[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Potem pomy-ślała jeszcze, że chyba obrabowanie banku byłoby mniej ryzykowne, a potem zrezygnowałaz myślenia całkowicie.* * *Siedząc na otwartej trybunie i trzymając w rękach nabyty przy wejściu program, dlaoszczędności tylko jeden, obydwoje tępo wpatrywali się w niezrozumiałe skróty.Michał gwał-270townie usiłował przypomnieć sobie moje instrukcje, Teresa domagała się tłumaczenia na językpolski. Przecież pani była już kiedyś na wyścigach! No to co? Po pierwsze tylko raz w życiu, a po drugie na Służewcu w Warszawie, gdzienic mi tak przed nosem nie latało.I kowboje siedzieli na koniach, a nie na tych siewnikach! Tu są kłusaki.Wszystko jedno.Niech pani sobie przypomni coś z praktyki!Z praktyki Teresa przypomniała sobie, że na Służewcu przegrała.Pocieszyła się myślą, że jabyłam przy tym obecna, co musiało mieć swój wpływ.Zagapiła się na biegające po torze koniei jeden jej się spodobał.Był czarny, lśniący, parskał i daleko wyrzucał nogi, biegnąc pięknym,równym kłusem.Szturchnęła Michała łokciem w żebra. Widzę jednego oznajmiła. Ma na sobie numer pięć.Ten w żółtym kaftanie.Trzebagrać w kasie.Michał podniósł głowę znad swoich notatek, obejrzał konia i zaaprobował wybór. Tylko nie wiem, który to jest dodał niepewnie. Jak to który? Piątka! Wyraznie ma na sobie numer. No piątka, owszem, ale nie wiem, z którego biegu.Pochylili się znów nad programem.Przy numerze gonitwy podana była nazwa koloru: jau-ne, rouge, bleu. %7łółte, czerwone, niebieskie powiedział niespokojnie Michał. Nie wiem, co toznaczy.Ten koń jest żółty? %7łółty! podchwyciła Teresa. To ten! %7łółta piątka!271Koń odbiegł aż do wirażu, zawrócił i biegł teraz w drugą stronę.Trener na wózku miał nasobie jaskrawożółtą kurtkę.Michał kiwnął głową. No, to jednego mamy.%7łółty bieg jest pierwszy.Trzeba wybrać jeszcze jednego, żebyzagrać porządek, tu mam zapisane.Rozejrzeli się po innych biegających przed trybunami koniach.Dwa akurat wyprzedzały sięwzajemnie.Teresa zaproponowała kandydaturę tego, który okazał się szybszy.Michał oceniłzwierzę ze zmarszczoną brwią i pokręcił głową. Dryga zadem oznajmił. Pani Joanna mówiła, żeby nie grać tych, które drygajązadem, bo one idą utem. Co proszę? zainteresowała się Teresa. No, nie wiem.Wszystko mi się pomieszało, bo to po duńsku, ale wiem, że tych z zademnie należy grać. Dobrze, grajmy te bez zadu. Poza tym on nie był żółty, tylko zielony.To chyba inny bieg.%7łółte kaftany nie pojawiły się więcej, Teresa zajrzała zatem znów do programu.Jedyne, cobyła w stanie wykryć samodzielnie, to imiona koni.Wyłowiła faworyta natychmiast. Erynia zadecydowała stanowczo. To jest właśnie to, co mnie przepełnia, kiedypomyślę o tym cholernym Capuście.%7łyczę sobie grać na Erynię. Bardzo dobrze, mnie przepełnia to samo.Erynia to jest szóstka.Będziemy grali po-rządek.Pięć-sześć.I odwrotnie, sześć-pięć.Pani Joanna kazała zawsze grać odwrotnie, mamzapisane.272Wybrawszy konie tą dość osobliwą metodą, wyasygnowali po pięć franków i Michał po-szedł obstawić porządek.Po drodze natknął się na kasę z napisem TIERCE i przypomniał sobie,że jest to kombinacja, na której można wygrać najwięcej.Zawahał się, zajrzał do swoich nota-tek, upewnił się, że chodzi o wybór trzech kolejnych koni, po czym w kasie uzyskał informację,iż sprawa dotyczy czwartej gonitwy.Ruszył z powrotem do Teresy z zamiarem wytypowaniaowych trzech koni, ale usłyszał przez głośniki komunikat o zaczynającej się prezentacji, rzuciłsię zatem w pośpiechu do kasy.Wybrał taką, przy której kłębiło się mniej ludzi, nie spojrzał nanapis nad nią, rzucił swoje dwie pięciofrankówki, krzyknął pięć-sześć , dostał bilet i popędziłna trybunę.Dopiero padłszy na ławkę obok Teresy, uprzytomnił sobie, co zrobił.Stracił dzie-sięć franków zamiast pięciu, zagrał pięć-sześć, a nie zagrał odwrotnie, sześć-pięć, jak idiota.Chciał z niepokojem i skruchą przyznać się Teresie do swego wygłupu, ale nie zdążył.Konie długim rzędem zbliżyły się do trybuny.I Teresę, i Michała ogarnął gwałtowny niepo-kój, z kolorami bowiem było coś niedobrze.Gonitwa miała być żółta, tymczasem woznice nawózkach odziani byli we wszystkie możliwe barwy, a kilku miało nawet kaftany pasiaste.Podnumerem pięć szedł zupełnie inny koń.Michałowi przyszło do głowy spytać o tę kwestię gra-czy obok i wówczas okazało się, że nie odzież trenera jest tu ważna, a odzież konia.Mianowicienumery powinny być umieszczone na żółtym tle.Zanim po prezentacji konie przeszły na start na drugą stronę toru, Teresa i Michał zdołalisię porozumieć.Strata dziesięciu franków była nieodwracalna, Teresa beznadziejnie machnęłana nią ręką.Koń w żółtym kaftanie, którego numer umieszczony był na czarnym tle, należał273do gonitwy czwartej, a zatem jednego tiersowego faworyta już mieli.Należało wybrać jeszczedwa.Michał otworzył program, Teresa pokazała palcem wielką tablicę na środku pola. Co to jest? spytała nerwowo. Może to ważne? To mruga. Zaraz pani powiem odparł Michał, zamykając program i otwierając notes. Zaraz.Nie mogę odczytać.Aha, tablica na środku.Tam są numery koni i światełka obok, te liczbyokreślają, jak są grane.To znaczy, ile będą ewentualnie płacili, jeśli któryś wygra.Spojrzał na tablicę i urwał. Dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć przeczytała Teresa. Obok piątki.A obokszóstki dziewięćset dziewięćdziesiąt osiem.Co to znaczy?Michał przez chwilę milczał. To znaczy, że nikt tego nie gra rzekł w końcu słabym głosem. Trzy dziewiątkioznaczają, że powyżej tysiąca.Będą płacili powyżej tysiąca. Kiedy będą płacili? Jak piątka wygra.Tablica mrugnęła i obok szóstki zapaliła się liczba 960.Teresa przyglądała się temu przezkilka sekund. Tośmy sobie świetnie te konie wybrali zauważyła zgryzliwie. Dziewięćset świecitylko przy tych dwóch.Czy to naprawdę znaczy, że piątkę z szóstką gramy wyłącznie my i niktinny? Obawiam się, że tak.274Siedzieli wpatrzeni w tablicę, nie zwróciwszy uwagi, że pierwsza gonitwa wystartowała.Dopiero narastający grzmot kopyt pozwolił im zauważyć nadbiegające konie.Przebiegły przedtrybuną i pędziły dalej. No i co? spytała martwo Teresa. Nie wiem odparł niespokojnie Michał. Lecą.Widocznie to jeszcze nie koniec.Konie robiły drugie okrążenie.Na trybunach zerwał się głuchy ryk.Ani Michał, ani Teresanie byli w stanie połapać się, co się dzieje w tej pędzącej kupie, jedne konie zostawały w tyle,drugie wychodziły do przodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|