki, A nade wszystko były znacznie tańsze.Zawada uruchomił niewielkie generatory ustawione w pokoiku po prawej.Odczekał chwilę, a gdy potężne diesle uzyskały pożądane obroty, wrócił do centrali dowodzenia.Usiadł przed głównym panelem i obserwował uważnie, jak na szerokim pulpicie zapalają się kolejne kontrolki.Tylko kilkanaście punktów błyszczało krwistym szkarłatem w morzu zieleni.Zanotował szybko numery wadliwych układów i otworzył szafy zajmujące fragment ściany po obu stronach szybu windy, umieszczonego na wprost wejścia do centrum dowodzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl