[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak wiele ostatnio przeszedł, że czuł, jakbycoś się w nim wypaliło.Miał nadzieję, że niedługo mu to minie.Nie podobało mu się touczucie oddalenia od świata.Widział, że Virginia martwi się o niego.Zerkała wciąż w jego stronę, gdy jedli, a razczy dwa dotknęła jego ramienia, ale cofnęła rękę, gdy nie zareagował.Kilka dni pózniej, na statku, patrząc, jak wybrzeże Nowego Jorku znika w oddali,Sherlock stwierdził, że dygocze, choć grzało słońce i nie było wiatru.Czuł się chory, ale niewiedział, co mogłoby mu pomóc.- A więc - usłyszał za plecami znajomy głos - jak tam nowojorska metropolia? Czyudało ci się to, co zamierzałeś?Odwrócił głowę.Rufus Stone, irlandzki skrzypek, którego poznał podczas rejsu wtamtą stronę, stał obok, oparty o reling.Skrzypce w futerale zawiesił na plecach, długieciemne włosy opadały mu na kołnierz.- Myślałem, że zostaje pan w Ameryce - zdziwił się Sherlock.- No tak - powiedział ze smutkiem Rufus.- Może nie wspominałem, ale tam, w starymkraju, wpadłem w pewne kłopoty, dlatego liczyłem, że wyprawa po bajkowy garnek zezłotem na końcu tęczy będzie dobrym posunięciem, okazuje się jednak, że pewni ludzieprzesyłali sobie wiadomości po tej samej tęczy, i kiedy dotarłem na miejsce, ktoś tam już namnie czekał.- Westchnął.- Kto by pomyślał, że Irlandczycy mają w Nowym Jorku całą siatkęprzestępczą, szczelną jak całun na zwłokach?- A co teraz? - zapytał Sherlock.- Dokąd pan płynie?- To zależy - stwierdził Rufus, patrząc w wodę.- Czy znasz kogoś, kto bardzopotrzebuje nauczyciela gry na skrzypcach?- Zabawne - powiedział Sherlock - ale chyba tak. POSAOWIEI tym sposobem dotarliśmy do końca drugiej przygody młodego Sherlocka Holmesa.Mam nadzieję, że czytało wam się ją równie dobrze, jak mnie ją pisało.W pierwszej książce Sherlock zaczął uczyć się logicznego myślenia i zwracania uwagina ślady od genialnego, ale tajemniczego Amyusa Crowea.Pokazałem także, że zaczyna sięinteresować pszczołami i boksem, co jest zapowiedzią umiejętności i zainteresowań, któreprzejawia pózniej w książkach Arthura Conan Doylea (w Znaku czterech na przykład, pewienpięściarz komplementuje Sherlocka słowami:  Oj, pan to zmarnował talent, zupełniezmarnował.Mógłby pan daleko zajść w naszym fachu *).* Arthur Conan Doyle, Znak czterech, przeł.Krystyna JuraszPambiikti, Warszawa,2008, s.41.W tej książce starałem się wyobrazić sobie, jak i gdzie Sherlock po raz pierwszy uczyłsię gry na skrzypcach, a także zrekonstruować wydarzenia, które sprawiły, że zaczął sięinteresować tatuażami (w powieściach Conan Doylea będzie umiał rozpoznać, gdziewykonano tatuaż, tylko po barwnikach w tuszu).W bardziej ogólnym sensie położyłem gruntpod sympatię, którą Sherlock pózniej przejawia wobec Amerykanów i Ameryki (Sherlockmówi w jednej z powieści Conan Doylea, że pewnego dnia Brytyjczycy i Amerykanie będą obywatelami tego samego wszechświatowego państwa, pod flagą łączącą barwy brytyjskie zpaskami i gwiazdami ).Starałem się zadbać o to, by wydarzenia w tej książce były możliwie zgodne z faktamihistorycznymi.SS  Scotia naprawdę pływał po Atlantyku, wożąc pasażerów z Liverpoolu doNowego Jorku, tak samo SS  Great Eastern.Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek płynął zSoufhampton, czy nie, ale dla celów tej książki uznałem, że przynajmniej raz tak mogło sięzdarzyć. Scotia wypłynęła w swój pierwszy rejs jako statek pasażerski w 1862 roku poddowództwem kapitana Judkinsa, a w ostatni rejs - w 1875 roku, i przez jakiś czas do niejnależał rekord najszybszego przepłynięcia Atlantyku, ale ze względu na zużycie węglaeksploatacja tego okrętu była nieopłacalna i nie przyniosła Cunard Company, która gozbudowała, spodziewanych zysków.Przez kilka lat używano tego parowca przy układaniukabli telegraficznych, aż w 1904 roku zatonął u wybrzeży wyspy Guam na OceanieSpokojnym.Informacje na temat SS  Scotia i innych statków pasażerskich kursujących poAtlantyku zaczerpnąłem z następujących książek:H.Philip Spratt, Transatlantic Paddle Steamers, Brown, Son & Ferguson, 1951. Stephen Fox, Transatlantic - Samuel Cunard, Isambard Brunei, and the Great AtlanticSteamships, HarperCollins, 2003.Historia, którą opowiada na pokładzie SS  Scotia kapitanJudkins, ta o dziwnym, podobnym do ogromnego skorka stworzeniu, które trzymało się końcakabla transatlantyckiego, kiedy wydobyto go z głębin oceanu, to mój wymysł, ale takiestworzenia naprawdę istnieją.Przerażające, ale prawdziwe.Jeśli mi nie wierzycie, zajrzyjciena następującą stronę:http://news.ninemsn.com.au/national/1034874/monsterbugattachesitselftosubmarineWielka czerwona pijawka z Borneo, znana naukowcom, w rzeczywistości nie pijekrwi, ale zjada wielkie dżdżownice żyjące na tej wyspie.Pijawka, której Duke Balthassarużywa do celów medycznych, to, moim zdaniem, gatunek obecnie nieznany, ale biorąc poduwagę, jak wiele nieznanych gatunków odkrywa się co roku, od owadów do ssaków, całkiemmożliwe, że gdzieś tam sobie żyje.Substancja zawarta w ślinie pijawek jest prawdziwa: to takzwana hirudyna, a pijawek coraz częściej używa się w szpitalach, żeby przeciwdziałaćpotencjalnie niebezpiecznym zakrzepom u pacjentów po operacjach.Ale jeszcze nie możnadostać ich na receptę.Wielkie gady, które ścigają Sherlocka, Mattyego i Virginie w menażerii DukeaBalthassara, to warany.Mogą osiągać kilka metrów długości, mają szybkie tempometabolizmu w porównaniu z innymi gadami i bywają równie inteligentne, jak małe psy(eksperymenty wykazały, że warany potrafią liczyć do sześciu, chociaż żaden naukowiecdotychczas nie wie, jaki czerpią z tego pożytek).Układanie pierwszego kabla podmorskiego między Irlandią a Ameryką to jedna zniezwykłych historii dziewiętnastego wieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl