[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Więcej się u nas teraz dyskutowało o złocie niż kiedykolwiek przedtem.Mężczyzni stale rozprawiali to o żyłach, to znów o złożach okruchowych.%7łyły złota, tłumaczył mi Gervaise, są takie same jak wszystkie inne złożametalu.Natomiast w aluwialnych pokładach okruchowych złotoprzeważnie znajdowano w zagłębieniach, tak zwanych kociołkachwyżłobionych przez wodę.Fakt, że odkryto złoto w potoku, dowodzi, że wtym miejscu musi go być wyjątkowo dużo.Dlatego wzbudziłozainteresowanie Bena.Wiele razy obserwowałam mężczyzn wypłukujących złoto w czerpaku.Stosowali przy tym różne metody.A to nim potrząsali, a to nadawali muruch wirowy lub kołowy.Bardzo uważnie wymywali ziemię, aby niestracić ani odrobiny cennego metalu.Używano także specjalnych płuczek, w których dało się pomieścićwiększą ilość ziemi.Nieraz też posługiwano się bardziej skomplikowanymurządzeniem, które nazywano długi Tom.Ben wprowadził u siebie wszystkie znane metody.Zatrudniał górnikówdo pomocy.Okazało się, że jest sporo chętnych do podjęcia u niego pracy.Ludzie radzi byli, że mogą w ten sposób zarabiać na życie.Ostatnio bardziej niż kiedykolwiek przedtem chciałam stąd wyjechać.Nie przestawałam dopatrywać się w poszukiwaniu złota czegoś złego,wręcz grzesznego.Często myślałam o Dawidzie Skellingtonie, który niepotrafił oprzeć się pokusie i ukradł cudze złoto, za co go spotkała strasznaśmierć.Nieraz udawałam się na miejscowy cmentarz i patrzyłam na surowenagrobne kamienie, jakie ustawiono Jamesowi Morleyowi i DawidowiSkellingtonowi.Drżałam na myśl, że Morwenna lub Pedrek także mogli się 343 tutaj znalezć, gdyby nie łaska boska i zręczność doktora Fielda.Niewątpliwie pani Bowles też miała w tym jakąś zasługę.Któregoś wieczoru przyszedł do nas Justin i oczywiście zasiadł zGervaise'em do kart.Zwykle spotykali się wraz z grupą innych graczy wbarze, ale tego wieczoru postanowili rozegrać przyjacielską partię pokeratylko między sobą.Dawniej, zanim urodził się Pedrek, gdy nasi mężowie grali w jednym zbaraków, Morwenna przychodziła do mnie.Przeważnie rozsiadałyśmy sięw sypialni i prowadziłyśmy nie kończące się rozmowy.Tego wieczorubyłam sama, bo Morwenna nadal nocowała w Golden Hall.Zostawiłamobu graczy przy stoliku i poszłam do sypialni.Wolałam wyjść, by nieoglądać przykrego widoku.Chodziło mi nie tyle o obskurne otoczenie czyo kapiące świeczki w żelaznych lichtarzach, ile o odpychający wyraztwarzy grających.Słabo mi się robiło, gdy na nich patrzyłam.Symbolizowali to wszystko, co nas wygnało z naszych domów, i skazałona życie z dala od rodzin, otoczenia i uczciwej pracy.W pewnej chwili z drugiej strony ścianki działowej doszedł do mnietaki dzwięk, jakby ktoś raptownie odsuwał krzesło, i zaraz potemusłyszałam podniesione głosy.Pobiegłam za przepierzenie.Obaj panowie,zerwawszy się z miejsc, stali naprzeciw siebie po obu stronach stołu imierzyli się wzrokiem. Oszustwo! krzyczał Gervaise. Widziałem! Nie możesz zaprzeczyć.Justin był blady jak ściana.Milczał.Karty leżały odkryte na stole.Nawierzchu był as i król kier. A więc to tak! powiedział zimnym głosem Gervaise. Dlategozawsze wygrywasz.Jesteś oszustem i szulerem, Cartwright! To była tylko pomyłka. jąkał się Justin. Pomyłką było to, że dałeś się złapać. Gervaise obszedł stół ichwycił Justina za surdut.Był od niego sporo wyższy.Podniósł go i przezchwilę potrząsał nim jak psem, po czym odrzucił od siebie.Justin potknąłsię i rymnął o ścianę.Potem powoli się podniósł i myślałam, że się z koleirzuci na Gervaise'a, bo ten stał i czekał na niego. Przestańcie! krzyknęłam, wchodząc między nich, by ich rozdzielić. Przestańcie! Nie chcę tu żadnych bójek. 344 To oszust i kłamca! wrzeszczał Gervaise.Jeszcze go tak wściekłego nie widziałam.Nigdy dotąd nie byłamświadkiem reakcji męża, gdy ktoś pogwałcił prawidła ich świętej karcianejsprawy i takiego go nie znałam.Wydawał się innym człowiekiem. Justinie! krzyknęłam. Myślę, że lepiej będzie, jeśli sobie terazpójdziesz. Nie będę z nim więcej grał oświadczył Gervaise przerażającozimnym tonem.Justin nic nie mówił.Był zgaszony.A więc to prawda pomyślałam.On oszukuje.Dlatego zawsze ma szczęście.Biedna Morwenna.Mój mążteż jest hazardzistą, ale przynajmniej uczciwym.Justin chyłkiem wyniósł się z naszego baraku. To bardzo przykre powiedziałam, gdy drzwi się za nim zatrzasnęły.Zebrałam karty leżące na stole i włożyłam do szuflady. Nie sądzę, żebyśteraz szybko chciał się zabrać do kart! Na pewno nie z tym szulerem.On już w tym mieście do kart niezasiądzie.Gdy się ludzie dowiedzą, nikt nie zechce z nim grać. Gervaiseusiadł i tępo patrzył przed siebie.Siadłam naprzeciw niego. Chyba nie opowiesz ludziom o tym, co się tutaj stało? spytałam. Nic innego mi nie pozostaje.Nie mogę pozwolić, by Justin grałdalej, skoro się dowiedziałem, jaki jest. Może uczynił to tylko raz.Może naszła go nagła pokusa.Potrząsnął przecząco głową. O, nie! Oszukuje zbyt fachowo.Już od jakiegoś czasu zastanawiałemsię, dlaczego Justin ma zawsze szczęście w grze.To się po prostu rzucałow oczy.Za wielkie miał szczęście, by mogło być prawdziwe.Podejrzewam, że od dawna dopuszczał się oszustw.Ma w tym niezwykłąwprawę, świadczącą o długoletniej praktyce.Już się poprzedniej nocyzastanawiałem, jak to jest, że zawsze udaje mu się wyjść właściwą kartą.Zacząłem go obserwować, ale jest sprytny.Trzeba być bardzo bystrym, abygo przyłapać na gorącym uczynku.Dziś mi się powiodło. 345 Przez chwilę milczałam.Myślałam o tym, że nienawidzę hazardu,nienawidzę tego miejsca, chcę wyjechać i nigdy go więcej nie oglądać. Więc jesteś zdecydowany powiedzieć o Justinie ludziom? Tak! Nie mam wyjścia, muszę. A co z Morwenną? Ona nie ma z tym nic wspólnego. Ale jest jego żoną.Czy to oznacza, że już nie będziesz się przyjaznił zJustinem? Oczywiście, że nie będę.Jak możesz tego oczekiwać? Przecieżzłapałem go na gorącym uczynku. A co powiemy Morwennie? Musi poznać prawdę! To niemożliwe.Za bardzo się tym przejmie.Gervaise spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Chyba nie myślisz, że pozwolę, by mu to uszło na sucho? Czy mampostępować tak, jakby nic się nie stało tylko po to, żeby nie zdenerwowaćMorwenny? Jeszcze nie wróciła do formy po niełatwym porodzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|