[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewielu ludzi posiada nadprzyrodzoną zdolność przekraczania granic obszaru zmysłowego.Czas zwolnił znowu swoje przemijanie.Takie przynajmniej odniosłem wrażenie.Strażnicy usiłowali sforsować drzwi.Dowódca nawiązał kontakt z komendantami Zespołów Grupy Północnej i Zachodniej.Słyszałem jego głos:- Nie można zostawić Terezy, nie możemy opuścić gwiazdolotu.Temperatura wzrasta.Tylko natychmiastowe i bezbłędne działanie zespołowe uchroni nas przed katastrofą.Jednocześnie Tytus stojąc przed zamkniętymi drzwiami, przemawiał do Terezy:- Narażasz życie wielu ludzi, to nie ma sensu.Mówił do przysłowiowej i rzeczywistej ściany.Tereza w odpowiedzi włączyła ekran.Na tle czarnego Kosmosu zobaczyliśmy obłok fosforyzującej materii, tryskały z niego fontanny ognia.- Oto potwór kosmiczny, które pożre eskadrę - drwiła Tereza.- Rozumni i odważni kosmonauci przerazili się ognistej chmury!- No, no - wymruczał Laurin i na tym poprzestał, bo na ekranie pojawiła się rozwścieczona kobieta.- Wyrwijcie się z odrętwienia! - wołała - obudźcie swoje mózgi!Prawdziwa czarownica - pomyślałem.Zrzuciła hełm, potargane, czarne, mokre od potu włosy, rumieńce na policzkach, błyszczące oczy, doprawdy był to widok odrażający.Tytus patrzył w ekran jak urzeczony.Poczułem niemiły chłód w sercu.To, co mnie wydawało się wstrętne, jemu sprawiło wyraźną przyjemność.Całe pokolenia pracowały nad opanowaniem trudnej sztuki sterowania własnym organizmem, a ta kobieta w ciągu kilku minut zniweczyła dorobek ludzkiej mądrości, bezpodstawnie demonstrując upór, gniew, brak poszanowania dla rozumnych decyzji, wreszcie groźne w następstwach szaleństwo.Zespołowy Rozum nie próżnował.Zastępca Dowódcy, Hesker, wystrzelił rakietę-sondę, pilotowaną przez maszynę.Postanowiono sprawdzić, czy histeryczny opór Terezy, wywołany rzekomym przeczuciem podstępu, ma jakiekolwiek uzasadnienie.Obserwowaliśmy lot rakiety z mieszanymi uczuciami.Jedni uważali, że to strata czasu, zwiększająca zagrożenie, inni, że próba rozwiąże problem.Sonda, zatoczywszy wielkie koło, pomknęła ku zbliżającej się Eskadrze Grupy Zachodniej.Nic nie zakłócało lotu rakiety, aparatura sterująca funkcjonowała prawidłowo, przekazując sygnał: “Wszystko w porządku, wszystko w porządku".Ktoś chrząknął za moimi plecami, staliśmy w dalszym ciągu w korytarzu, w pobliżu wejścia do tunelu z rakietami ratunkowymi.Obejrzałem się.Laurin zdołał powiedzieć dwa słowa: - Intuicja kobiety.- i umilkł.Sonda kosmiczna rozgorzała nagle błękitnym światłem i zniknęła z naszych oczu niczym zdmuchnięty płomień.- Przygotować następne rakiety! - rozkaz wydał Dowódca.Był to dalszy ciąg próby.Lewe skrzydło Eskadry Północnej wykonało manewr, który umożliwił wystrzelenie pięciu zdalnie sterowanych pojazdów w pięciu różnych kierunkach.Śledziłem lot rakiet ze wzrastającym napięciem.Miały upewnić dowództwo, że katastrofa pierwszej sondy nie była przypadkiem.Odczułem ponowne zwolnienie czasu.Jakże wolno przemijały sekundy! Czy rzeczywiście przemijają? Czy czas stanął i rozpoczął wędrówkę ku przeszłości? Pomyślałem: byliśmy świadkami wielkiego wybuchu, nie był to jednak koniec świata, lecz jego początek.Laurin kiedyś tłumaczył teorię “Alfa Beta Gamma", opracowaną w początkach Pierwszej Ery Kosmicznej.Wszechświat narodził się w postaci bardzo gęstej, gorącej masy neutronowej.Neutrony poczęły rozpadać się na protony i elektrony, przy czym niektóre z pierwszych protonów łączyły się z pozostałymi jeszcze neutronami, tworząc jądra atomowe o.różnym stopniu złożoności.W czasie tego procesu temperatura wynosiła około dziesięciu miliardów stopni i większość pierwiastków ciężkich powstała w ciągu pierwszych trzydziestu minut ekspansji.Dziesięć miliardów stopni!Jak dotąd nic nie zakłócało lotu pięciu sond kosmicznych.Maszyny informowały: “Temperatura bez zmian, ciśnienie bez zmian, szybkość wzrasta równomiernie, zgodnie z programem.Nie stwierdzono obecności obcych obiektów".A więc powstał nowy Świat, może nowy Wszechświat.Z niczego eksplodowało coś.Poczułem dziwny niepokój, Panorama Kosmosu, widok mknących pojazdów i podążających za nimi gwiazdolotów, przyspieszony oddech stojącego przy mnie Laurina, lęk przed niewiadomym jeszcze wynikiem próby, świadomość, że uczestniczą w działaniu rozpoznawczym - to wszystko potęgowało strach.Początek i koniec objawiają się niekiedy równocześnie.Wzajemnie warunkują swoje istnienie.Eskadrę gonił obłok dopiero co stworzonej materii.Czy był to naturalny pęd żywego do żywego, czy objaw głodu nowo narodzonego kosmicznego pisklęcia? Czy mieliśmy do czynienia z rozumną materią, która stwarza życie, objawiające się w działaniu struktur zachowawczych i aktywnych? Czy był to ślepy, bezrozumny strzęp mgławicy wyplutej z wnętrza eksplodującej gwiazdy?Rakiety przekazały informacje:“Gwałtowny spadek temperatury.Ustaje działanie silników." A dokładnie po upływie sekundy sondy błysnęły zimnym, niebieskim światłem i po prostu przestały istnieć.Natomiast obłok materii rozprzestrzeniał się z coraz większą szybkością.Intensywniała jego jasność, a fontanny wyrzuconego ognia skręcały się w spiralne pasma, które kurczyły się, wydłużały niczym rozżarzone do białości sprężyny.- Trawi - szepnął Laurin - oby udławił się.Zaledwie wypowiedział to życzenie, ustały erupcje, spirale przygasły, pociemniał cały obłok i począł wolno maleć.- Intuicja Terezy uratowała wiele ludzi - powiedział Dowódca.- Popełniłem błąd “czystego rozumu".Wracajcie na swoje stanowiska do wieży.Odebrałem sygnał zbliżającej się Eskadry Zachodniej.Trzecie spotkanieW bardzo dawnych czasach człowiek strapiony mógł szukać pociechy i rady u kapłana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl