[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Spor ich potem w dozgonn¹ przyjaxñ siê zamieni³,I Dowejko siê z siostr¹ Domejki o¿eni³,Domejko poj¹³ siostrê szwagra, Dowejkównê,Podzielili maj¹tek na dwie czêSci równe,A w miejscu, gdzie siê zdarzy³ tak dziwny przypadek,Pobudowawszy karczmê nazwali N i e d x w i a d e k.143KSIÊGA PI¥TAK£ÓTNIATreSæ:Plany mySliwskie Telimeny - Ogrodniczka wybiera siê na wielki Swiat is³ucha nauk opiekunki - Strzelcy wracaj¹ - Wielkie zadziwienie Tadeusza -Spotkanie siê powtórne w Rwi¹tyni dumania i zgoda, u³atwiona zapoSrednictwem mrówek - U sto³u wytacza siê rzecz o ³owach - PowieSæWojskiego o Rejtanie i ksiêciu Denassów, przerwana - Zagajenie uk³adówmiêdzy stronami, tak¿e przerwane - Zjawisko z kluczem - K³Ã³tnia - Hrabiaz Gerwazym odbywaj¹ radê wojenn¹.144Wojski, chlubnie skoñczywszy ³owy, wraca z boru,A Telimena w g³êbi samotnego dworuZaczyna polowanie.Wprawdzie nieruchomaSiedzi z za³o¿onemi na piersiach rêkoma,Lecz mySl¹ goni xwierzów dwóch; szuka sposobu,Jak by razem obsaczyæ i u³owiæ obu:Hrabiê i Tadeusza.Hrabia, panicz m³ody,Wielkiego domu dziedzic, powabnej urody;Ju¿ trochê zakochany! Có¿? mo¿e siê zmieniæ!Potem, czy szczerze kocha? czy siê zechce ¿eniæ?Z kobiet¹ kilku laty starsz¹! niebogat¹!Czy mu krewni pozwol¹? co Swiat powie na to?Telimena, tak mySl¹c, z sofy siê podnios³aI stanê³a na palcach; rzek³byS, i¿ podros³a;Odkry³a nieco piersi, wygiê³a siê bokiemI sama siebie pilnym obejrza³a okiem,I znowu zapyta³a o radê zwierciad³a;Po chwili wzrok spuSci³a, westchnê³a i siad³a.Hrabia pan! zmienni w gustach s¹ ludzie majêtni!Hrabia blondyn! blondyni nie s¹ zbyt namiêtni!A Tadeusz? prostaczek! poczciwy ch³opczyna!Prawie dziecko! raz pierwszy kochaæ siê zaczyna!Pilnowany, nie³acno zerwie pierwsze zwi¹zki,Przy tem dla Telimeny ma ju¿ obowi¹zki,Mê¿czyxni, póki m³odzi, chocia¿ w mySlach zmienni,W uczuciach s¹ od dziadów stalsi, bo sumienni.D³ugo serce m³odzieñca proste i dziewicze145Chowa wdziêcznoSæ za pierwsze mi³oSci s³odycze!Ono rozkosz i wita, i ¿egna z weselem,Jak skromn¹ ucztê, któr¹ dzielim z przyjacielem.Tylko stary pjanica, gdy ju¿ spali trzewa,Brzydzi siê trunkiem, którym nazbyt siê zalewa.Wszystko to Telimena dok³adnie wiedzia³a,Bo i rozum, i wielkie doSwiadczenie mia³a.Lecz co powiedz¹ ludzie? Mo¿na im zejSæ z oczu,W inne strony wyjechaæ, mieszkaæ na uboczuLub, co lepsza, wynieSæ siê ca³kiem z okolicy,Na przyk³ad zrobiæ ma³¹ podró¿ do stolicy,M³odego ch³opca na Swiat wielki wyprowadziæ,Kroki jego kierowaæ, pomagaæ mu, radziæ,Serce mu kszta³ciæ, mieæ w nim przyjaciela, brata!Nareszcie - u¿yæ Swiata, póki s³u¿¹ lata!Tak mySl¹c, po alkowie Smia³o i weso³oPrzesz³a siê kilka razy - znów spuSci³a czo³o.Warto by te¿ pomySliæ o Hrabiego losie -Czyby siê nie uda³o podsun¹æ mu Zosiê?Niebogata, lecz za to urodzeniem równa,Z domu senatorskiego, jest dygnitarzówna.Je¿eliby do skutku przysz³o o¿enienie,Telimena w ich domu mia³aby schronienieNa przysz³oSæ; krewna Zosi i Hrabiego swatka,Dla m³odego ma³¿eñstwa by³aby jak matka.146Po tej z sob¹ odbytej, stanowczej naradzieWo³a przez okno Zosiê bawi¹c¹ siê w sadzie.Zosia w porannym stroju i z g³ow¹ odkryt¹Sta³a, trzymaj¹c w rêku podniesione sito;Do nóg jej bieg³o ptastwo; st¹d kury szurpateTocz¹ siê k³êbkiem, stamt¹d kogutki czubate,Wstrz¹saj¹c koralowe na g³owach szyszakiI wios³uj¹c skrzyd³ami przez bruzdy i krzaki,Szeroko wyci¹gaj¹ ostro¿aste piêty;Za nimi z wolna indyk sunie siê odêty,Sarkaj¹c na trzpiotalstwo swej krzykliwej ¿ony;Owdzie pawie jak tratwy d³ugimi ogonySteruj¹ siê po ³¹ce, a gdzieniegdzie z góryUpada jak kiSæ Sniegu go³¹b srebrnopióry.W poSrodku zielonego okrêgu murawyRciska siê okr¹g ptastwa krzykliwy, ruchawy,Opasany go³êbi sznurem na kszta³t wstêgiBia³ej, Srodkiem pstrokaty w gwiazdy, w cêtki, w prêgiTu dzioby bursztynowe, tam czubki z koraliWznosz¹ siê z gêstwi pierza jak ryby spod fali.Wysuwaj¹ siê szyje i w ruchach ³agodnychChwiej¹ siê ci¹gle na kszta³t tulipanów wodnych;Tysi¹ce oczu jak gwiazd b³yskaj¹ ku Zosi.Ona w Srodku wysoko nad ptastwem siê wznosi,Sama bia³a i w d³ug¹ bieliznê ubrana,Krêci siê jak bij¹ca Sród kwiatów fontanna;Czerpie z sita i sypie na skrzyd³a i g³owy147Rêk¹ jak per³y bia³¹ gêsty grad per³owyKrup jêczmiennych: to ziarno, godne pañskich sto³Ã³w,Robi siê dla zaprawy litewskich roso³Ã³w;Zosia je wykradaj¹c z szafek ochmistrzyniDla swego drobiu, szkodê w gospodarstwie czyni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|