[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On wie, że ktoś został uprowadzony, ale nie domyśla się, kto, no i został poinformowany nieoficjalnie.– Powtarzam ci, nic nie mów tym federalnym gnojkom.– No wiesz, może przyjść taki moment, że będziemy ich potrzebować.– Wątpię w to.Rozpracujemy to we dwóch.Dawaliśmy sobie radę z gorszymi sprawami.– Mam nadzieję, że się nie mylisz.– Co to za jedna wychodziła od ciebie, jak przyjechałem? – zapytał Dino.– Sekretarka Vance’a Caldera.Trochę żeśmy się.zaprzyjaźnili.– Nie biorę ci tego za złe, ani trochę.Może ma jakąś koleżankę?– Słuchaj, Dino, twoja żona powinna ci poobcinać te twoje wisiorki.Inna sprawa, że mogłaby się dobrać także do moich, i na pewno by to zrobiła, gdyby się tylko dowiedziała, że mam coś wspólnego z twoimi łóżkowymi wyczynami.– Powiedziałeś, że nie będziesz stawał mi na drodze.– Ale nie obiecywałem, że zamienię się w bajzelmamę.Dino westchnął.– Wiesz co, idź popływać w basenie, każ sobie zrobić masaż i odeśpij podróż.Na lunch z Rickiem umówiłem się w kawiarni w ogrodzie.– Tak, dobrze, dobrze – powiedział Dino.Stone i Rick siedzieli przy ocienionym stoliku przez dobre piętnaście minut, zanim pokazał się Dino.Podszedł z małą, jasnowłosą dziewczynką na ręku i włosami wciąż jeszcze mokrymi od pływania.Pocałował ją w czoło, pogłaskał po plecach i postawił na ziemi, żeby pobiegła z powrotem.Dopiero wtedy usiadł na krześle.– Jak się miewasz, Rick? – zapytał, ściskając dłoń dawnemu znajomemu.– Nie najgorzej, a ty, Dino?– Przez ostatnią godzinę po prostu wspaniale! Poznaliśmy się na basenie.Gdybyście zobaczyli ją w kostiumie bikini!– Spokojnie, Dino, nie podniecaj się tak bardzo – powiedział Stone.– Oglądałeś wieczorne wiadomości wczoraj o jedenastej? – zwrócił się do Stone’a Rick.– Był zajęty – powiedział Dino.– Szkoda.Zobaczyłby Davida Sturmacka, jak z marynarką na głowie opuszczał areszt.Jego adwokat powiedział przed kamerami, że jego klient wstąpił do Vinniego na kanapkę z wołowiną i że cała sprawa jest straszliwym nieporozumieniem.– Prześliczna historia – powiedział Stone, uśmiechając się szeroko.– To samo było z Barone’em.Dałbyś wiarę? Zdążyli już uruchomić biznes z przyjmowaniem zakładów, i to w tym samym lokalu.– Uwierzyłbym nawet w to, że przyjmują je i dziś od samego rana – powiedział Stone.– Muszą mieć kogoś dobrze ustawionego w miejscowej policji.– Zaraz, zaraz – zaprotestował Rick.– Nie możesz posądzać nas o to, że działamy tak, jak gliny w Nowym Jorku.– Czy Sturmack został przyłapany na zapleczu?– Na nieszczęście nie, ale jego sytuacja nie jest z tego powodu ani trochę mniej kłopotliwa.– Zastanawiam się, co też opowie dziś swoim kolegom z golfowego klubu Bel-Air Country – powiedział Stone.– Chciałbym być przy tym – odparł Rick.– Słuchaj, Rick – zwrócił się do niego Dino – nie dałoby się wystrzelać po prostu tych facetów, żebym mógł czym prędzej wrócić do Nowego Jorku? Tu jest za czysto.I za dużo słońca.– Nie, Dino, nie wolno ci strzelać do nikogo.Źle patrzymy na takie rzeczy.– Szkoda – stwierdził Dino.– Ale możemy chyba mącić im dalej we łbach?– Jak najbardziej.– Dobrze.Stone, jaki będzie nasz następny ruch?– Chciałbym zatopić duży jacht Ippolita.– Ja tego nie słyszałem – zastrzegł się Rick, unosząc obie ręce.– Jak masz zamiar to zrobić? – zapytał Dino.– Obejrzałem go wczoraj bardzo dokładnie.Powiedziałem szyprowi, że jestem z towarzystwa ubezpieczeniowego.Wiem już, jak to zrobić, ale będziemy musieli wybrać na to którąś noc, kiedy na jachcie nie będzie nikogo, prócz paru członków załogi.Nie chciałbym nikogo utopić przy okazji, chyba że będzie to Ippolito.– Nie słyszę nic z tego, co mi tu nawijacie – jęknął Rick.– Nie słuchaj złych podszeptów – powiedział Dino.– To moja zasada.Ale wprowadzaj je w życie, jeżeli będzie to dla ciebie korzystne.– Bardzo mi przykro, Rick – powiedział Stone – ale Dino jest kompletnie zdeprawowanym osobnikiem.Beznadziejny przypadek.– Jak widzę, to zdeprawowanie specjalnie ci nie przeszkadza – odparł Rick.– Jak mogę wam pomóc?– Będzie nam potrzebna szybka motorówka, żeby nas w mgnieniu oka zawiozła na Catalinę i przywiozła z powrotem.– Zdaje się, że wiem, gdzie będę mógł wypożyczyć coś takiego.Kiedy?– Jeszcze nie jestem tego pewien, ale czy mógłbyś ją podstawić w krótkim czasie?– Możesz uważać sprawę za załatwioną.49Stone i Dino podjechali na położone przy morskim brzegu, tuż obok międzynarodowego portu lotniczego w Los Angeles, niewielkie cywilne lotnisko w Santa Monica, które miało tylko jeden, półtorakilornetrowy pas startowy.– Po co mnie tu przywiozłeś? – zapytał Dino, kiedy zatrzymali się na parkingu za wielkim hangarem.Stone dostrzegł tabliczkę z napisem: Wynajem samolotów.– Zrobimy mały rekonesans – wyjaśnił Stone.– Chcę ci pokazać okolicę, do której się udajemy, a to jest najprostszy sposób, żeby się zorientować, co i jak.– Tak ci się spieszy?– W najbliższy weekend jacht będzie pełen ludzi.Chcę tam dotrzeć przed nimi.Zaczekaj tu.Wszedł do biura, mijając po drodze wielką tablicę, na której można było zobaczyć różne typy samolotów do wynajęcia, i zapytał młodego człowieka za biurkiem o cennik.Pokazał mu swoją licencję pilota, świadectwo lekarskie i książeczkę lotów.– Jakiego typu samolotem chciałby pan polecieć? – zapytał młody mężczyzna.– Czymś niezbyt szybkim, żeby można było popatrzeć na okolicę.– Dokąd chce pan polecieć?– Do Cataliny i z powrotem.Zajmie mi to ze dwie godziny.– Mam ładny samolot, cessna 172.Wyposażony w dobrą łączność radiową i w system wyznaczania pozycji geograficznej.Ma certyfikat lotu według przyrządów pokładowych, a kosztuje sto pięćdziesiąt dolców za godzinę.– Nie będę latał według przyrządów, ale brzmi to zachęcająco [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl