[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym samym momencie tuż pod sterówką Artiny ujrzałemczerwony błysk i w ułamku sekundy cała nadbudówka zniknęła, rozerwana po-tężnym wybuchem; musiał eksplodować zbiornik paliwa, eksplodował i rozsadziłod spodu pokład.Nad portem przetoczył się głuchy grzmot.Odbił się podwójnymechem od wysokich, skalistych fortyfikacji Valletty i ucichł.203  No, tak. rzekłem z roztargnieniem.Alison pochyliła się nade mną. Dasz radę iść? -spytała. Nie wiem.Mogę spróbować.Wzięła mnie pod lewe ramię. Krwawisz jak zarzynana świnia.Nie obejdzie się bez szpitala.Kiwnąłem głową. Dobra.Teraz nic już nie miało znaczenia.Robota skończona.Nawet jeśli Wheeleri Slade przeżyli, dobiorą się im do skóry.Spytaliby mnie, dlaczego spaliłem Arti-nę, ja powiedziałbym im prawdę i wysłuchaliby mnie z wielką uwagą.Bo jachtównie wysadza się w powietrze ot, tak sobie, dlatego moje słowa nie pozostałyby bezecha.Czy uwierzyliby im, czy nie, to już inna sprawa, ale do Wheelera przy lgnę-łoby tyle błota, że do końca życia czuwałoby nad nim zimne oko odpowiedniegourzędu.Co do Slade a, tak, uciekłem z nim z więzienia i skoro byłem na Mal-cie i twierdziłem, że on tu również jest, aresztowaliby go natychmiast.Na wyspiewielkości Malty nikt obcy długo się nie poukrywa.Jeśli zaś chodzi o mnie, nie wiedziałem, co się będzie dalej działo.Alison mo-gła co prawda złożyć w mojej sprawie zeznania, ale jeżeli Mackintosh nie żyje,wątpię, czy jej słowa potraktowano by z należy tą powagą.Istniało duże prawdo-podobieństwo, że resztę życia spędzę w więzieniu Durham, w oddziale dla kry-minalistów pod specjalnym nadzorem.Ale teraz mało to mnie raczej obchodziło.Alison pomogła mi wstać.Zatoczyłem się jak pijany marynarz i uczepiłembezwładnie jej ramienia.Wyszliśmy na szczyt pochylni i zastygłem w bezruchu.Wytężyłem oczy.Ktoś na nas czekał.Facet był niezwykle podobny do tego mło-dego, buńczucznego gliniarza, do sierżanta Jervisa, który znienawidził mnie zato, że kiedyś ukradłem paczkę brylantów i nie raczyłem mu powiedzieć, gdzie jąukryłem.Popatrzyłem w drugą stronę.Stali tam Brunskill i Forbes.Już nie stali.Roz-dzielili się i zmierzali w naszym kierunku. To chyba koniec trasy, Alison  szepnąłem i obróciłem się do Brunskilla.Zatrzymał się i wbił we mnie swój bezbarwny wzrok.Zobaczył, w jakim je-stem stanie, zauważył bandaż na ramieniu.Zerknął na Alison, a potem kiwnąłgłową w stronę portu, gdzie smażyła się Artina. Ty to zrobiłeś? Ja?!  Obruszyłem się. To pewnie iskra z tych sztucznych ogni.Uśmiechnął się ponuro. Muszę cię ostrzec, że wszystko, co od tej pory powiesz, może zostać zano-towane i użyte przeciwko tobie jako dowód. Spojrzał na Alison. To dotyczytakże pani.204  Nie sądzę, żeby pańska władza sięgała aż na Maltę  odpowiedziała chłod-no. Niech się pani nie martwi.Na moje rozkazy czeka pluton miejscowej żan-darmerii. Obrócił się do mnie. Nawet jeśli pożyjesz jeszcze sto lat, spędziszje w pudle.Tym razem tak cię wrobię, że będą musieli wybudować dla ciebiespecjalne więzienie.Wyłącznie dla ciebie.Już go widziałem, jak sporządza w duchu listę zarzutów.Podpalenie, mor-derstwo, poważne obrażenia cielesne, nielegalne posiadanie broni  i co gorsza,używanie jej  naruszenie wszelkich możliwych przepisów Aktu o MateriałachWybuchowych.Jak się postara, uda mu się jeszcze dorzucić zarzut o piractwoi podpalenie stoczni Jej Królewskiej Mości, a to nadal było karane śmiercią. Człowieku, co ci odbiło?!  spytał z nutką podziwu w głosie.Zachwiałem się lekko. Wszystko opowiem, ale najpierw muszę do lekarza.Podtrzymał mnie, gdy padałem.IIObudziłem się w pudle.Niby w szpitalu, ale w pudle, bo szpital był więzienny,za murami.Mury na Malcie są grubsze niż gdzie indziej, w dodatku położylimnie w separatce.Doszedłem do wniosku, że miejscowe gliny najwidoczniej niechcą, by prości, siermiężni kryminaliści maltańscy dostali się pod wpływy takiegozatwardziałego i pozbawionego skrupułów zbrodniarza jak ja.Ale myliłem się,nie o to szło.Milczkowaty lekarz znieczulił mi okolice rany i przeprowadził krótką, nie-skomplikowaną operację.Potem leżałem, czekając na przybycie Brunskilla i nie-uniknione pytania.Zabijałem czas, obmyślając najbardziej wyrafinowane bred-nie, które zamierzałem mu sprzedać; szeregowi policjanci nie powinni wiedziećo pewnych aspektach działalności rządu Jej Królewskiej Mości.Ale do separatki wprowadzono kogoś innego, kogoś, kogo nie znałem, w każ-dym razie nie Brunskilla.Był to wysoki mężczyzna w średnim wieku o gładkiej,nie pooranej zmarszczkami twarzy, sprawiający wrażenie faceta, który dużo mo-że.Przedstawił się jako Armitage i podał mi cały plik listów uwierzytelniających [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl