[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest też najwyższej klasy psychologiem.O nic nie musisz siebie obwiniać! Naprawdę nie miałeś wyboru.Byłeś przekonany, że znajdujesz się w domu i wypełniasz tylko swój obowiązek.Jazz lekko chrząknął w odpowiedzi.Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.Była to maska, którą przybrał od czasu, kiedy odkrył oszustwo.- Oczywiście - kontynuował Khuw - wasi brytyjscy naukowcy są równie błyskotliwymi chemikami na swój sposób.Na przykład ta kapsułka w twoich ustach: tutaj, w Projekcie, nie bylibyśmy w stanie rozszyfrować składu zawartej w niej substancji.Możesz być zaskoczony, ale nie jesteśmy tu wyposażeni w wysokiej klasy urządzenia analityczne - nie jest to aparatura, której potrzebował Projekt.Potrafiliśmy jednak stwierdzić, że jej budowa chemiczna jest niezwykle skomplikowana.Dlatego też, substancja ta została przekazana moskiewskim instytutom badawczym.Kto wie, może i my będziemy mieli z niej jakiś pożytek?Przez cały czas trwania rozmowy Khuw ukradkiem obserwował Jazza.Robił to bardzo często w ciągu ostatnich kilku tygodni.Widział przed sobą trzydziestoletniego mężczyznę, na którego barki szefowie zachodnich tajnych służb złożyli ciężar niezwykłej odpowiedzialności.Musieli więc bardzo wierzyć w jego możliwości.A jednak pomimo wszystkich treningów Simmonsa, pomimo jego psychicznej i fizycznej sprawności, okazał się on nie dość doświadczonym wywiadowcą.Anglik miał około metr osiemdziesiąt wzrostu, może dwa centymetry mniej niż sam Khuw.W czasie, kiedy mieszkał w wiosce jako drwal, wyrosła mu ruda broda, która pasowała do jego bujnych włosów.Kiedy ją zgolono, odkryła ostro zarysowaną szczękę i lekko zapadnięte policzki.Pomimo młodego wieku czoło Simmonsa przecinały głębokie bruzdy, a jego brwi były zawsze lekko zmarszczone.Nawet biorąc poprawkę na sytuację, w jakiej się znajdował, nie wyglądał na szczęśliwego człowieka.Można było wręcz pomyśleć, że ma się do czynienia z człowiekiem, który nigdy nie czuł się naprawdę szczęśliwy.Miał zielone oczy, spojrzenie uważne i przenikliwe.Jego zęby były silne, białe i w bardzo dobrym stanie.Na mocnej szyi nosił błyszczący krzyżyk na srebrnym łańcuszku.Dłonie miał twarde, o długich, wąskich palcach.Wydawało się, że jego ramiona są odrobinę za długie, co dawało jego postaci pozór pewnej niezgrabności.Ale Khuw wiedział, iż jest to tylko złudzenie.Simmons był bardzo zręczny i wysportowany, a jego umysł pracował bez zarzutu.Dotarli do części obwodnicy, której Jazz nigdy przedtem nie odwiedzał.Personel Projektu nie był tutaj aż tak widoczny.Kiedy skręcili w następne załamanie korytarza, przed nimi ukazały się drzwi całkowicie blokujące przejście.Już parę metrów przed nimi sufit i ściany pokrywała czarna sadza jak po pożarze.Naokoło widniały wielkie, smoliste smugi.Bliżej wrót skala sklepienia prawdopodobnie stopiła się jak wosk i zastygła na chłodniejszych ścianach.Gumowe płytki pokrywające podłogę zwęgliły się.Widniały pod nimi metalowe, dawniej ułożone na styk płyty, powyrywane teraz ze swoich miejsc.Jazz odniósł paradoksalne wrażenie, że do półki na zewnętrznej ścianie korytarza przymocowano miotacze ognia, stanowiące wyposażenie Armii Radzieckiej i użyto ich, kierując płomienie w stronę drzwi.Postanowił rozwikłać ten tajemniczy problem.- “Incydent perchorski” - powiedział, obserwując reakcję Khuwa.- Zgadza się.- Wyraz twarzy Rosjanina nie zmienił się.Spojrzał Jazzowi prosto w oczy.- Teraz zamierzam uwolnić cię z twojego kaftana.Powód? Na dole, w niższych poziomach będziesz potrzebował więcej swobody ruchów.Nie chcę, żebyś gdzieś spadł i pokaleczył się.Ale uważaj! Przy każdej próbie zbędnego gestu, Karl ma ścisłe polecenie natychmiast cię unieszkodliwić.I nie musi być przy tym zbyt delikatny.Powinieneś też wiedzieć, że jeśli zboczysz z wyznaczonego szlaku, możesz łatwo znaleźć się na obszarze o wysokiej radioaktywności.Moglibyśmy, co prawda, odkazić i zneutralizować cały ten teren, ale nie mamy powodu, żeby ponosić zbędne koszy.Nie zamierzamy bowiem wykorzystywać tego miejsca w przyszłości.Tak więc bez względu na to, ile czasu upłynie, zanim wydostaniemy cię z jakiegoś kąta - i tak zrujnujesz swoje zdrowie.Zrozumiałeś?Jazz skinął głową.- Naprawdę myślisz, że mógłbym próbować ucieczki? Dokąd, na miłość boską!?- Już wcześniej ci powiedziałem - przypomniał Khuw, podczas gdy Wiotski rozplątywał liczne węzły w kaftanie agenta - że nie obchodzi nas, czy będziesz chciał stąd uciec, ale chcielibyśmy zaoszczędzić sobie szkód, jakie mógłbyś przy tej okazji wyrządzić.Mógłby to być nawet sabotaż na dużą skalę.A to pociągnęłoby za sobą zbyt niebezpieczne konsekwencje.Nie tylko dla nas, ale i dla całego świata! Po raz pierwszy Jazz zmienił się na twarzy.Jego usta skrzywiły się w ironicznym uśmiechu.- Jesteśmy trochę melodramatyczni, co, towarzyszu? Myślę, że oglądałeś zbyt wiele odcinków Jamesa Bonda!- Tak myślisz? - powiedział Khuw.Jego lekko skośne oczy były teraz zwężone i jeszcze bardziej błyszczące.- Naprawdę tak myślisz?Wyjął z kieszeni klucz i odwrócił się w stronę metalowych drzwi.Blokowało je urządzenie spotykane w sejfach bankowych, z ciężkim stalowym kołem do ręcznego odsunięcia zasuwy.W chwili, kiedy Khuw zamierzał właśnie umieścić w zamku swój klucz, koło poruszyło się o ćwierć obrotu i drzwi zaczęły się odsuwać.Khuw cofnął się.Ktoś zamierzał przejść z przeciwnej strony.Drzwi wreszcie otworzyły się całkowicie.Pokazała się w nich grupa techników i dwóch mężczyzn w eleganckich, cywilnych garniturach.Jeden z nich, roześmiany, jowialny grubas z plakietką na klapie marynarki: Bardzo Ważna Osoba.Drugi, z ponurą twarzą, niski i szczupły.Na policzku miał okropną bliznę, głowę zaś wygoloną do połowy.Jazz już go kiedyś spotkał.Wiedział, że jest to Wiktor Łuchow, dyrektor Projektu Perchorsk.Poza niewielkimi obrażeniami głowy wyszedł cało z obu “incydentów perchorskich” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl