[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wysiedli.Koło poczty na %7łoliborzu nie było nikogo.Nie parkował żaden samochód.Dzielnicowy, Krzysztof Cegna i Okrętka wysiedli, rozglądając się dookoła. Co jest?  powiedział dzielnicowy  gdzie oni się podzieli?Podeszli do poczty, zajrzeli do środka, wyszli i zatrzymali się na ulicy. Co u diabła?  zdenerwował się dzielnicowy. Wyparowali, czy co?Gdzie ten Stasiek? Idz no, Krzysiu, wywołaj go.Razem z Okrętką przeszedł na drugą stronę ulicy, wciąż rozglądając się wo-kół.Okrętce było najzupełniej wszystko jedno, nie miała pojęcia, co spodziewalisię zobaczyć i czego szukają, ale rozglądała się również niejako do towarzystwa.Dzięki temu dostrzegła pojawiającego się nagle w drzwiach najbliższego skle-pu dość młodego osobnika.Osobnik spojrzał na nią, uczynił ruch, jakby chciałsię cofnąć, i na moment zastygł w wejściu.Na obliczu Okrętki rozkwitł radosnyuśmiech. Dzień dobry panu!  zawołała życzliwie.Dzielnicowy odwrócił się natychmiast i ujrzał pryszczaty stwór z małpiąszczęką i niskim czołem, składający niepewny ukłon.Uroda stworu, w zestawie-91 niu z wyraznym, wręcz tkliwym, ożywieniem Okrętki wzbudziła w nim zdziwie-nie.Wiedział wprawdzie, że kobiety w każdym wieku są nieobliczalne, ale nigdyjeszcze nie był świadkiem tak wielkiego kontrastu. Kto to jest?  spytał podejrzliwie.Stwór opuścił wejście do sklepu i oddalił się w przeciwnym kierunku, sylwet-ką nasuwając skojarzenie z gorylem. Jeden pan  powiedziała Okrętka z czułością. Nadzwyczajny.Zupełniewyjątkowy!Dzielnicowy również był zdania, że pan, na oko sądząc, jest zupełnie wyjątko-wy, tak małpią urodę bowiem można spotkać raz na stulecie, ale radosny zachwytOkrętki wydał mu się co najmniej podejrzany. A ta jego nadzwyczajność na czym polega?  spytał ostrożnie. Możliwe, że na pierwszy rzut oka nie wydaje się piękny  przyznałaOkrętka od razu  ale to o niczym nie świadczy.To jest niezwykły człowiek,taki uczynny i sympatyczny, i szlachetny, i wyjątkowo inteligentny, i cudowny!To on dał nam wczoraj całą resztę drzewek i nawet odwiózł nas do Warszawy.Mnie też się w pierwszej chwili nie podobał.Dzielnicowy z zawodowego nawyku zainteresował się curiosalną postacią.Ofiarodawców na cele społeczne takich sum, w dodatku ofiarodawców prezen-tujących taki kontrast cech zewnętrznych i wewnętrznych, nie spotyka się na każ-dym kroku.Zażądał szczegółów wczorajszego wydarzenia.Okrętka bez oporów,wręcz z zapałem, opowiadała o wyprawie do Tarczyna i oszałamiającej rozrzutno-ści podobnego do małpy młodzieńca, aż nadbiegł w pośpiechu Krzysztof Cegna. Jest Stasiek  zaraportował. Nadajnik mu się zepsuł, ale już w porząd-ku.Stoją pod Europejskim.Dzielnicowy z westchnieniem ruszył do samochodu.Opowiadanie Okrętkiwydało mu się tak interesujące, że  aczkolwiek zajęty innymi sprawami  po-lecił jej kontynuować.Uprzednio przyjął meldunek tajemniczego głosu. Ciągle są razem, weszli do kawiarni  oznajmił głos..I to wszystko zrobił, chociaż miał gościa  ciągnęła z rozrzewnieniemOkrętka. Zostawił go, wykopał drzewka, zawiózł nas do miasta, do samej szko-ły, nawet nie wchodził do domu. Skąd pani wie, że miał gościa? Nawet wiem kogo.Tego obłąkanego chłopa z Wilanowa.Widziałyśmy jegosamochód.Obaj, dzielnicowy i Krzysztof Cegna, okazali żywe poruszenie. Jest pani pewna, że jego? Skąd pani wie? Jak to skąd, widziałam na własne oczy.Poznałyśmy po tym głupim nume-rze, Wielka Rewolucja Francuska.Prześladuje mnie ta Wielka Rewolucja, chybajej się w końcu nauczę.92 W zatłoczonej kawiarni hotelu Europejskiego zaledwie nikła część gościzwróciła uwagę na scenkę, raczej niecodzienną.Dwóch milicjantów wprowadziłobardzo młodą, trochę brudną dziewczynę.Zatrzymali się przy drzwiach, a dziew-czyna poszła dalej, aż za słupy, oddzielające długą salę od mniejszej, usytuowanejw głębi.Tam przystanęła i zaczęła się rozglądać dookoła. Niech się pani przyjrzy, przy tych stolikach pod ścianą  polecił dzielni-cowy. Może pani kogo rozpozna.Wiedział, oczywiście, że może wzbudzić sensację, obaj z Krzysztofem Cegnąbyli w mundurach, Okrętka miała na twarzy ślady prac ogrodniczych, ale nie miałczasu i nie zamierzał zawracać sobie głowy głupstwami.Na konspiracji mu niezależało, a z całą sprawą chciał mieć wreszcie spokój.Okrętka postąpiła kilkakroków i czym prędzej wróciła. Siedzą wszyscy razem  oznajmiła przerażonym szeptem. To ci trzej!Są inaczej ubrani, ale to na pewno oni.Poznałam ich!Trzej faceci pod ścianą zauważyli ją również.Przerwali rozmowę i długąchwilę przyglądali się drzwiom, za którymi zniknęli milicjanci w towarzystwienieco brudnej dziewczyny.Dzielnicowy, Krzysztof Cegna i przerażona, spłoszona Okrętka wsiedli do sa-mochodu w milczeniu.Dzielnicowy zadumał się na długą chwilę, po czym wes-tchnął ciężko. No tak  powiedział smutnie. Zgadza się.To jest reżyser z telewizjii dwóch scenarzystów.Piszą sensacyjną sztukę.Zciśle biorąc, już napisali, a terazustalają sobie szczegóły i faktycznie mają tam taką scenkę, że zbrodniarz mordujeczłowieka.Przejeżdża go samochodem. Co takiego?Okrętka patrzyła na niego w osłupieniu, z oburzeniem, nie wierząc własnymuszom.Dzielnicowy znów westchnął i powtórzył informację.Krzysztof Cegnaz ponurym wyrazem twarzy wydłubywał spomiędzy palców niewidoczne kawałkikaktusa.Okrętkę zamurowało. Już dawno wiemy, kto to jest i co oni robią  ciągnął dzielnicowy.Można się było czegoś takiego spodziewać, ale musieliśmy sprawdzić, czy to onirozmawiali wtedy, czy ktoś inny, żeby móc to już całkiem wykluczyć.%7łeby namsię nie mieszało do innych spraw.A miejsce tej zbrodni znalezli sobie akurat tamna %7łoliborzu.Okrętka odzyskała głos. Wstrętne capy!  powiedziała z odrazą, oburzeniem i rozgoryczeniem.Tak denerwować ludzi! To jest zwyczajne, obrzydliwe świństwo! I po co im było,w takim razie, włóczyć się za nami? My też jesteśmy im potrzebne do sztuki? Jamam tego dość, wracam do domu! Zaraz  powiedział łagodnie dzielnicowy. Z tym włóczeniem to jest,zdaje się, trochę inaczej.Byłoby dobrze, żeby pani jeszcze z nami pojechała i opo-93 wiemy sobie wszystko po kolei, punkt po punkcie, aż do tej Rewolucji Francu-skiej.W ten sposób pani Bukatowa, wróciwszy wieczorem do domu, nie zastałacórki, a za to zastała w pokoju coś, co robiło wrażenie buntu kaktusów.Znałahobby swojej latorośli i przełażąc ostrożnie między kupami ziemi, skorup i roślinpomyślała, że widocznie Okrętka zabrała się do przesadzania, ale musiała się w tochyba wmieszać Tereska.* * * Wygłupiłyśmy się konkursowo  oznajmiła Teresce Okrętka z gigantycz-nym niesmakiem zaraz.po pierwszej lekcji.Przed lekcjami nie zdążyła, wpadłabowiem spózniona i bezustannie była wzywana do odpowiedzi. Zrobiłyśmydonos na porządnych ludzi.Nie planują żadnej zbrodni, tylko piszą scenariuszi niepotrzebnie tyle przeżyłam.Milicja chce, żebyś zaraz po szkole przyszła tami powtórzyła wszystko to, co ja im wczoraj powiedziałam. Skąd, na litość boską, mam wiedzieć, co im wczoraj powiedziałaś?  spy-tała Tereska, mocno zaskoczona i oszołomiona gwałtownym przeistoczeniem sięniebezpiecznych zbrodniarzy w szanowanych członków społeczeństwa.Okrętka zamachała niecierpliwie ręką. Wszystko jedno.Ja im powiedziałam, co było, i ty też masz to powiedzieć,bo ja mogłam coś przeoczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl