[ Pobierz całość w formacie PDF ] . - Jest zarozumiały i lubi się rządzić.Potem zaczęła narzekać na ilość pracy, przez którą rozpadło się jejmałżeństwo, oraz opowiadać o szkole, w której zebrano już tysiące dlaofiar wojny w Afganistanie.Dzięki temu Janna mogła bez przeszkódprzyglądać się, jak wzrok Stancombe'a ześlizguje się w głąb dekoltu paniWalton, i obserwować jego irytację, kiedy dołączył do nich Jupiter.Zdecydowany spróbować swoich sił we wszystkim, Stancombe nietylko naciskał na Hengista, by ten przyjął go do rady szkolnej, ale takżenapatrzywszy się na oszałamiającą karierę polityczną Jupitera, chciał do-128łączyć do jego obozu i wysunąć się na czołową pozycję w zwycięskiejpartii torysów, do której należał Jupiter.Ten zaś, ceniąc bardziej pieniądze Stancombe'a niż jego samego, udawał trudnego do zdobycia. Fundusz afgański wpisuje się w nasz etos odpowiedzialności społecznej nudziła Gillian, żałując, że pani Walton nie jest matką uczennicy z jej szkoły. Wolałabym afgańskiego charta zachichotała Janna.Oj, chybaznów alkohol uderzył jej do głowy. Kolacja! zawołała Sally.Jadalnia okazała się równie czarująca, o ścianach wyłożonych butel-kowozieloną tapetą w roślinne wzory, krzesłach wyściełanych ciemnozielonym aksamitem, stojących wokół ciemnego dębowego stołu wypolerowanego do połysku.Zwiatło dawały świece migoczące między kolejnymi bukietami białych róż oraz zwisający nad głowami żyrandol z niezliczonymi kryształowymi wisiorkami, odbijającymi się w szklanej i srebrnej zastawie.Ze ścian pod specjalnymi lampami spoglądali przodkowie; wyjątekstanowił portret pędzla Emmy Sergeant wiszący nad drewnianym kominkiem, ukazujący młodego Hengista o poważnej twarzy, ciemnychoczach uniesionych do nieba, gotowego do swego legendarnego strzałuw meczu w Twickenham.Przystanąwszy na chwilę, żeby mu się przyjrzeć, Janna poczuła biorącą ją pod ramię Sally. To ja uparłam się go tu powiesić.Namalowano go niedługo potym meczu.Wedug Hengista to okropne przechwalanie się, ale mnie sięon tak podoba! Mam nadzieję, że Gillian nie zanudziła cię na śmierć.Tonaprawdę porządna kobieta i dobrze ją mieć po swojej stronie.Jak sięczujesz? Ręce ci za mocno nie dolegają? Jaka ty jesteś miła westchnęła Janna.Sally okazała się jeszcze milsza i przedstawiła ją dwóm wolnym mężczyznom, którzy mieli siedzieć po obu jej stronach.Jeden z nich nazywałsię Emlyn Davies i był rosłym blondynem o poobijanej twarzy, uczył historii i gry w rugby.Drugi z nich, Piers Fleming, był kierownikiem pracowni angielskiego.Ciemny, o romantycznym wyglądzie, mógłby byćmłodszym bratem Shelleya.Miał na sobie stalową marynarkę i, jak wyznał, z trudem opędzał się od uczennic Bagleya. Chętnie bym się umówił z wszystkimi po kolei, ale zapuszkowalibymnie za seks z nieletnimi.Niektóre są naprawdę świetne, szybko się rozwinęły, a najgorsza jest. kiwnął głową w kierunku Stancombe'a, którynader niechętnie odrywał się od pani Walton córka Randala, Jade.129Niestety nikt jej nie wyrzuci, bo tatuś zamierza zafundować szkole pracownię naukową za kilka milionów funtów.Cholerna strata pieniędzy.Po czym zeszli na bardziej budujący temat literatury angielskiej.Zauważywszy Hengista u szczytu stołu, po obu stronach mającegośliczną Hannę Belvedon i jeszcze śliczniejszą panią Walton, której połyskliwa suknia z tafty w kolorze szmaragdowych piór kaczki krzyżówkiwydawała się pieścić wspaniałe ciało, Janna znów straciła dobry nastrój.Hengist uśmiechnął się do niej. W porządku? zawołał.I nagle tak było.Na stole postawiono dwie misy lśniącego czarnego kawioru z bieługina potłuczonym lodzie; wokół rozległy się jęki zachwytu.Do kawiorupodano małe brązowe naleśniki, miski kwaśnej śmietany, pokrojonąszalotkę, jajka na twardo i cząstki cytryny. O, dziękuję odezwała się pani Walton, kiedy dolano jej wódkido kieliszka. Jak to dobrze, że mogę tu zostać, bo inaczej nie miałabym pożytku z nóg. Szkoda, z takimi nogami! Stancombe łypnął okiem przez stół. Cholera, jak to się je?" Janna poczuła panikę.Jakby domyślając się tego, Sally zawołała przez stół: Piers, czy możesz zrobić blina dla Janny? Na pewno bolą ją ręce. Moje ulubione danie wyznał Jupiter. Skąd się wzięło? zapytała Gillian. Z Moskwy odparł Hengist. Anatolij, nasz uczeń, syn rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, wyrzucił przez okno pustą butelkępo wódce i omal nie rozbił głowy kapelanowi. Na pewno go zwolniliście? zapytała zszokowana Gillian. O mój Boże, nie! wstrząsnął się Hengist. Anatolij to przemiły chłopak.Zawsze ciepłą rączką płaci czesne w gotówce pewniepiorą pieniądze.Gdyby inni rodzice byli tak punktualni! Mój czek jest na poczcie mruknęła pani Walton. W każdym razie matka Anatolija była nam tak wdzięczna, że odrazu przysłała tonę kawioru. Jupiter mógłby za niego zabić powiedziała Hanna, podczas gdyjej mąż nałożył sobie na talerzyk dwie olbrzymie łyżki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|