[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Prawomocną.Teoretycznie i na piśmie została wykonana. A praktycznie? Wręcz przeciwnie.Nie zadawaj głupich pytań, bo most zamkną.Skoro widziałaśgo żywego. Odwrotnie, sama mnie upewniłaś, że martwego.Teraz, nie wtedy.Za to, skoro niezostała wykonana, wiem dlaczego i kto się nim zaopiekował.I kto i dlaczego rąbnął goteraz.Gwałtownymi gestami kazałam Marcie podnieść drugą słuchawkę.Uczyniła to i pra-wie przestała oddychać. Dlaczego, zgaduję powiedziałam do Anity. Kto? Niestety, motyw jeden, ale sprawców wchodzi w grę kilku.Muszę trochę pospraw-dzać i połapać ludzi.No, nie tu.Spokojnie, dopiero dochodzi do pionu.W oczach miałam ten most i wiedziałam doskonale, że to jeszcze potrwa. A jak na niego trafiłaś? Bo ja przez pomyłkę. Ja prawie też.Guzik w windzie się świecił i zdawało mi się, że to dwudzieste dru-gie piętro, więc zajęłam się lustrem.Zdjęcia mi przedtem robili, chciałam sprawdzić, jakwyglądam i co mi się tam mogło gdzieś spaskudzić.Dopiero jak stanęła, zobaczyłam,że to dwudzieste trzecie i zanim co, drzwi się otworzyły.Dwóch go trzymało naprze-ciwko i taki ładny żywy obraz z tego wyszedł, oni na zewnątrz, ja w środku, patrzyli-śmy na siebie z przyjemnym wyrazem twarzy.Ale ja już przycisnęłam dwudzieste dru-gie.O cholera, przepływa. To mów szybciej.Trzymających poznałaś? Obce twarze z młodego pokolenia.Ale ty wiesz, że ja jestem wścibska.Spróbowałam podpatrywać, zmienili windę i zjechali tą do garażu.Zrobiony był zresz-tą na pijanego albo takiego po mordobiciu. O której to było? Jak wróciłam.Czekaj.Trochę po wpół do dwunastej, może za dwadzieścia dwu-nasta.Też zjechałam, chyba sama rozumiesz, wyjazd z garażu jest jeden. I co? Zaczynają zamykać.W grę wchodzą dwa samochody, peugeot srebrny meta-lik, WXF169 T, albo furgonetka z zamazanymi szybami, chyba mercedes, ale głowy niedam, WGW 528 X.Ciemnozielona.Marta, mimo oszołomienia kompletnego, przytomnie chwyciła ze stołu długopisi zaczęła zapisywać na jakimś papierze. Jeśli potrzymali go tam dłużej i coś wyjechało pózniej, to ja już o tym nie wiem,bo nie czekałam ciągnęła Anita. Albo wcześniej, mogli zdążyć przede mną, cho-ciaż wątpię.Ty też go znałaś z twarzy? Oczywiście.Mało się zmienił, trochę zmarszczek i tyle.Nawet nie wyłysiał.19 Powinien był zapuścić brodę zaopiniowała filozoficznie Anita i ufarbowaćte włoski.Chociaż może nie robiło mu różnicy, czy go ktoś pozna po śmierci. Rozbestwił się, tyle lat bezkarności. I tacy protektorzy.Ale czekaj, to jeszcze nie wszystko.Rano znalezli w poko-ju nade mną kogoś innego, pytali mnie, może trochę bezskutecznie, bo miałam jesz-cze parę spraw i chciałam zdążyć na samolot.Tego drugiego przypomniałam sobie podrodze i mam z nim kłopot, nazwisko mi wyleciało.Zamknęli, już to wszystko rusza.Możliwe, że więcej widziałam.Muszę jechać, zadzwonię pózniej, cześć!Odłożyłam słuchawkę, Martusia również. Co to było? spytała, jakby w lekkim popłochu. Nie słyszałam początku.Czyto były właśnie te wydarzenia historyczne? Możesz je jakoś uściślić?Kiwnęłam głową w zadumie. Trochę mogę.Ten Konstanty Ptaszyński. Zaraz.Jaki Konstanty Ptaszyński?Uświadomiłam sobie, że to były pierwsze słowa Anity, te właśnie, które do Marty niedotarły, więc powtórzyłam jej wszystko. I on co? spytała z przejęciem. I był to bandzior.Prawdziwy.Znałam go niejako dwustronnie. Dziwne chyba miałaś jakieś znajomości.? Różnie.Z twarzy go znałam, bo bywał na wyścigach, ktoś raz powiedział o nim Słodki Kocio , nawet nie wiem kto, i tyle.Oddzielnie znałam jego akta, ale nie kojarzy-łam, że ten Ptaszyński i Słodki Kocio to jedna i ta sama osoba, teraz mi to Anita pod-sunęła.Ptaszyńskiego, jeszcze w jego bardzo wczesnej młodości, dwadzieścia lat miałmoże, złapali i skazali na parę lat za rozbój, potem wyszedł i znów go złapali, to już byłarecydywa, więc dostał karę śmierci za sześć zabójstw, tyle zdołali udowodnić, ale wiado-mo było, że miał więcej, za napady, rabunki różne i najważniejsze: rabunek mienia pań-stwowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|