[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Dzisiaj nie mógłbym się wspiąć na taki mur, jestem zbyt prawdziwy, by nie obawiać się o swoje życie.Zbyt dużo do stracenia.Także Dor uświadomił sobie, że mógłby utracić życie.Dlaczego żałował, że nie ma ciała i siły bohatera? Był magiem, prawdopodobnym pretendentem do tronu.Silnych mężczyzn było krocie, magów niewielu.Dlaczego miałby odrzucić to wszystko dla jakiegoś zombie?Potem pomyślał o uroczej Millie.Jeżeli zrobi dla niej coś dobrego, będzie mu wdzięczna.Och, to głupota.Zanosiło się na to, że on też będzie głupcem.Może wynikało to z procesu dojrzewania.Jej talent stanowił seks.Postukał w kamień.Był niepokojąco solidny.Nie znalazł w nim żadnych wgłębień.Macał mur w poszukiwaniu szczelin.Odstępy pomiędzy kamieniami były za małe, by wczepić weń palce.Już wiedział, że wspinaczka jest niemożliwa.- Wejście musi być w jednej z tych wnęk - powiedział głośno.Ponownie sprawdził wnęki.Niczego nie znalazł.Szkodliwe rośliny wyrastały z kamiennych donic ustawionych na parapetach.Ale nisza igłowego kaktusa wyglądała na głębszą.Rzeczywiście, zakręcała i niknęła w ciemności za kaktusem.Czyżby znalazł przejście?!Musiał teraz znaleźć sposób na przejście obok jednej z najniebezpieczniejszych roślin w Xanth.Igłowe kaktusy miały zwyczaj najpierw strzelać, a dopiero potem myśleć.Prawdopodobnie nawet wikłacz ustąpiłby igłowcowi, gdyby wyrosły obok siebie.Centaur Chester, przyjaciel ojca Dora, wciąż jeszcze nosił blizny od pokłucia, znaczące jego przystojny zad.Dor ostrożnie wysunął głowę zza rogu.- Nie sądzę, żebyś miał chęć przepuścić podróżnego? - zapytał bez większej nadziei.Igłowiec wystrzelił mu prosto w twarz.Dor zrobił gwałtowny unik, a igły zagwizdały nad fosą.Rozległ się rozwścieczony ryk trytona, który nie lubił, kiedy zaśmiecano jego rezydencję.- Igłowiec mówi nie - przetłumaczył niepotrzebnie Grundy.- Mogłem to przewidzieć.Jak miał pokonać tę przeszkodę? Nie mógł przepłynąć pod kaktusem, ani dyskutować z nim, ani go wyminąć.W tym ciasnym pomieszczeniu ledwie było miejsce, żeby się przecisnąć.- A może złapiesz go na linkę i wyciągniesz na zewnątrz - zaproponował bez przekonania Grundy.- Nie mamy liny - zauważył Dor.- Nie mamy też z czego jej zrobić.- Znam kogoś, kto posiada talent robienia lin z wody - powiedział Grundy.- Więc ten ktoś potrafiłby przejść przez tę pułapkę.My nie możemy.A nawet gdybyśmy mieli tę linę, to zostalibyśmy przygwożdżeni igłami, wyciągając stamtąd kaktus.- Nie.Gdybyśmy wrzucili go prosto do fosy.- Dor zaśmiał się do takiej myśli.Potem spoważniał.- Czy moglibyśmy zrobić jakąś osłonę?- Nie ma z czego.Tak samo jak z tą liną.Ten mur jest pozbawiony wszystkiego.Jeżeli kaktus nie lubi wody moglibyśmy go ochlapać.- Może bez niej żyć, ale bardzo ją lubi - powiedział Dor.- Za każdym razem kąpie się w deszczu.Przynajmniej dopóki ulewa nie wywołuje powodzi.Chlapanie nie zda się na nic, chyba że.- przerwał i zastanowił się - chyba że nachlapiemy tutaj tak dużo wody, że wypłukalibyśmy ziemię z donicy kaktusa, obnażyli korzenie.- Jak?Dor westchnął.- Nie dokonamy tego bez wiadra.Nie jesteśmy zupełnie przygotowani do poradzenia sobie z tym kaktusem.- Tylko ognisty kaczor mógłby sobie z nim poradzić.Te rośliny nie lubią ognia; opala im igły.Potem nie mogą walczyć, dopóki nie wyrosną im nowe.A to wymaga trochę czasu.Ale nie mamy ognia.Czasami żałuję, że nie władasz fizyczną magią, Dor.Gdybyś mógł, wyciągając palce, sparaliżować, ogłuszyć albo spalić.- Wtedy Dobry Mag ustawiłby innego rodzaju pułapki wokół zamku i wówczas takie talenty byłyby bezużyteczne.Magia to nie wszystko, trzeba posłużyć się własnym mózgiem.- Jak mózg może powstrzymać igłowca od igłowania? - dopytywał się Grundy.- Ta roślina nie jest mądra, można z nią pertraktować.- Kaktus nie jest mądry - powtórzył Dor.Zaczął mu świtać jakiś pomysł.- Więc nie mógłby nas złapać, to oczywiste.- O czymkolwiek mówisz, to wcale nie jest dla mnie oczywiste - stwierdził golem.- Twoim talentem jest tłumaczenie.Czy potrafisz mówić również językiem kaktusa?- Oczywiście.Ale co to ma wspólnego z.- Przypuśćmy, że powiemy mu, że jesteśmy dla niego niebezpieczni - że jesteśmy ognistymi salamandrami zdolnymi do spalenia go doszczętnie?- Nie uda się.Może i przestraszy się - ale wypali pociskiem z igieł, żeby zabić salamandrę, zanim ta zdoła się do niego zbliżyć.- Hmm.Tak.Ale może jest coś, co nie byłoby groźbą, ale mimo to stanowiło pewne zagrożenie? Może ognisty człowiek? Na spacerze?Grundy rozważył to.- Mogłoby poskutkować.Ale jeżeli nie.- To koniec - dokończył Dor.- Staniemy się poduszkami na igły.Obydwaj obejrzeli się na fosę.Tryton obserwował ich czujnie.- On albo poduszki na igły - powiedział golem.- Chciałbym, żebyśmy byli herosami, a nie golemem i chłopcem.Nie jesteśmy przygotowani do tej próby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|