[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jedyne co tam zobaczył, to błękitną poświatę kuli energii, gdyż czary skutecznie ukryły księcia przed prześladowcą.Groundling zawył z frustracji i po raz pierwszy w jego głosie pojawiła się nuta strachu.Czarnoksiężnicy z Zhentarim, którzy zlecili tę misję asasynom z Darkhold, nie tolerowali niepowodzeń.Nawet gdyby przeżył spotkanie z księciem i jego zdolnym, młodym obrońcą, groundlinga czekałoby dożywotnie uwięzienie w zatęchłych, wilgotnych lochach twierdzy oraz tortury, takie jak łamanie kołem czy okrutne pocałunki gnilnych robaków.Nawet dla tak ograniczonej umysłowo istoty było to dostatecznie mylnym bodźcem, by w jej mózgu pojawiła się oryginalna myśl.— Nie możesz uciec! — zachrypiał asasyn, przepełniony nową świadomością.— Zwyciężyłem!— Możemy ukrywać się w kuli — rzekł Artus, tak butnie, jak tylko rył w stanie, choć ból i strach sprawiały, iż głos wyraźnie mu się łamał.— To ty przegrałeś.Prędzej czy później zjaw -ą się tu szukający księcia królewscy czarnoksiężnicy.Do tego czasu będziemy bezpieczni.Ostatnie słowa były czystym blefem, ale sprawiły, iż groundling zaczął zawzięcie kopać wokół magicznej kuli.Ziemia i kamienie sypały się jak deszcz na ochronną powłokę; poprzez hałas słychać było nieziemskie zawodzenie asasyna.Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, stwór przerwał swe przeraźliwe dzieło i zaczął zniżać się do kuli.Asasyn spojrzał na magiczny bąbel — płynące zeń blade światło nieomal go oślepiło, i powiedział:— Znajdą tu tylko zwłoki.Mam twojego towarzysza, chłopcze.— Groundling przerwał i oblizał pysk długim, czarnym jęzorem.— Jeżeli nie oddasz mi mojej nagrody, otoczę twoją kulę jego nagimi kośćmi jak palisadą.— Ale reguły gildii.— Nic nie znaczą, jeżeli stracę księcia — uciął groundling.— Najwyżej pozbawią mnie odznaki gildii, za to, że zabiłem niewłaściwego człowieka.I co z tego?Artusowi obwisły ramiona.Nie miał wyboru, jeżeli asasyn groził śmiercią jego ojcu.A poza tym, kim był dla niego Azoun?— Ubijmy interes — zawołał chłopiec.— Przekażę ci księcia Azouna, ale musisz przyprowadzić tu tego drugiego mężczyznę.— A co z magicznym murem? — zaskrzeczał groundling.— Zabierzesz tego drugiego, ukryjesz go w tej swojej kuli i nie oddasz mi księcia!— A ty zabijesz mnie, gdy tylko dostaniesz Azouna! — uciął Artus.Nastała chwila nieprzyjemnej ciszy, gdy chłopiec i krasnoludostwór rozważali swe raczej ograniczone możliwości wyboru.Ostatecznie to Artus zaproponował możliwe do przeprowadzenia rozwiązanie.Dzięki niemu istniała, mała, bo mała, ale jednak szansa, że zarówno on, jak i Shadowhawk ujdą z tej koszmarnej przygody z życiem, i być może uda mu się również uratować księcia.— Jestem złodziejem, a więc paramy się bratnią profesją, nieprawdaż? — zaczął nieśmiało Artus.Prawdę mówiąc, groundling przypominał raczej jego brata Orica.— Dlatego też powinniśmy ubić uczciwy interes.Jeżeli — uhm — obiecam, że schowam swój kamień i nie użyję go, dopóki nie przekażę ci księcia, sprawa powinna być prosta.Co ty na to? Przecież wystarczy ci, że dostaniesz Azouna, nie masz powodu, aby nas zabijać.My po prostu chcemy zgarnąć co nasze i wynieść się stąd jak najszybciej.Tępy umysł groundlinga przez dłuższą chwile rozważał szczegóły skomplikowanego dlań układu, ale koniec końców asasyn zgodził się.Wzbijając wysoko fontanny kurzu, ziemi i żwiru, stwór znikł w swojej jamie.Kiedy tylko stworzenie odeszło, kula znikła.Artus zdjął swój sponiewierany plecak i przygotował księcia Azouna na powrót groundlinga.Shadowhawk miał spętane ręce i nogi, kiedy asasyn wyciągnął go z jamy.Płaszcz miał na plecach podarty, a kaptur zwisał w strzępach na jego ramionach.Strach przepełniał jego szerokie, zapatrzone w dal oczy.We włosach miał grudy ziemi i brudu, które pot i krew zmieniły w błotnistą maź.Knebel wciśnięty w usta sprawił, że jego oblicze zastygło w grymasie przerażenia.Artus w milczeniu pochylił się nad nieprzytomnym księciem Azounem, który leżał teraz opierając się głową o plecak chłopca.Oddalając się od szlachcica, podszedł wolno do swego ojca.Widział zaskoczenie malujące się w lodowatych zazwyczaj, zielonych oczach Shadowhawka, ale bardziej przejmował się grymasem triumfu wykrzywiającym i tak już przerażające rysy twarzy groundlinga.Asasyn przedzierał się przez grunt, z głową nad powierzchnią ziemi, sunąc w stronę Azouna.Zatrzymał się przy boku księcia, po czym wyciągnął jeden ze swoich szponów.Być może groundling spodziewał się, że Azoun okaże się mirażem, pomimo tego, co mówiły mu jego zmysły.Niezależnie od powodu, asasyn drgnął, gdy dotknął ciepłego ciała księcia.To było więcej, niźli się spodziewał — sprowadzenie Azouna do Darkhold żywego, zapewni mu poczwórne wynagrodzenie, a może nawet zdoła wykupić sobie możliwość powrotu do swej poprzedniej postaci — krasnoluda.Stwór ostrożnie okrążył nogi księcia i zaczął wciągać go do jamy.Wraz z Azounem do dołu posypały się sosnowe gałązki, a także mary plecak, który książę miał podłożony pod głową.Groundling zdawał się nie zauważać drobnych gałęzi wpadających do leja, ale znieruchomiał, gdy posypała się nań zawartość plecaka — kilka kawałków szminki kamuflażowej, mały zwój cienkiego czarnego szpagatu i kromka czerstwego chleba, którą Artus miał zjeść podczas długiej wędrówki do domu.Uwagę groundlinga przykuła owa ostatnia rzecz; stwór pociągnął nosem.— Ej! — zawołał bez przekonania Artus — to moje!Asasyn prychnął i włożył chleb do ust.Jednym kłapnięciem szczęk przełamał czerstwą kronikę na kawałki i przełknął łapczywie.Następnie przeniósł otępiały wzrok na Artusa; już miał na końcu swego czarnego języka jakąś fałszywą odpowiedź, gdy stwierdził, że chłopiec stoi bardzo blisko krawędzi dołu.— Puść księcia — rzekł lodowatym tonem Artus.Oparł dłonie na biodrach i wypiął pierś w — jego zdaniem — heroicznej pozie.— Jeżeli teraz odejdziesz, pozostawię cię przy życiu.Groundling prychnął i napiął mięśnie nóg do skoku, ale dziwne uczucie w żołądku powstrzymało go.Jęknął i spojrzał w dół na swój palący brzuch
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|