[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże dopiero zdecydowany atak całego stada dopro­wadził do przerwania pieczołowicie skonstruowanej barykady i wdar­cia się do mieszkania skrzydlatych ludzi.Miotacz Ashe'a oraz zaskakujący atak Rossa i Travisa unicestwiły wrogów, co wywarło dobre wrażenie na obrońcach.Zgodnie z wcześniejszą uwagą arche­ologa, wspólny wróg stanowił mocną podstawę, na której można budować przymierze.- Przecież oni mają skrzydła - zauważył Ross.- Dlaczego po prostu nie odlecieli, zostawiając ten budynek sześcionożnym łasi­com?- Z przyczyny, którą wodzowi udało się wreszcie wyjaśnić.Okazuje się, że to pora narodzin ich potomstwa.Mężczyźni mogliby uciec, lecz kobiety i dzieci - nie.Renfry oczekiwał ich z niecierpliwością.Wyraźnie mu ulżyło, gdy zobaczył wszystkich całych i zdrowych.Powitał ich wiadomo­ścią, że poprzez konsolę sterowniczą udało mu się dojść do źródeł zapisu z wyprawy.Nie wiedział jednak, czy potrafiłby przesunąć go na początek.- Nie wiem, czy powinienem to przesunąć.- Postukał palcem w dysk wielkości monety, który wysunął się z konsoli w dniu lądo­wania na tej planecie.- Jeśli ten drucik się przerwie.- Wzruszył ramionami.Nie musiał dodawać nic więcej.- Rozumiem, że chciałbyś mieć inny do eksperymentowania.-Ashe pokiwał głową.- W porządku, wszyscy wiemy, czego mamy szukać, gdy jutro zaczniemy grzebać w tych skarbach.- Jeśli drugi taki dysk istnieje.- Głos Renfry'ego brzmiał po­wątpiewająco.- Wniosek numer jeden.- Ashe pociągnął spory łyk z puszki z pieniącym się płynem.- Uważam, że większość rzeczy, jakie zgromadzili skrzydlaci, pochodzi z wież takich jak ta, w której żyją.A jest tu ich sporo.Pozostałe budynki diametralnie różnią się stylem architektonicznym i nie mają swoich duplikatów.Oznacza to, że struktury z wieżami należą do rodzimej tradycji tej planety, a wszystkie pozo­stałe z jakiejś przyczyny zostały tu sprowadzone.- Kiedy ten obcy nastawił automatycznego pilota, aby spro­wadzić tu statek, ustalił kurs albo na swoją ojczystą planetę, albo na główną stację obsługi.A zatem istnieje prawdopodobieństwo, że w gmatwaninie rozmaitych przedmiotów, jakie zebrali skrzydla­ci, natkniemy się na coś, co wiąże się z zapisami znalezionymi na statku.- Dużo tu gdybań, wahań i domysłów - stwierdził Renfry.Ashe roześmiał się.- Człowieku, przez większą część dorosłego życia zajmowa­łem się gdybaniami i domysłami.Szperanie w przeszłości wymaga wielu domysłów, a potem ciężkiej pracy, by dowieść, że były praw­dziwe.Istnieją podstawowe wzory, które można wykorzystać jako szkielet dla tych gdybań.- Ludzkie wzory - przypomniał Travis.- Tutaj nie mamy do czynienia z ludźmi.- Tak, to prawda.Chyba że rozszerzymy definicję człowieka i określimy tym mianem każdą istotę obdarzoną inteligencją i na do­datek potrafiącą się nią posługiwać.Uważam, że powinniśmy tak właśnie uczynić.W każdym razie, stoimy przed pierwszym, konkret­nym zadaniem, a mianowicie musimy zbadać pozostałości po tej cy­wilizacji.Nazajutrz wszyscy, łącznie z Renfrym, wyruszyli do wieży.Za­danie, jakie wyznaczyli Ashe i wódz skrzydlatych, wydawało się bardzo trudne.Przynajmniej do momentu, gdy dzieci tubylców za­oferowały pomoc swych zwinnych rączek i bystrych oczu.Travis zauważył nagle, że stoi w środku małej grupki skrzydlatych maluchów, które obserwują go z ożywieniem, gdy próbuje rozplatać kilka połą­czonych ze sobą przedmiotów.Para małych rączek chwyciła cylin­dryczny pojemnik, a inny pomocnik wyjął pudełko.Trzeci rozprosto­wał szybko zwój elastycznej linki, która ugrzęzła w wierzchniej części stosu.Apacz roześmiał się i pokiwał z uznaniem głową, mając nadzie­ję, że obydwa gesty zostaną odebrane jako podziękowanie i zachęta do dalszej pomocy.Najwyraźniej tak się stało, jako że młodzi ruszyli do pracy z jeszcze większym wigorem, docierając do miejsc, do któ­rych mężczyzna nie mógł się dostać.Dwukrotnie musiał jednak po­spiesznie wyciągać zbyt ambitnego “szperacza", ratując go przed lawiną ciężkich przedmiotów.Mnóstwo odkrytych i przejrzanych rzeczy, które odłożyli na jedną stronę, było zbyt zniszczonych albo nie miało żadnego znaczenia dla Ziemian.Travis mocował się z popękanymi pojemnikami i skrzyn­kami, które czasami rozpadały mu się w rękach; kiedy indziej znowu po otworzeniu pudełka znajdował w środku jedynie pył po dawno nie istniejących przedmiotach.Odłożył na bok fragmenty stopów uformowanych w rurki.Spra­wiały wrażenie nienaruszonych i mogły być w dalszym ciągu wyko­rzystywane przez skrzydlatych ludzi jako materiał na broń lub narzę­dzia bardziej skuteczne od obecnie używanych.Raz natknął się na owalne pudełko, które rozpadło mu się w rękach.Na otwartej dłoni ujrzał połyskujący kamień osadzony w metalu.Mali pomocnicy zabuczeli ze zdumienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl