[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W fakcie ich spiętrzenia nie było nic dziwnego, bowiem sedes nie był podłączonydo żadnej instalacji wodociągowej, podobnie jak pozbawiona kranów umywalkawisząca na ścianie.Biznesmen poznał swojego przyjaciela Jakuba, ale rozmowę odłożył na póz-niej, gdy ten wytrzezwieje.Napluł na podłogę i wyszedł.Nie należy go ganić zatak niekulturalne zachowanie, bowiem podłodze jego plwocina z pewnością niezaszkodziła, a ewentualny przyszły użytkownik łazienki i tak nie spostrzegłby jejwśród różnych substancji szpecących posadzkę. Coś się stało?  zapytał z troską Semen na widok lekko podenerwowanegoklienta. Zły pokój.Chlew w środku, poza tym to chyba klucz od łazienki. Proszę wybaczyć.Pomyłka.A cały ten bałagan pochodzi jeszcze z czasówpoprzedniego kierownictwa.Uprzątniemy to na dniach. Tak właściwie to, kto tu mieszka? Sami porządni ludzie.Artyści i inni tacy.112 Nowy pokój okazał się całkiem niezły.Był całkowicie umeblowany, nawetcałkiem gustownie.Paweł nie wiedział, że umeblowanie to zaledwie poprzedniegodnia ukraińska mafia rąbnęła ze sklepu meblowego w Chełmie.Na podłodze leżałdywan, też gdzieś ukradziony.Aóżko zasłane było śnieżnobiałą pościelą.Pawełruszył w jego stronę.Po drodze wpadł w dziurę nakrytą dywanem, ale na szczęściezdołał się jakoś wydostać.Uwalił się na tapczanie i nawet nie zorientował się,kiedy zasnął.Jakąś godzinę pózniej przyjechali Tomasz i Józef. Jak poszło?  zapytał ich szef. Kiepsko.Od naszej ostatniej wyprawy ludzie przestali suszyć pościel nadworze. Niczego nie zdobyliście? Aż tak zle nie było.Zrealizowaliśmy zamówienie tego zboczeńca z po-koju numer osiem, dotyczące dostarczenia dwu kompletów używanej, damskiejbielizny.Pawła obudziło wycie, dobiegające z plastikowej rury, wiszącej mu nad głową.Zerwał się na równe nogi. Co jest?  wyraził zdziwienie. Rura komunikacyjna prowadząca do recepcji  poinformował go Semenz drugiego końca. Zawiadamiamy, że już pora obiadu. Gdzie jest sala bankietowa? Za budynkiem, pod wiatą.Paweł zamknął starannie pokój i udał się na obiad.Pod wiatą siedzieli już pra-wie wszyscy goście.Towarzystwo było trochę zalane, ale panował idealny wręczspokój, porządek i karność.Jak w koszarach.Po chwili nadszedł Józef.Niósł kil-ka plastikowych butelek, napełnionych czymś.Na widok butelek tłum ożywił się.Nalewał każdemu po równo.Gdy ktoś chciał dolewkę, to też dostał.Biznesmenz zaskoczeniem powąchał zawartość swojego kubka.Ciecz pachniała wódą, alebyła całkowicie nieprzejrzysta. Co to jest?  zapytał nalewającego. Bimber Uhański Luksusowy.Etanol z kilkoma dodatkami.Paweł wypił nieufnie.Swego czasu pił Jakubowy zajzajer i teraz stwierdził,że ten produkt nie różni się ani kolorem, ani zapachem, ani zapewne także metodąotrzymywania.Po przystawce, a raczej przylewce, podano zupę.Gęsty, zawiesi-sty rosół.Paweł pogmerał w nim bez przekonania łyżką.Wyłowił kawałek mięsai przez chwilę zastanawiał się w skupieniu, co też ma przed sobą. Przecież to psie ucho!  wrzasnął wreszcie.Nikt z siedzących przy stole nie zareagował.Gość zerwał się i pobiegł dorecepcji. Chcę natychmiast opuścić hotel  poinformował zimno.Semen trochę się stropił.113  Rani mi pan serce, ale nie zatrzymuję.Gość pobiegł do swojego pokoju, aby spakować się.Ku swojemu zdumieniustwierdził jednak, że ktoś już spakował jego rzeczy i zabrał razem z walizką.Za-klął wściekle i biegiem wrócił do recepcji. Zostałem okradziony! Co panu zginęło? Wszystko! Jeśli przepadł panu także portfel, to firma udzieli kredytu na powrót dodomu. Nie chcę kredytu.Chcę moją walizkę. To będzie trudne, ale co się da, to się zrobi. Jakie kroki podejmiecie? Proszę chwilkę zaczekać  recepcjonista uderzył w mały dzwonek.Na jego dzwięk przybiegł Tomasz.Przez plecy miał przewieszony zardzewiałykarabin. Nasz ochroniarz  przedstawił go stary kozak.Tomasz uśmiechnął się uprzejmie. Co się stało?  zapytał nowo przybyły. Napad, gwałt, porwanie, zabój-stwo? Jeszcze żyję.Ukradli mi walizkę. Brązowa, zapinana na dwa paski? Widział ją pan? Tak. Gdzie ona jest? Oddajcie. To będzie trudne, bo widzi pan, ona jest teraz w piekle. Co to za żarty? To nie żart, ale smutna rzeczywistość  Semen wyręczył kumpla w opo-wiadaniu. Widzi pan, poprzedni dyrektor udzielił tu gościny satanistom.Oddałim do dyspozycji piwnicę.Tyle tylko, że oni wymknęli się spod kontroli.Opa-nowali wszystkie piwnice, poprzebijali sobie przejścia, pokopali tunele.Od czasudo czasu wyłażą ze swoich nor i kradną wszystko, co im w ręce wpadnie. No to idzcie do nich i zabierzcie im moją walizkę. Boimy się  powiedział Tomasz. Pokażcie mi wejście.Sam to załatwię. %7ładnych trupów w naszym hotelu!  huknął Semen.Nadszedł Józwa z butelką w ręce. Gdzie jest wejście?  pienił się Skorliński.Zaprowadzili go do kancelarii i otworzyli klapę w podłodze.Z ciemnej czelu-ści buchnął kłąb siarczanego dymu. Faktycznie, wygląda jak właz do piekła. zmartwił się pechowy klient.114  Nie sądzimy, aby dokopali się do prawdziwego piekła.Na to mieli zbytmało czasu. Dacie mi jakąś broń?Dostał zardzewiałą austriacką szablę od Tomasza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl