[ Pobierz całość w formacie PDF ] .I znowu telefon! Asystentka słucha przez chwilę, zasłaniadłonią słuchawkę i cicho mówi: To pani Jolanta z działu C, będzie pani rozmawiać? Anka podnosi wzrok do nieba, jakbywzywała je na świadka, że pracować się nie da, ale bierze słuchawkę do ręki. Jolunia! Jak miło cię słyszeć! No tak, ale miałam kupę roboty.Byłam, byłam.Wiesz,śliczny ośrodek, zresztą to szkolenie w ramach pracy, tym razem nie musiałam brać urlopu, ha,ha, ha! Może się na którymś spotkamy.O co chodzi? Herman? U ciebie? Nie, tutaj niech nieprzychodzi.Zadzwonię do niej.Daj mi jej numer telefonu. Anka zapisuje numer na kartce,przyciska ramieniem słuchawkę, drugą ręką podnosi żaluzję.Jest taki piękny dzień. Dobrze,oczywiście, zadzwonię.Tyle miesięcy ciągnie się ta sprawa.Trzeba to koniecznie zakończyć.Tak, tak.Z tym że wiesz& ładnych parę tysięcy wchodzi w grę, a jednak z tym& nie pamiętam,jak miał na imię& Stanisławem, tak? Jej synem, to nie była taka prosta sprawa& Pojawiają sięnowe okoliczności& Nasz biegły powtórnie sprawdził& Dobrze.Beata? Jaka Beata? Aaaa,Beata. Anka na pozór się rozjaśnia, ale wyraz jej oczu nie zmienia się, a po chwili pojawia siępionowa zmarszczka między brwiami. Beata, oczywiście, oczywiście& Nic dziwnego, żemnie nie mogła zastać, nie było mnie przez dwa tygodnie.Teraz też wyjeżdżam.Do Wiednia,w przyszłym miesiącu.Dobrze.Dziękuję, do widzenia. Nie wiem, czy pani pamięta, ale pan Jan dzwonił trzy razy.No i tak to się kończy.Wtrącaniem się w nie swoje sprawy. Słyszałam.Niech pani będzie tak dobra i zaniesie to do działu F. Anka podaje asystent-ce dokumenty.Już podpisane.Asystentka skwapliwie bierze od niej teczkę i wychodzi.Anka podchodzi do telefonu i wy-stukuje numer Janka. Janku? Nie, nie dziś& Wypadło mi pilne spotkanie.Ale jutro.Widzieliśmy się niedawno.Niedawno, niedawno.Tuż przed moim wyjazdem.Dla mnie niedawno, bo mi czas strasznieszybko leci.Dobrze.Na pewno.Jutro. Dlaczego Janek nie rozumie, że ona naprawdę jestzajęta? I te jego propozycje& Nie w Ulubionej.Tam śmierdzi.Pojedziemy do Wilanowa.Nie przesadzaj, zapraszam cię.Oczywiście.Kocham cię.101Dobrze, ta sprawa też załatwiona, można wrócić do pracy.Kiedy rozlega się pukanie dodrzwi, Anka podskakuje.Gdyby miała oddzielny pokój, mogłaby skupić się na rzeczach waż-nych.A jak w takich warunkach można pracować? Asystentka stoi w drzwiach, jakby broniącdostępu do niej.Ale komu, Beacie? Kierowniczka jest zajęta. Ja tylko na chwilę. Beata zza pleców asystentki daje znak oczami, Anka nie możeudawać, że jej nie zauważyła.No cóż, trzeba przerwać, zresztą jest wpół do czwartej, nie wiado-mo dlaczego ten czas tak szybko leci. Beata? Siadaj, kochana, siadaj, co u ciebie słychać? Jak Julka? Napijesz się herbaty? Anka sadza Beatę na krześle koło okna, całe szczęście, że tu jest dość miejsca na przyjmowaniegości. Pani Elu, proszę o dwie herbaty! Nie było mnie, wiem, że dzwoniłaś, ale byłam naszkoleniu.Wiesz, wciąż to podwyższanie kwalifikacji, mam głowę taką! Anka rozkłada ręce,wie, że Beata chce coś powiedzieć, ale lepiej będzie, jeśli się wytłumaczy, zanim padną te śmiesznezarzuty: dlaczego nie oddzwoniłaś, lekceważysz mnie itd.Czasem ma tego powyżej uszu, jakbyludzie nie rozumieli, że naprawdę jest osobą, która poświęca firmie mnóstwo czasu i nie starczago na głupstwa. Ale opowiadaj, co u ciebie? Właśnie& O, jest herbata! Słodzisz?Najważniejsze, żeby Beata poczuła się z nią tak jak kiedyś, żeby nie odczuła różnicy, żebybyło tak jak dawniej, kiedy siedziały w tym samym pokoju, tam na dole. Tutaj, dziękuję pani bardzo! No, co słychać? Dawno bym już się odezwała do ciebie, aleczasem nie wiem, na jakim świecie żyję.Wiesz, o której wczoraj byłam w domu? Nie zgad-niesz! O pierwszej w nocy.Tak się przeciągnęło zebranie zarządu.No, ale&Beata powoli podnosi filiżankę do ust, trzyma przez chwilę, upija łyczek, odstawia filiżankę. Słuchaj, pani Herman& Pamiętam, pamiętam, nie musisz mówić, rozmawiałam nie dalej jak parę minut temuz Jolą i wszystko mi powiedziała.Pamiętam, czuwam, o nic się nie martw.Może zobaczymy sięjakoś w przyszłym miesiącu? Nie tutaj, bo tutaj&I jakby na zawołanie dzwoni telefon, asystentka podnosi słuchawkę i wyczekująco patrzyw stronę Anny.No właśnie, tak wygląda dzień pracy Anny.Anna przepraszająco rozkłada ręce,ale Beata rozumie, podnosi się i sunie w kierunku drzwi. Sama widzisz tłumaczy Anka ani chwili spokoju, koniecznie się musimy spotkać,koniecznie& I mówi do słuchawki: Proszę chwilę zaczekać& a potem znowu doBeaty, szeptem, porozumiewawczo: Przepraszam cię, Sekretarz.Beata ślizga się spojrzeniem po pomieszczeniu.W drzwiach przystaje; ma zgarbione plecy,parę godzin na siłowni pod okiem instruktora na pewno poprawiłoby jej wygląd, chce coś po-wiedzieć, ale Anna zabawnie wskazuje na słuchawkę w dłoni, jakby to wszystko tłumaczyło.102 Obiecuję, zobaczymy się w najbliższym czasie, na pewno! OK? mówi i odwraca sięw stronę okna, a za Beatą zamykają się drzwi. Tak, już jestem.Przepraszam, słucham panią.***Anna nie czuje się dobrze.Codziennie rano zbiega po dwa stopnie w dół, osiem pięter, dwa-dzieścia dziewięć stopni razy osiem pięter, dwieście trzydzieści dwa stopnie i jeszcze dziesięćz parteru do drzwi wejściowych, i jeszcze trzy od drzwi wejściowych na szeroki podjazd dobloku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|