[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Losem współczesnego człowieka stało się coś, co nazywam „wiecznym lękiem".I to jest jego przeznaczeniem jeszcze na kilka stuleci, dopóki władza nie osiągnie stabilizacji.Jeżeli mi nie wierzycie, przyjrzyjcie się naszym domom dla obłąkanych i wzrostowi liczby ich pacjentów.A potem przyjrzyjcie się im raz jeszcze po zakończeniu tej wojny.- Wierzę ci - powiedział Holmes myśląc nagle o swojej żonie.- Ale chwileczkę.Przecież ty sam nie masz w sobie tego lęku.Sam Slater uśmiechnął się blado.„Raczej smutnie" - pomyślał Hol­mes.- Jasne, że nie.Bo ja to rozumiem.Ja rządzę.Moim szczęściem (czy może przekleństwem) jest to, że mam logiczny umysł i potrafię wyczuć ducha czasu.Ja i ludzie mojego pokroju jesteśmy zmuszeni wziąć na siebie odpowiedzialność za sprawowanie władzy.Jeżeli zorganizowane społeczeń­stwo i cywilizacja, takie, jak je znamy, mają w ogóle się ostać, musi nastąpić nie tylko konsolidacja władzy, ale i całkowite, bezapelacyjne panowanie tych, co są na jej szczycie.- Tak - powiedział Holmes z podnieceniem.- Rozumiem.Zro­zumiałem to już od dawna.- W takim razie jesteś jednym z niewielu w naszym kraju - uśmiechnął się do niego smutnie Sam Slater.- Rosjanie oczywiście już to wiedzą.Niemcy uczą się tego, uczą niezwykle prędko.Japończycy zawsze to znali i wykorzystywali, ale nie umieją przystosować się do nowoczesnej techniki maszynowej i wątpię, czy kiedykolwiek to potrafią.Jeżeli idzie o nas, wszystko rozstrzygnie wojna.Albo się tego nauczymy i wojnę wygramy, albo będziemy skończeni.Tak jak skończona jest Anglia i Francja, i cała reszta tych dekadenckich paternalizmów.I berło przejdzie w inne ręce.Ale jeżeli się tego nauczymy, to z naszą zdolnością produkcyjną i przemysłową techniką maszynową będziemy nie do pokonania, nawet dla Rosji, kiedy przyjdzie pora.Kapitan Holmes poczuł lekki dreszcz przebiegający mu po krzyżu.Spojrzał na Sama Slatera i oto wielki osobisty urok generała oblał go znowu jak ciepłe światło obrotowej latarni morskiej, przynosząc świadomość tragedii tego człowieka, któremu życie narzuciło tak odpowiedzialną pozycję.- Więc musimy się tego nauczyć! - zawołał kapitan Holmes.Czuł, że Jake Delbert spojrzał na niego z ukosa jakby przerażony.Ale Jake Delbert był teraz gdzieś bardzo daleko.To było niejako coś, co Holmes znal od dawna, co leżało porzucone, pokryte kurzem w jakimś zakamarku jego mózgu, a on teraz nagle otworzył drzwi.- Musimy się tego nauczyć, nie mamy wyboru!- Osobiście uważam - powiedział żywo Sam Slater - że jest naszym przeznaczeniem nauczyć się tego.Ale kiedy ów dzień przyjdzie, będziemy musieli mieć zupełną, całkowitą władzę, tak jak ją już teraz mają tamci.Dotychczas sprawowały ją u nas wielkie korporacje, takie jak Ford, Ge­neral Motors, US Steel czy Standard Oil.A proszę zważyć, że dawały sobie z tym radę wcale nieźle pod swoim sztandarem paternalizmu.Osiągnęły fenomenalną kontrolę, i to w dość krótkim czasie.Ale teraz hasłem jest konsolidacja, a korporacje nie są dość silne, ażeby do niej doprowadzić - nawet gdyby chciały się skonsolidować, czego wcale nie chcą.Tylko wojskowi mogą dokonać konsolidacji pod jednym centralnym kierownictwem.Kapitan Holmes ujrzał nagle obraz kraju pokrytego siecią sześciopasmowych autostrad.- Wojna to wszystko załatwi - powiedział.- Tak sądzę - odrzekł Sam Slater.- Historycznie rzecz biorąc, korporacje są już skończone.Wypełniły swoje historyczne zadanie.Poza tym mają jedną poważną wadę, która jeżeli jej się nie usunie, może być zabójcza.- Jaką? - zapytał Holmes.- To, że same obawiają się władzy, chociaż nie ma żadnej władzy nad nimi - odrzekł Sam Slater.- Tak długo uprawiały swą paternalistyczną propagandę, że same w nią uwierzyły; wierząc we własną bajkę o Kop­ciuszku, w swój mit o ubogim chłopcu, co wznosi się do bogactwa.A to oczywiście podcina im nogi pewną dozą sentymentalnych zobowiązań moralnych; muszą odgrywać rolę ojca, którą same wymyśliły.- Chwileczkę - przerwał Holmes.- Nie bardzo to rozumiem.Sam Slater odstawił pustą szklankę i uśmiechnął się do niego smutnie.- To jest to samo, co wytykałem jako złe u bardzo wielu (za wielu) naszych wyższych oficerów.Oni wszyscy są anachronizmami należą­cymi do dawnego pokolenia, które wyrosło w epoce wiktoriańskiej.Wiesz, ludzie kierujący korporacjami i nasi wyżsi oficerowie są bardzo do siebie podobni: jedni i drudzy posługują się tym nowym społecznym strachem, do którego rozwoju sami się przyczynili, i zarówno jedni, jak i drudzy mają moralne opory przeciwko wykorzystaniu go w całej pełni.Jest to coś w rodzaju pozostałości wiktoriańskich zasad moralnych i za­mierającej brytyjskiej szkoły paternalistycznego imperializmu, szkoły, która nigdy nie zamęczała na śmierć pracą krajowców w koloniach, jeżeli nie było pod ręką misjonarza, który by im udzielił ostatniego namasz­czenia.Holmes roześmiał się konwulsyjnie.- Przecież to głupie - powiedział.Jake Delbert odchrząknął i postawił na stole swoją szklankę.- Oczywiście, że głupie - uśmiechnął się blado Sam Slater.- Logicznie biorąc absurd.Ale wszyscy nasi wielcy przemysłowcy i większość naszych wyższych oficerów dalej odgrywa tę rolę.Tę samą rolę ojcowskich Brytyj­czyków.Łatwo dostrzec, co to zrobiło ze sprawnością ich kierownictwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl