[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedziała ze trzy godziny, nie mogłam się jej pozbyć.O jakiegoś ptaszka chodziło, tak to określała, i ten ptaszek miał zorganizować szajkęprzestępczą, czy coś w tym rodzaju, i trzymać w ręku rozmaitych dostojników państwo-wych, pani pamięta, że wujaszek na tym tle miał fioła.? Pamiętam.Ale głównie czepiał się dawnej elity partyjnej. Zgadza się.I UB.A teraz dla odmiany sfery rządowe.Z tym że już sama niewiem, ptaszek czy wujek, pomyliło mi się.Ta idiotka wymieniała nazwiska i funkcje,całe szczęście, że ja nie mam pojęcia o polityce, więc ich nie znam, zapamiętałam tylko,że nie wchodzi w grę ani Wałęsa, ani Jaruzelski.Ale miała na myśli ministrów, posłówna sejm, któregoś dawnego prezydenta Warszawy, co najmniej dwóch wicepremierów.Oni się tak zmieniają, że ja nie mogę za nimi nadążyć, chociaż Piotruś się interesuje.Gadała i gadała, cała we łzach, a pomiędzy ministrami plątał się wujaszek, który powi-nien się z nią ożenić.Więc gdzie on jest i gdzie on jest, i niech ja mu powiem.93  I powiedziałaś?  zainteresowałam się. Powiedziałam w jakiś czas potem, ale tak dość ogólnie.Zły był na nią, cho-ciaż udawał, że nie.Pani go znała, więc nie muszę dużo wyjaśniać.W dodatku wśródtych ministrów plątały się zbrodnicze mafie, takie bandziorskie, kompletny melanż.Wydedukowałam sobie, że on się z nią zamierza spotkać i chyba spotkał, bo więcej domnie nie przyszła.Ale czy pomieszkuje w jej domku, tego nie jestem pewna, ona byłagotowa oddać mu domek, oddać mieszkanie i na klęczkach się za nim czołgać, więcmożliwe, że tak.A w ogóle przypomniało mi się to wszystko przez tego ptaszka.Kasia zamilkła na chwilę, więc spróbowałam sobie całość uporządkować.Zaraz, po-licja. Czekaj.I gliny cię o coś z tego pytały? No właśnie.O co tylko się dało.I co wiem o Konstantym Ptaszyńskim.I wtedywłaśnie skojarzyło mi się, pamięta pani? Kiedyś sama pani mówiła, że z tą karą śmier-ci to różnie bywa, i wymieniła pani Ptaszyńskiego.Dlatego dzwonię.Nie tylko, prawdęmówiąc, jestem ciekawa, ale przypomniało mi się coś jeszcze, już po wizycie tego poli-cjanta.Pani wie, o co chodzi? Zrednio.Od razu ci powiem, że Ptaszyńskiego ktoś rąbnął i stąd dochodzenie.Przy okazji rąbnęli jeszcze i drugiego, kiedyś nazywał się Trupski, a obecnie Lipczak. O Boże!  wykrzyknęła Kasia. Trupski! Stefanek.? Stefanek, może być. No więc ona mówiła o takim.Jakiś Stefanek Trupski.Napomykała i tak czkałakawałkami.Zrozumiałam, że ten Stefanek Trupski został wynajęty przez wujka do śle-dzenia ptaszka.Wujek miał chyba na niego jakiegoś haka.Bo ogólnie miał się zajmo-wać jakimś Pyłkiem czy Płatkiem, ale informacje dostarczać wujkowi.No i to już ko-niec.Tyle wiem.Albo wydaje mi się, że wiem. I ja się miałam nie zajmować polityką  powiedziałam z rozgoryczeniem. Dziwię się, swoją drogą, że ten twój szanowny wujaszek jeszcze żyje.Pani Celinkateż, jeśli tak trzaska dziobem na prawo i na lewo. Nie, ona chyba wyjątkowo tak straciła równowagę.I na końcu jeszcze zapowie-działa mściwie, że jak nie, to ona wszystko powie Kubiakowi.Bo to on prowadzi całąksięgowość i wie, co kto komu jest winien.Tego już do reszty nie zrozumiałam, więcwyleciało mi z głowy. Jakiemu Kubiakowi? Pojęcia nie mam.Pani coś wie?Westchnęłam i opowiedziałam jej o wydarzeniach, które były naszym udziałem.Kasisię to nawet dość spodobało, ale wgłębiać się w kryminał nie miała ochoty.Odłożyłamsłuchawkę i spróbowałam pomyśleć.94 Kiedy zgłosiła się Martusia, akcję zbrodniczą miałam już właściwie opracowa-ną.Nie chciała słuchać przez telefon, wolała omawiać sprawę z wydrukiem w ręku.Umówiłyśmy się na wieczór.Przyleciała z kopią pożaru zrobioną specjalnie dla mnie.Cezary Piękny zabrał swo-je przedwczoraj pózną nocą, bo, jak łatwo było odgadnąć, po moim telefonie podążyłnatychmiast do telewizji, ale nie pchał się do środka i nie wisiał im nad karkiem, tylkotaktownie czekał przed bramą.Dostał jeden egzemplarz i fakt, że była to taśma robocza,a nie zmontowane widowisko, najwyrazniej w świecie uszczęśliwił go niebotycznie.Nieinteresowały mnie chwilowo jego wnioski. No to siadaj i słuchaj  poleciłam Martusi srogo. I we właściwych miejscachwprowadzaj korekty techniczne.Tu masz w punktach, tu masz streszczenie, a tu frag-menty gotowych scen.Patrz wszędzie naraz. Czy to mucha ma tak strasznie dużo oczu ze wszystkich stron głowy?  spytałaMartusia żałośnie, usiłując rozmieścić wokół siebie olbrzymią ilość papieru. Nie latatu jakaś? Może by mi pomogła? Nie zajmuj się insektami, tylko słuchaj.No więc, trochę zmieniłam, zaczynając odgóry, Wredny Zbinio ma koło siebie Płucka jako zastępcę albo co, a w gruncie rzeczy ta-kiego tajnego doradcę, który judzi, intryguje i szantażuje kogo trzeba.Płucek dostaje in-formacje od Słodkiego Kocia. Zwariowałaś!  zaprotestowała Martusia. Przecież musimy ich jakoś inaczejponazywać! To potem.Wymyślimy im nazwiska.Słodki Kocio dostarcza wiedzy, ale zarazemtrzyma ich za gardło też szantażem i dlatego muszą kupować te cholerne seriale argen-tyńskie, żeby nastarczyć pieniędzy sobie i jemu.Wredny Zbinio ma tego dosyć, nie zda-je sobie sprawy z przydatności Słodkiego Kocia, chce się go pozbyć.Jest piękny. Kto.?! Wredny Zbinio. Joanna, kota masz.?!!! A co, nie jest.? Bez znaczenia, musi być.I z tych młodszych.Kocha się w nimśmiertelnie Malwina, zajmuje stanowisko trochę poniżej Niny Terentiew, on ją kołu-je, bo już mu namiętność przygasła, zauważ, że pomijam chwilowo wątki uboczne.A,nie, nie wszystkie.Agata z Jackiem robią swój życiowy reportaż i grzebią w taśmach ar-chiwalnych, sami nie wiedząc, co czynią.Wydłubują tę taśmę, co miała być zniszczona,dwie taśmy, trzy, wszystko jedno, i na nich dostrzegają faceta, tego samego, który współ-cześnie uprawia tajne kontakty.No, te z kieszenią, łapówką i tak dalej.O trzydzieści latstarszy. Za dużo.O dwadzieścia.Zastanawiałam się przez moment, przypominając sobie wydarzenia historyczne.95  No dobrze.O dwadzieścia dwa.Mężczyzni się mało zmieniają, o ile nie łysie-ją i nie zapuszczają siwych bród jak Sean Connery.Co też on widzi w tej swojej bro-dzie.? Ale jeszcze im nic do głowy nie przychodzi.Płatek węszy, że Wredny Zbinio chcemu trzasnąć informatora.Po wszystkim snuje się Grocholski, uważany za przyzwoite-go człowieka, zobacz na szóstej stronie.Tu słyszy przypadkiem, tu podgląda, tu mó-wią mu dobrowolnie. Marek się go radzi, jak idiota.? Otóż to. Ej, słuchaj! Czyś ty nie wepchnęła w Marka trochę za dużo Dominika? A nawet jeśli, to cóż to szkodzi? Pasuje. Nie wygłupiaj się, wszyscy poznają! W razie potrzeby nieco mu ujmiemy.Patrz dalej.Malwina wpada w szał i wyja-wia Grocholskiemu tajemnice Wrednego Zbinia.Grocholski widzi przed sobą świetla-ną przyszłość, pcha się do archiwum, okazuje się, że Agata z Jackiem zabrali materiałyi mają gdzieś u siebie, Słodki Kocio, wynajęty przez Wrednego Zbinia, też dochodzi dopodobnych wniosków, a co gorsza wie, że i dla niego archiwalne taśmy to klęska.Niema dostępu, bo nie pracuje w telewizji, próbuje złapać za gardło Tycia, ale na Tycia maza mało, a Tycio za to ma rozum.Tylko Płucek mu bruzdzi, więc ostrzega Płucka z na-dzieją, że zaszkodzi Wrednemu Zbiniowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl