[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Lorryn delikatnieodwrócił wzrok, gdy obydwoje stopili się w prawdziwym, pełnym uczucia uścisku.“Cieszę się, że znaleźli się nawzajem - stwierdził w duchu.Chciałbym tylko.”Nie dokończył myśli.Nie miał zielonego pojęcia, czy jego marzenie może się kiedykolwiek spełnić.W charakterze Shany dostrzegał irytująco przemieszane cechy, które pragnął odnaleźć w kobiecie, oraz takie, które doprowadzały go do szału.Była uparta - to się nazywa “silna wola” przypomniało mu sumienie; przekonana o własnej racji - to cecha przywódcy; zbyt szybka w wypowiadaniu własnych poglądów - inteligentna; niecierpliwa - szybko myśli; egocentryczna - samowystarczalna.Cóż, godzinami mógłby recytować tę litanię.Nie potrafił jednak przestać o niej myśleć.Mimo wielu ważnych spraw, oczekujących rozwiązania, często marzył o niej nocami, a i w dzień nieraz łapał się na tym, że zamiast o bieżących problemach, myśli o niej.Wytłumaczył się przed Merem, że moc jego umysłu jest zbyt słaba, by dosięgnąć Shany z krainy elfów.Jednakże prawdziwą przyczyną, dla której nie chciał z nią rozmawiać myślami, było to, że obawiał się odkrycia przed nią swych poplątanych uczuć.Shana nie mogła sobie teraz pozwolić na rozterki duchowe, a on.A on też nie.Stąpał tu po kruchym lodzie.Nie pragnął wiedzieć, co ona czuje, jeszcze nie teraz.Po prostu nie chciał się dowiedzieć, że jest dla niej tylko jeszcze jednym czarodziejem.Wolał na razie wierzyć w złudzenia.Poza tym, teraz przecież ma ważniejsze sprawy do przemyślenia!Rena kaszlnęła dyskretnie, więc obrócił się z powrotem do nich.Stali już w przyzwoitej odległości, lecz ich dłonie dyskretnie szukały się.Lorryn starał się patrzeć wyżej.- Jak ci idzie? - zapytał Renę.Jej twarz rozjaśniła się dumą z własnych dokonań.- Doskonale - odparła.- Pokazuję im swoją biżuterię - nawiasem mówiąc, już ją widzieli na różnych przyjęciach - i mówię im, gdzie można ją kupić.Ojcowie Lunalii i Merynis są naprawdę straszni, więc powiedziałam im całą prawdę o tych ozdobach i od razu dałam po jednej sztuce.To miało być przedzaręczynowe przyjęcie dla Lunalii.Jej ojciec przyrzekł jej rękę jakiemuś bezczelnemu er-lordowi, który spodziewa się, że będzie się zachowywała jak jego konkubina.Ma nie wpadać w histerię, gdy usłyszy coś nieskromnego i nie może nawet udawać omdlenia, gdy on zdejmie przy niej koszulę.- przerwała, gdyż Lorryn zaczął zwijać się przed nią ze śmiechu, krztusząc się i nie mogąc złapać powietrza.- Z czego się tak śmiejesz? - spytała.Opowiedział jej więc o swym ostatnim kliencie i musiał się przytrzymać stolika, gdy ona też wybuchnęła śmiechem.Nie była już tą słabą, wydelikaconą Sheyreną co dawniej, Sheyreną, która na jego śmiech zareagowałaby oburzeniem.Kto wie, czy nawet nie zalałaby się łzami na myśl, że brat jest tak bezduszny, by uważać sytuację Lunalii za zabawną.Udało jej się w końcu nabyć hartu ducha, którego dla niej pragnął, i miał wrażenie, że wyrobiła go w sobie gdzieś tam, na wzgórzach alikornów.Jednocześnie przestała już być “jego” małą Sheyreną.Uświadomił sobie, że odczuwa z tego powodu pewien smutek.Nie w nim szukała teraz partnera do żartów, czy towarzysza, tę rolę przejął Mero.Och, było to naturalne i nieuniknione, lecz oznaczało również, że mała Rena dorosła.Jednocześnie nabrała rozwagi, o czym świadczyły dalsze jej słowa.- Rzecz w tym, że Lunalia była ostatnia.Uzgodniłyśmy, że nie mogę dalej objeżdżać prywatnych posiadłości, gdyż w razie czego zbyt łatwo mnie w nich złapią.W takim razie na mojej liście pozostaje tylko jedno miejsce, gdzie mogę się udać.Mero zdrętwiał, a Lorryn kiwnął głową.Ich własne działania były już całkiem nieźle zaawansowane; to miasto było ostatnim z pięciu, w których mieli zasiać ziarna niezadowolenia.W pozostałych powstała już kwitnąca sieć małych sklepików, a wybrani spośród ludzkich niewolników rzemieślnicy pokrywali srebrem wyroby Żelaznych Ludzi i produkowali samodzielnie ich prostsze wersje.Wszystko to nadzorowały przysłane im przez Kemana smoki, które przybrały ludzką postać.“Ciekawe, czy jest to owoc tajemniczych poszukiwań Kemana? - zastanawiał się Lorryn.- Mero najwyraźniej nic o tym nie wie, lecz to są smoki, nie ma co do tego wątpliwości.Odkąd Shana nauczyła nas, jak wypatrzyć smoczy cień, nikt nas pod tym względem nie zwiedzie.Czyżby Keman starał się gdzieś zwerbować więcej smoków?”Nie miało to większego znaczenia, chyba że Keman zdąży sprowadzić większość smoków z leży jeszcze przed wybuchem powstania, a szansę na to nie były zbyt wielkie.W tej chwili najważniejsze było to, że nadszedł moment, w którym Rena powinna udać się do domu.- Nie musisz tam iść - przypomniał jej Lorryn, chociaż obawa skręcała go zawsze, kiedy pomyślał o matce.W każdym razie żyła - tyle zdołał się dowiedzieć, i to z różnych źródeł.Rada przyjęła za dobrą monetę jej mistyfikację, że prawdziwy syn urodził się martwy, a akuszerka zastąpiła go mieszańcem.Zaakceptowano również jej pozorowane obłąkanie, a to uwolniło ją od dalszych przesłuchań.Cała sprawa była okropnym skandalem, lecz niczym więcej.Skazano ją na przebywanie samotnie w budynku wzniesionym w ogrodzie, dzięki czemu nie musiała stawiać codziennie czoła gniewowi swego pana i władcy.Uniknęła też kary z tytułu prawa, które pozwalało, a nawet polecało mężowi dokonać na niej egzekucji, gdyby uznano, że świadomie dała życie mieszańcowi.Jak do tej pory nie było słychać plotek, że Rena uciekła razem z nim.Jedyne, co dotarło do jego uszu, to wiadomość, że choroba umysłowa matki i zdrada Lorryna spowodowały ogromne osłabienie i apatię Reny.Mówiono, że nie opuszcza łóżka oraz że odmówiła poślubienia lorda Gildora, dopóki nie zostanie przywrócony honor jej rodziny.Była to całkiem niezła bajeczka, zapewne rozpowszechniana przez samego lorda Tylara.- Muszę iść - powiedziała z przekonaniem.- Obydwoje zdajemy sobie z tego sprawę.Nie będę udawać, że się nie boję, ale Tylar przynajmniej nie potrafi odczytać moich myśli, a poza tym będę przecież miała swoją biżuterię do ochrony, gdyby w gniewie chciał mi zrobić krzywdę.- A jeśli będzie udawał, że wszystko jest w porządku, uśpi twoją czujność, a potem każe swoim ludziom zabrać cię do jakiegoś lorda o znacznie potężniejszej mocy, by.- nie mógł tego wypowiedzieć głośno.Zagryzła wargi i mocniej ścisnęła dłoń Mera, lecz odpowiedziała:- To jest ryzyko, które muszę podjąć.Lecz jestem teraz o wiele lepszą aktorką niż byłam kiedyś.Myślę, że uda mi się wykonać nasz plan.Westchnął i objął ją mocno, a po chwili uwolnił jedną rękę, by poklepać uspokajająco Mera, który obróciwszy się od Reny, ukazał pełną przerażenia twarz.- Skoro mówisz, że potrafisz tego dokonać, to będę w to wierzył, kochanie.Nie jesteś już tą głupiutką dziewczynką, która całymi dniami czytała w ogrodzie romanse, pozwalała ptakom siadać na swym ramieniu, a potem musiała ze strachu przed ojcem ukrywać swe zabrudzone suknie,- Wbrew pozorom, tym razem będzie podobnie - szepnęła mu zadziornie do ucha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|