[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Można kłaść na wodę i łyżką - zgadza się siostra Melanii,która nie rozumie lub nie chce zrozumieć intencji sierżanta.-Ale konsument woli taczane i z dołkiem, bo się w nim tłustośćzatrzymuje.- Niehigienicznie! - brnie sierżant. To już złodziei i szumowiny zabrakło, że się pandzielnicowy starych kobit czepia?! - bierze się pod bokiemerytowana stróżka i wtedy po raz pierwszy odzywa sięMelania, usiłując powściągnąć swą pyskatą siostrę.Sierżant jest z gatunku ważniaków, pełen łaskawości dlapokornych, hardych lubi  usadzić.W jego interpretacji jest totroska o autorytet.Dbając o ten autorytet napuszcza mnie,roztaczając możliwości poskromienia producentki pyzów.- Można ich sanepidem przycisnąć, sprawdzić w radzienarodowej, czy rzeczywiście mają to zezwolenie na wolne odpodatków obiady, zresztą na pewno przekraczają przepisy irobią ich więcej niż sześćdziesiąt.Powściągam jego inwencję; siostry Kazimierczak to bardzoważni świadkowie - podkreślam znacząco - w bardzo ważnejsprawie.Nie należy ich zle usposabiać.Do Melani Kazimierczak wysyłam wezwanie.  Obie z siostrą mamy bardzo małe renty, rioto gotujemy tepyzy - zaczyna, gdy tylko usiadła.- Nie interesują mnie pyzy - zapewniam.- Prowadzęśledztwo w sprawie śmierci Tadeusza Stelmaszczyka. Umarł?! Mój Boże! Taki młody człowiek  milknienagle, kurczy się w sobie .chyba niezwyczajną śmiercią onumarł, jeśli milicja. Niezwyczajną.Pani u niego pracowała. Sprzątałam na przychodne i o pranie dbałam. Sekretarkę Stelmaszczyka pani zna? Taka tam i znajomość, ja dla niej nie ta s z f e r a! Lalawypindrzona, co jak na człowieka spojrzała, to jakby psu kośćrzuciła rozjątrza się Kazimierczakowa; musiała jej pani Iwonanielicho dopiec. Przez nią pani odeszła? Nie przez nią. Stelmaszczyk panią odprawił? Odprawił. Dlaczego? - milczenie.Stara kobieta sztywnieje we-wnętrznie.Nie patrzy na mnie. Jeśli pani nie chce, nie musi pani mówić. Pan pewno myśli, że zrobiłam co złego i dlatego nie chcępowiedzieć  podnosi na mnie wystraszone oczy, nierozumiem, czego ona tak się bardzo boi -.ale pózniej, isiostra mówiła to samo, co pan Stelmaszczyk. Co mówił pan Stelmaszczyk? %7łe za zęby zapłacił, ale za Tworki nie będzie i.odprawił.A siostra powiedziała: Melka, nie opowiadaj nikomu takichszpasów, bo u czubów cię zamkną! Co siostra zabroniła pani opowiadać? Panie, ja jestem wierząca - zawiadamia mnie od rzeczy ja wierzą w życie pozagrobowe i w dusze pokutujące i sama nawłasne oczy widziałam, i nie żadna ze mnie wariatka.Stelmaszczyk gdzieś wyjechał, Melania zrobiła wielkie pranie,bo chociaż pralnia i automat, i cała wygoda była w suterenie,pan nie lubił, gdy się prało podczas jego obecności.Następnego dnia wałek z bielizną do magla odniosła, ale koszule musiała uprasować własnoręcznie Bo pan był czuły natym punkcie.A do popelinowej koszuli jak się ręki nie przyłoży,to wyglądu nie ma. Dobrze płacił, a na zęby, znaczy na protezę, to ekstrapieniądze mi dał, żebym po ubezpieczalniach się nie prosiła, anie wyczekiwała, ale miał swoje wymagania.Uprasowała koszule i wróciła do domu.Kładła się spać, gdyogarnęło ją okropne podejrzenie: nie wyłączyła żelazka! No to ubrałam się i wio z powrotem, a to przecie drugikoniec miasta i tramwaje już do zajezdni zjeżdżały.Na Wróblą dotarła po północy, weszła do domu.Nie zdążyłazapalić światła, gdy uchyliło się jedno skrzydło drzwi od salonui ukazała się straszna głowa, właściwie nie głowa, tylko czaszka.Pozbawiona nosa, szczerząca zęby w trupim uśmiechu, zczarnymi oczodołami.Zwiatła z pewnością nie było, tylko jakiś blask, który jednaknie świecił, w tym blasku nadpłynęła ta głowa iznieruchomiała.Sama głowa, tułowia nie zauważyła, zresztąona nie wie, bo widzenie trwało krócej niż mgnienie oka. Wszelki duch pana Boga chwali. wyszeptała zbielałymiwargami i runęła na kolana.Wtedy usłyszała cichy szmerzamykających się drzwi salonu.Ledwo kołatającąświadomością odgadła, że to pobożne zaklęcie w czaswymówione cofnęło zjawę, lecz klęczała jeszcze z twarzą ukrytąw dłoniach, powtarzając w myśli modlitwę za umarłych.Do podniesienia się z klęczek zmusiła ją dojmująca myśl o niewyłączonym żelazku, więc już teraz głośno odmawiając wieczne odpoczywanie i błagając o  światłość wiekuistą" dlawszystkich dusz pokutujących, zeszła do pralni, gdzie wszystkobyło w należytym porządku, a żelazko wyłączone i dawnoostygłe.Wtedy chora z przerażenia uciekła zapominajączaryglować drzwi.Nazajutrz na Ząbkowskiej zjawił sięStelmaszczyk i tłumiąc wściekłość odebrał jej klucze.- Niepoczytalna osoba, zostawiła otwarty dom - poskarżył sięjej siostrze, a Melania zaczęła go zaklinać, aby ten dom kazałwyświęcić.Wtedy powiedział o Tworkach i zrezygnował z jejpracy. Znów wracam do rachunków i faktur firmy Stelmaszczyk.Przede mną pękate teczki kopii raportów dla wydziałufinansowego.Są to miesięczne zestawienia przepracowanychprzez rzemieślników godzin, i m i e n n e zestawienia.Trafiamna jeden arkusz i czuję się jak dudek.- Czytaj! - podsuwam pod nos Bejowi.- Edmund Zelek - duka mój kolega, jakby nagle zapomniałalfabetu.- Może to tylko zbieżność nazwisk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl