[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zupełnie jakbywszystkich uprowadzono czy coś takiego. Masz wiadomości?  zapytał Papa, chwytając generała za kołnierz i wpa-trując mu się głęboko w oczy. Złapaliście go? Hę? Kogo mieliśmy złapać? O czym ty mówisz? Melepetę? Macie go?  Papa nie mógł doczekać się wiadomości o swojejtrzódce. Dobrze się czujesz? Czy kiedy wypędzałem złe duchy z biednych, bez-bronnych dziewic w Cranachanie, tu wydarzyło się jakieś nieszczęście? To długadroga, sam wiesz, przez góry, jestem całkowicie padnięty.Będzie jakaś wyżerka?Zjadłbym owcę z kopytami.Twarz Papy Jerza przybrała dziwną barwę. To nie jest dobry moment na jagnięcinę, generale  wykrztusił.Na dzwięk słowa  generał Alea nadstawiła uszu.Aamała sobie głowę, usi-łując rozszyfrować, co ono znaczy.Wiedziała, że ma coś wspólnego z wojnami,bitwami i w ogóle.Gdyby tylko zdołała sprawić, że on namówi Papę. Co?  prychnął Synod. Przecież mamy środę.Tylko mi nie mów, żejuż wszystkie wtrząsnęliście!62 Papa Jerz pokręcił głową. Najazd D vanouinów!  zapiszczała Alea. Ukradli je!Nozdrza generała Synoda zadrżały, gdy wyczuł, że w powietrzu wisi coś wię-cej niż banalny egzorcyzm.Od czasu jego odejścia z GROM-u minęła dekada,którą spędził na wyganianiu diabłów z wszystkich bez wyjątku, nabrał więc chęt-ki na coś o bardziej militarnym charakterze.Egzorcyzmy były w porządku, ale niemiały tego typowo kontaktowego charakteru właściwego pełnoprawnym wojnom.Nie, kiedy przychodzi co do czego, nie ma to jak dobry manewr oskrzydlający.Teraz zadrżały mu wąsy. Pozwoliliście D vanouinom odejść z naszą trzodą?  wykrzyczał, zbytzdruzgotany i podniecony, by dopuścić do głosu rozsądek.Papa Jerz przytaknął.Serce Alei zabiło mocniej. W takim razie na koń! Pokażmy tym draniom, jak kończą złodziejscy po-ganie!  zakrzyknął entuzjastycznie Synod.Alea promieniała.Jerz zacisnął zęby na dzwięk słowa  poganie. Nie mogę tak uczynić  zaprotestował. To nie jest kwestia religijna. Tchórz!  odpowiedziała Alea. To nasza trzoda.Jest własnością Nawtykanu, a więc to owieczki boże! oznajmił Synod w tonie kaznodziejskim.Alea przytaknęła i ponownie szeroko się uśmiechnęła. Nie  zaoponował Papa tak spokojnie, jak tylko mógł. To sprawa świec-ka.Czarna Straż poradzi sobie z nią. Phi! Zaufasz Tojadowi w tak poważnej sprawie? Znając jego niezrównanetempo pracy?  zakpił generał.Alea burknęła coś pod nosem i  wciąż przekonana, że śni  jęła zasta-nawiać się, ile godzin zostało do rana.Stwierdziwszy, że marnują zdecydowaniezbyt wiele czasu, postanowiła zmienić taktykę.Wstała i z chichotem wskazałapalcem na lewą stopę generała. Masz dziurę w skarpecie!Synod oblał się rumieńcem i popatrzył na dziewczynkę. Tak, od jakiegoś czasu myślę, że trzeba by ją zacerować, ale. Za pózno!  Alea uśmiechnęła się z wyższością, jak gdyby znała jakąśinformację, do której on nie ma dostępu. Nie, nie.Do zimy jeszcze dwa miesiące, brat tkacz zrobi mi nową parę. Z czego?  Myśli Alei krążyły wokół mieczy i noży. Z wełny. zaczął generał Synod, po czym oskarżycielsko spojrzał naPapę Jerza.Papa wzruszył ramionami.Synod warknął.63 Alea radośnie wymachiwała piąstkami. Jak sądzę, bez stadka małych, ślicznych owieczek mogą być problemy z za-opatrzeniem w skarpety!  zagrzmiał generał.Papa Jerz przytaknął. Na koń!  zakrzyknął Synod. Nie wydaje mi się, by skarpetki były wystarczającym powodem. zdą-żył powiedzieć Papa, zanim dojrzał gasnący zapał generała.Synod warczał pod nosem.Jego chętka do bitwy rosła, ale usprawiedliwianiewojny brakami w zaopatrzeniu odzieżą stanowiłoby lekką przesadę.Zdenerwo-wany i wściekły zaczął gładzić się po brodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl