[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Język klejnotów jest wielokształtny, każdy wyraża więcej prawdy, podług sposobu odczytywania, jaki się wybierze, podług kontekstu, w jakim się pojawia.I kto decyduje, jaki ma być poziom objaśnienia i jaki kontekst jest właściwy? Ty wiesz to, chłopcze, nauczono cię: autorytet, komentator spośród wszystkich najpewniejszy i naj­większym otoczony prestiżem, a więc świętością.Inaczej, jakże interpretować wielokształtne znaki, które świat podsuwa pod nasze oczy grzeszników, jak nie wpaść w wieloznaczności, w które wciąga nas diabeł? Bacz, osobliwe, jak język klejnotów budzi wstręt diabła, co poświadcza święta Hildegarda.Nieczysta bestia widzi w nim posłanie, które rozświetla się przez sensy lub różne poziomy wiedzy, on zaś chciałby owe sensy obalić, gdyż on, nieprzyjaciel, dostrzega w splendorze kamieni echo cudowności, jakimi władał przed swoim upadkiem, i pojmuje, że te błyski są wytworami dręczącego go ognia.— Podsunął mi pierścień do pocałowania, ja zaś klęknąłem.Pogłaskał mnie po głowie.— A więc ty, chłopcze, zapomnij o sprawach, bez wątpienia błędnych, jakie słyszałeś w tych dniach.Wstąpiłeś do zakonu naj­większego i najszlachetniejszego ze wszystkich, a tego zakonu ja jestem opatem, znajdujesz się więc pod moją ju­rysdykcją.Wysłuchaj zatem mojego rozkazu: zapomnij, i niechaj twoje wargi będą na zawsze zapieczętowane.Przysięgnij.Wzruszony, doprowadzony do uległości, byłbym z pewnością przysiągł.I ty, mój dobry czytelniku, nie mógłbyś czytać teraz tej wiernej kroniki.Ale w tym momencie wtrącił się Wilhelm, i być może nie po to, by przeszkodzić mi w przysiędze, ale odruchowo, pragnąc przerwać opatowi, przerwać to zauroczenie, które ten z pewnością wytworzył.— Co ma z tym wspólnego chłopiec? Zadałem ci pytanie, ostrzegłem przed niebezpieczeństwem, prosiłem, byś powiedział mi imię.Czy chcesz, bym ja też klęknął i przysiągł, że zapomnę o tym, czego dowiedziałem się albo co podejrzewam?— Och ty.— rzekł zasmucony opat — nie oczekuję po bracie żebrzącym, by pojął piękno naszych tradycji albo by uszanował oględność, sekrety, tajemnice miłości bliźniego.tak, miłości bliźniego, i poczucie honoru, i ślub milczenia, na którym wznosi się nasza wielkość.Mówiłeś mi o historii dziwnej, o historii nie do wiary.Zakazana księga, przez którą zabija kolejno ktoś, kto wie to, co ja jeno winienem wiedzieć.Bajki, wnioski pozbawione sensu.Rozpowiadaj o tym, i tak nikt ci nie uwierzy.A jeśliby nawet jaki element twojej urojonej rekonstrukcji był prawdziwy.cóż, teraz wszystko wraca pod mój nadzór i moją odpowiedzialność.Będę nadzo­rował, mam na to środki, mam władzę.Od początku źlem uczynił, żem prosił cudzoziemca, choćby i mądrego, choćby i godnego zaufania, by badał sprawy, które leżą w mojej jeno kompetencji.Lecz ty pojąłeś, sam mi powiedziałeś, że ja uznałem na początku, iż chodzi o pogwałcenie ślubu czystości, i chciałem (a było to nieostrożne), by ktoś inny powiedział mi to, co usły­szałem na spowiedzi.No i powiedziałeś.Jestem ci nader wdzięczny za to, coś uczynił lub próbował uczynić.Doszło do spotkania legacji, twoja misja tutaj dobiegła końca.Spodziewam się, że w niepokoju czekają cię na dworze cesarskim, nikt nie wyrzeka się na długo człeka jak ty.Zezwalam ci opuścić opactwo.Może dzisiaj już za późno, nie chcę, byście podróżowali po zachodzie słońca, drogi są niepewne.Wyruszysz jutro wcześnie rano.Och, nie dziękuj mi, radością było dla mnie gościć cię, brata pośród braci, i uczcić cię naszą gościnnością.Możesz odejść wraz ze swoim nowicjuszem, by przygotować się do podróży.Pozdrowię was jeszcze jutro o świcie.Dzię­kuję z całego serca.Naturalnie nie trzeba już, byś ciągnął swoje śledztwo.Mnisi dość już mieli niepokojów.Jesteś­cie wolni.Było to więcej niż pozwolenie na odjazd, było to wygnanie.Wilhelm skłonił się i zeszliśmy po schodach.— Co to znaczy? — zapytałem.Nic już nie pojmo­wałem.— Spróbuj sformułować hipotezę.Winieneś już na­uczyć się, jak się to robi.— Jeśli tak, nauczyłem się, że należy sformułować co najmniej dwie, jedną zaprzeczającą drugiej i obie nie­godne wiary.Dobrze, więc,.— Przełknąłem ślinę; wy­suwanie hipotez wprawiało mnie w zakłopotanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl