[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Alicja nagle oprzytomniała i gościnnie zaproponowała mu kawę.Roj odmówił,twierdząc, że jest bardzo pózno, zresztą widać było, że do życia towarzyskiego raczejsię niezbyt nadaje.W wyjściu zatrzymał się jeszcze. Kiedy Ewa była? spytał. Kiedy wyszła? Parę minut po siódmej.Odprowadziłam ją na stację. Aha.Dziękuję bardzo.Dobranoc.I wyszedł.Popatrzyliśmy na siebie w osłupieniu, przy czym moje było jeszcze stosunkowonajmniejsze. Na litość boską, co się stało? spytała zdumiona Alicja. Cóż oni mnie takdziwnie odwiedzają? Zapewne w samobójczych zamiarach mruknęłam, niepewna, ile ze swoichwiadomości powinnam zdradzić. Dlaczego w samobójczych? spytała Zosia.327 Liczą na to, że stracą życie przez następną pomyłkę zbrodniarza. Ten Roj był jakiś dziwny, nie uważacie? przerwała Alicja. Joanna, co taEwa wykombinowała? Dlaczego on jej szuka? Ona tu była sama? Tu była sama odparłam z wyraznym naciskiem na tu. A gdzie nie? Nie wiem.Prawdopodobnie gdzie indziej.Nie mam pojęcia, co wykombinowała,nie wiem, dlaczego jej nie ma w domu, bo powinna być, nie wiem, dlaczego Roj jejszuka i w ogóle to wszystko razem wcale mi się nie podoba.Alicja patrzyła w wybite okno w posępnej zadumie. Mnie też nie.Skąd on się nagle wziął? Czy on jej rzeczywiście szuka? Dlaczegotu? Najpierw Anita, potem Roj. Myślałam w pierwszej chwili, że Paweł ma rację i Anita jest podejrzana prze-rwała Zosia. Ale teraz nie jestem pewna.Anita stała na ulicy i wcale się nie ukrywała, a tenRoj wyskoczył jak diabeł z pudełka.Może to on się tam przedzierał przez ogród? Może oni w ogóle coś kombinują razem.?328 On był samochodem powiedział Paweł. Słyszałem, jak przyjechał i odjeż-dżał. Nie wiem, czy Roj jest mordercą, chociaż to możliwe wyznała Alicja z nie-chęcią. Może on się skradał przez ogród, żeby zobaczyć, czy nie ma tu Ewy, a Pawełgo spłoszył. I co, miał przy sobie pistolet, którym rzucał w Anitę? Ja się nie znam powiedział Paweł niepewnie. Ale może on chce zastrzelićswoją żonę? O rany boskie, dajcie spokój! zniecierpliwiła się Zosia. W końcu gdzie myjesteśmy?! W Hiszpanii, na Sycylii.?! Tu jest Skandynawia, kto tu morduje żony?! Duńskie żony są na ogół mało podobne do Ewy. No dobrze, ale to przecież nie o to chodzi! Edek nie był niczyją żoną! A zaczęłosię od Edka! Opamiętajcie się!Spróbowaliśmy się opamiętać i potrwało to prawie dwie godziny.Osobliwe poczy-nania Ewy i Roja uniemożliwiły mi zachowanie pełnej tajemnicy.Tak Zosia, jak i Pawełzorientowali się w końcu, że istnieje jakiś związek pomiędzy Ewą a facetem w czerwo-329nej koszuli i na dobrą sprawę tylko Ewa mogła mieć jako tako uzasadnione motywy,żeby załatwić awanturującego się Edka.Anita poszła w niepamięć.Jedyne, co nas odro-binę stopowało w snuciu daleko idących podejrzeń, to całkowity brak jakichkolwiekwiadomości Alicji na ten temat. Po jakiego ciężkiego diabła ta Ewa miałaby teraz polować na mnie! mówiłazniecierpliwiona. Daję wam słowo honoru, że ja o niej nic nie wiem.Jeśli chcezachować sekret, to powinna zabić Joannę! Teraz już w ogóle powinna pozabijać nas wszystkich zauważyłam. BiałąGlistę też, bo ona ją widziała. Najprościej byłoby rozpylaczem wtrącił Paweł. Wziąć pepeszę, ustawićrówno i posunąć. Paweł, miałeś się umyć powiedziała z roztargnieniem Zosia. Przecież już się umyłem! To idz spać.Alicja, słuchaj. Kto się teraz idzie myć? Zosiu, ty?330 Zaraz.Słuchaj, Alicja, ja cię proszę, nie śpij dziś we własnym łóżku.Ja nie wiem,nie chcę przesadzać, ale ten policjant ma rację.On się uparł na ciebie.Nie śpij tam,przynajmniej dopóki nie będzie tej szyby! To gdzie mam spać? W hotelu? Chociażby tu, na kanapie.Nie, tu ja będę spała, a ty u mnie! Mowy nie ma.!Przed domem zatrzymał się jakiś samochód.W nocnej ciszy wyraznie to było sły-chać.Ktoś brzęknął furtką i zapukał do drzwi. Nie! krzyknęła Zosia nerwowo. Ja otworzę! Ale spokojny wieczór powiedziała Alicja zgryzliwie, spoglądając na mnie.Ciekawe, jaki jeszcze idiotyzm uda ci się wymyślić.W przedpokoju ujrzałyśmy Ewę, której wygląd mógł wstrząsnąć najbardziej odpor-ną jednostką.W takim stanie jeszcze nigdy jej nie widziałam.Rozczochrana, zapła-kana, z rozmazanym makijażem, w szlafroku i narzuconym nań płaszczu, w rannychpantoflach, roztrzęsiona kompletnie i szczękająca zębami.331 Alicja powiedziała złamanym głosem, opierając się o drzwi pralni. Czymożesz mi pożyczyć trochę pieniędzy? Nie mam czym zapłacić za taksówkę. Wejdz i uspokój się powiedziała Alicja łagodnie, ale stanowczo. Zarazzapłacę. Nie! warknęła z furią Zosia. Ja zapłacę.Alicja otworzyła usta, żeby zaprotestować, spojrzała na nią i posłusznie oddała jejportmonetkę.Ewa oderwała się od drzwi pralni, chwiejnie weszła do pokoju i padła nafotel przy stole.Czekałyśmy cierpliwie, aż odzyska oddech i coś powie. Uciekłam z domu szepnęła w końcu rozpaczliwie, beznadziejnie przygnębio-na i znękana. Na zawsze? spytała z życzliwym współczuciem Alicja.Ewa pokręciła jakoś niepewnie głową i wytarła nos w coś, co wyciągnęła z kieszenipłaszcza, a co okazało się ściereczką do naczyń. Nie wiem.Alicja, czy ja bym mogła tu u ciebie.Joanna, czy Alicja wie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|