[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan José powiedział jeszcze do kierownika, Rzeczywiście te kilka dni bardzo mi się przyda, muszę podziękować kustoszowi, Przekażę mu pańskie podziękowania, Może powinienem to zrobić osobiście, Dobrze pan wie, że nie ma takiego zwyczaju, Zważywszy jednak na wyjątkowe okoliczności, po tej jak najbardziej stosownej biurokratycznej frazie pan José odwrócił głowę w stronę kustosza, nie przypuszczając, że ten nie tylko patrzy w jego stronę, ale i przysłuchuje się rozmowie, co potwierdził tym swoim niedbałym, a zarazem kategorycznym machnięciem ręki, jakby mówił, Proszę sobie darować te śmieszne podziękowania, niech pan pisze to podanie i idzie do domu.Pierwszą rzeczą, jaką pan José zajął się po powrocie do domu, były ubrania schowane we wnęce, która służyła mu za szafę.Marynarka, koszula, spodnie, skarpetki, bielizna, cała ta sterta brudnych ubrań, które przez tydzień leżały zawinięte w kompletnie mokry płaszcz, zamieniła się w kupę szmat cuchnących stęchlizną i miejscami nawet pokrytych zielonkawą pleśnią.Wrzucił wszystko byle jak do plastikowego worka, upewnił się, czy dokumenty i notatnik nadal leżą między materacem a siennikiem, notatnik w głowach, dokumenty w nogach, sprawdził, czy drzwi do Archiwum są zamknięte na klucz i wreszcie zmęczony, lecz uspokojony wyszedł z domu i udał się do pobliskiej pralni, gdzie był stałym, aczkolwiek niezbyt częstym klientem.Pracownica, która rozłożyła wszystko na ladzie, nie mogła lub nie chciała powstrzymać się od krytycznej uwagi, Przepraszam, ale to wygląda, jakby leżało w błocie, na co pan José, który będąc zmuszony kłamać, postanowił trzymać się zasady prawdopodobieństwa, odparł, Zgadła pani, dwa tygodnie temu, kiedy niosłem ubrania do pralni, w miejscu, gdzie były roboty drogowe, nagle pękła mi torba i wszystko wpadło do błotnistego wykopu, pamięta pani, jak wtedy lało, Dlaczego pan od razu tego nie przyniósł, Ponieważ potem zapadłem na grypę i nie mogłem wychodzić z domu w obawie przed zapaleniem płuc, Zapłaci pan znacznie drożej, trzeba będzie ze dwa razy to prać, Trudno, A co pan zrobił z tymi spodniami, nie wiem, czy warto je prać, niech pan spojrzy na kolana, szorował pan nimi po betonie, czy co.Pan José nie zauważył wcześniej, że spodnie są zaiste w opłakanym stanie, prawie przetarte na kolanach, jedna nogawka rozerwana, co przy jego skromnej garderobie stanowiło poważny uszczerbek.Nic się nie da zrobić, zapytał, Dać, to by się dało, trzeba zanieść do cerowaczki, Nie znam nikogo takiego, Możemy się tym zająć ale uprzedzam, że to nie będzie tanie, cerowaczki sporo sobie liczą, Zawsze to lepsze niż stracić spodnie, Można też przyszyć łatę, Połatane spodnie mógłbym nosić tylko w domu, w żadnym wypadku w pracy, Jasne, Jestem urzędnikiem Archiwum Głównego Akt Stanu Cywilnego, Ach, więc jest pan urzędnikiem Archiwum, powiedziała pracownica zmienionym, pełnym szacunku tonem, lecz pan José udał, że tego nie zauważył, był zły na siebie, że się wygadał, gdzie pracuje, szanujący się włamywacz nie powinien zostawiać śladów na każdym kroku, bo przypuśćmy, że kobieta z pralni jest żoną sprzedawcy ze sklepu żelaznego, gdzie kupił diament szklarski, albo żoną rzeźnika, u którego kupił smalec, i że wieczorem, w trakcie zwykłej małżeńskiej pogawędki, opowiedzą sobie te drobne epizody dnia powszedniego, a jak wiadomo z dużo bardziej błahych powodów niejeden zbrodniarz, któremu wydawało się, że jest poza wszelkimi podejrzeniami, trafił do więzienia.Nic jednak nie wskazywało na to, żeby z tej strony groziło panu José jakieś niebezpieczeństwo, chyba że pracownica pralni była perfidną donosicielką, która dla niepoznaki powiedziała z miłym uśmiechem, że tym razem daje panu José bonifikatę i pralnia zapłaci za cerowanie, Jako dowód naszej specjalnej atencji, z uwagi na to, że jest pan urzędnikiem Archiwum, dodała.Pan José podziękował uprzejmie, choć bez wylewności i wyszedł.Był niezadowolony.Zostawia zbyt wiele śladów w całym mieście, rozmawia ze zbyt wieloma osobami, nie tak sobie wyobrażał to dochodzenie, co jednak wcale nie było prawdą, gdyż wcześniej nic sobie nie wyobrażał, dopiero teraz przyszło mu do głowy, że powinien szukać i odnaleźć nieznajomą w taki sposób, żeby nikt niczego nie podejrzewał, jakby niewidzialny szukał niewidzialnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl