[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujrzyj takiego z dala na koniu, a wyda ci siê jak w ¿a-rzy Swiêtego Jerzego.Zrazu nie zdawa³ sobie goliard sprawy, co w³aSciwie przykuwa mu oczy do tych narzêdzirycerskiego utrudzenia, których, na wspak ¿onglerom, na ogó³ nie lubi³ odnosz¹c siê do nichze wzgardliw¹ niedba³oSci¹ klerka.Nagle:47  Czerwona zbroja?!.- b³ySnie mu w pamiêci.- To¿ to Parsifalowej kolczugi barwa! - jako tym wszyscy opowiadaj¹ ¿onglerzy.Czy¿by ten p³atnerz taki rozmaszysty cz³ek by³, ¿e dlaokazania, co kuxnia jego zdzia³aæ zdolna, uku³ oto jakby Parsifala samego zbrojê - nikomuz ¿ywych na po¿ytek - lecz ot: na pokaz tylko i na pochwa³ê w ratuszu? Czo³em bijê! - k³ania³ siê przed pustym progiem jego domu.Poesim czynisz m³otem - bez-korzystn¹! Aliæ dzie³o twoje daremnie na ulicê wystawiasz: min¹ gapie - niezrozumieniem.I nie pochwal¹ ciê na ratuszu.Toæ wró¿ê, brat twój wêdrowny.Bywaj!Tu¿ nad g³ow¹ jego otwar³o siê z trzaskiem okienko wykusza. Witaj goliardzie! Niech ci Bóg da d³ugie zdrowie za to wszystko, coS nagada³ rycerzom narynku.W³aSnie spe³niam to zdrowie twoje w medytacji nad winem.Wiêc poSpieszaj czymprêdzej do mnie na górê, bo samemu cni siê przy dzbanie.Baby ¿adnej u mnie w domu niema - wiêc siê nie bój!Widzi goliard: le¿y broda siwa na skórzanym fartuchu, po pas siêga.Przy niej ramiona ni toz powróse³ poza ³okieæ jak u rzexnika - go³e.I gêba w ogniu ca³a. Vulcanus, widzê, prosi! Niech¿e siê na mnie nie pogniewa boski kowal orê¿a - ale koSció³,ale nieszpory!.Tym siê goliard t³umaczy³, by nie mówiæ o sprawie rycerza, która mu z ulic zejSæ nie pozwala,a beztroski przy czarce ¿adn¹ miar¹ doznaæ teraz nie pozwoli. Ale koSció³, ale nieszpory!. K³aniaj siê kanonikowi i dobrodzice! - warknie bas nad jego g³ow¹.I gniewnie zatrzasnê³osiê okienko wykusza. Oho, kacerz!. - rozeSmia³ siê goliard i nad konceptem jego, i nad swoim wraz domys³em.Lecz po chwili kiwa³ smêtnie g³ow¹. ¯e baby w twym domu nie ma, temu chêtnie wierzê: ¿adna ¿onka nie pozwoli³aby na utru-dzanie siê tak bezkorzystne.Ale kacerstwo?.- Hm!Bêdziesz ty, starcze, gasi³ potê¿ne, widzê, ognie w kuxnicy swojej!A postaæ jego kojarzyæ mu siê jê³a w mySlach wraz z tamt¹ zbroj¹ w jednego ducha wyraz.I on na³Ã³g rozmySlañ osêpi³ mu wnet oblicze pod klerka kapuc¹. Czym¿e ten Parsifal tak nieugiêty w d¹¿eniach swych by³?.Owo ¿e tych ramion i golenipotê¿nych nie czepia³a siê w ¿yciu jego ¿adna kochanka ani ¿ona, ani bachorki: ¿e jednymi dla tego jednego tylko ¿y³! ¿e ona zaciek³oSæ do¿ywotni¹ dawnych bohaterów zna³! ¿e zêbyw sercu mia³ - jak Peredur, jak Cormon-Pies!.I a¿ zacisnê³y siê mimo woli oba ku³aki goliarda.A zaduma szepta³a mu dalej pod kaptur: Czym¿e tak ¿yw i potê¿ny w sumieniach naszych Parsifal ten - choæ Graala przecie nie ma?I odpowiedzia³ jej duch sam z skupienia swego: Bo nie ustawa³ w szukaniu szukanie m!A sumienie nast¹pi na ducha z miejsca w mig - jakby krzy¿owym przerzutem miecza.Nieos³oni¹ od tego ciosu pawê¿e ¿adne: A ty?!.Chcia³ by³o goliard wymkn¹æ siê westchnieniu temu, które tak ciê¿ko podnosi³o mu pierS.Sprê¿a grzbiet, rozci¹ga ramiona.Aliæ pierS cz³ecza, ni ten miech w kuxnicy ducha, nieoprze siê mocnemu naciskowi sumienia.Opad³a.I doby³o siê z niej jakby to ¿ywe i twórczetchnienie Bo¿ego ducha, zmarnowanego w ciele jego cz³eczym (nie jedno¿ to: czy dla ko-chanki, ¿ony, dzieci lub chudoby?) - westchnienie najboleSniejsze, jakie cz³ek znieSæ zdo³a.48 Pokona³a go sromotnie Parsifalowa zbroja sama, wywieszona u bramy p³atnerza.Ale i w turniejowym potkaniu, im przeciwnik znamienitszy, tym mniej dopuSci, aby powalo-nemu smutek pognêbieniem siê sta³ - pod ramiê zwyk³ go tedy prowadzaæ dzieñ ca³y.Tak siêdziwnie zda³o goliardowi, ¿e ramiê jakieS przemocne podwiod³o go si³¹ przed z³otnicz¹ ko-morê i roztargnieniem oczu ratowaæ mu siê ka¿e od nadmiernego przygnêbienia mySli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl