[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jaka szkoda  powiedziała ciotka pewnego ranka przy śniadaniu. Tak bardzo chciałam wziąć dziśCoronę Sherwood na przejażdżkę.Obiecałam jej w zeszłym tygodniu, że znajdę trochę czasu; ale dziśbędziemy piec i robić masło i nie mogę się wyrwać ani na chwilę.Biedna Corona.Tak mi wstyd. Kto to taki?  spytała Frances, a jednocześnie usiłowała sobie uprzytomnić; że mimo wszystko jestktoś równie godzien współczucia jak ona. To siostra naszego pastora.Była ciężko chora.Gorączka reumatyczna.Ma się już lepiej, ale upłyniejeszcze sporo czasu, zanim wrócą jej siły.Powinna dużo przebywać na powietrzu, ale nie może chodzićzbyt daleko, jest na to za słaba.Koniecznie muszę tam jutro zajrzeć.Mieszka razem z bratem na plebanii iprowadzi mu gospodarstwo.On jest kawalerem, rozumiesz.Frannces ani nie rozumiała, ani nie była w najmniejszym stopniu ciekawa, ale nawet przyjemnośćpłynąca z rozpamiętywania własnych żalów może się w końcu przejeść.Zaproponowała więc, żewybierze się z panną Sherwood na przejażdżkę. Nigdy jej wprawdzie nie widziałam  stwierdziła  ale jeśli chcesz, to mogę zaprząc Grey Toma dofaetonu i pojechać.Ciotce Eleanor dokładnie o to chodziło; przyjęła ten pomysł z dużym zadowoleniem. Przekaż jej ode mnie ucałowania i powiedz, żeby nie zajmowała się ludzmi z wioski, zanim niewydobrzeje.Plebania to czwarty dom przy trzeciej z kolei uliczce.Trzymając się tych wskazówek, Frances szybko odnalazła właściwy adres.Corona Sherwoodosobiście wyszła ją powitać i Frances, która spodziewała się kogoś znacznie starszego, ze zmarszczkamina twarzy i podwójnym podbródkiem, stwierdziła zdumiona, że siostra pastora jest nie tylko bardzoładna, ale i mniej więcej w jej wieku.Za to urodą różniły się bardzo.Corona była brunetką, ale jakżeróżną od posągowej panny Farquhar.Cera Frances miała barwę kości słoniowej, a jej kruczoczarne włosyodcień błękitu, podczas gdy Corona była śniada i  rzec by można  bardziej wyrazista.Jej oczy rozjaśniły się, kiedy Frances zwierzyła się ze swej misji. Och, jak to miło ze strony pani i panny Eleanor.Jestem jeszcze za słaba, bym mogła sama pójść naspacer, czy zrobić coś użytecznego tutaj, a Elliott tak rzadko ma wolną chwilę, aby mnie gdzieś zabrać. Dokąd pojedziemy?  spytała Frances, kiedy już ruszyły. Zupełnie nie znam okolicy. Czy nie mogłybyśmy zajrzeć najpierw nad Zatoczkę? Chciałabym odwiedzić małego Jacky'egoHarta.Biedak jest poważnie chory. Ciocia Eleanor stanowczo zabroniła  powiedziała Frances niepewnie. Czy nie narazimy się jej wten sposób?Corona roześmiała się:  Panna Eleanor obwiniała na początku ludzi z wioski, że właśnie przez nichzachorowałam, ale to z pewnością nie jest prawda.A ja tak bardzo chciałabym zobaczyć Jacky'ego Harta.Od jakiegoś czasu cierpi na chorobę kręgosłupa, a ostatnio jest z nim coraz gorzej.Nie sądzę, aby pannaEleanor miała coś przeciwko temu.Frances zawróciła Grey Toma i pojechały drogą, która wiodła do Zatoczki i dalej w kierunku plaży zjej srebrzystymi piaskami, szemrzącym wiatrem i kryształowo czystą wodą morza rozciągającego się pohoryzont.Dom Jacky ego Harta okazał się maleńką chatką wypełnioną po brzegi dzieciarnią, zaś paniHart  bladą, zmęczoną istotą, o cierpliwych, zapatrzonych gdzieś daleko oczach, jakie często spotyka sięu kobiet z wybrzeża.Rozmawiała o Jackym z nutą beznadziejności w głosie.Doktor powiedział, że to jużdługo nie potrwa.Zwierzyła się też Coronie z innych kłopotów.Jej chłop znowu pił, a połowy makreliszły kiepsko.Gdy pani Hart poprosiła Coronę do Jacky ego, Frances poszła za nimi.Chory chłopiec leżak wmaleńkiej sypialni tuż przy kuchni.Nieszczęsne dziecko, o subtelnej, lecz wycieńczonej twarzyczce i65 dużych jasnych oczach.Powietrze w pokoiku było gorące i duszne.Matka przystanęła w nogach łóżka zrozpaczą wypisaną na twarzy. Trzeba przy nim czuwać także w nocy  rzekła. To straszny ciężar dla nas.Sąsiedzi są bardzo milii czasem nas wyręczają, ale mają też swoje kłopoty.Musi brać lekarstwo co pół godziny, Ja jestem jużtrzecią noc na nogach, bo Jabez drugą noc pije w tawernie.Długo tak już nie pociągnę.Corona spojrzała z zakłopotaniem. Szkoda, że nie mogę dzisiaj przyjść, ale obawiam się, że jestemjeszcze na to za słaba. Nie znam się na chorobach  stwierdziła spokojnie Frances. Ale myślę, że mogłabym posiedziećtutaj, a dać mu co pół godziny lekarstwo też chyba potrafię.Jeżeli pani pozwoli, to popilnuję Jacky egadziś wieczorem.Pózniej, kiedy już wracały, Frances nie przestawała się dziwić, skąd coś takiego przyszło jej dogłowy.A Corona tak się cieszyła, że Frances nie miała odwagi zwierzyć się jej ze swoich wątpliwości.Przejechały rozległą, zieloną dolinę zalaną potokami słonecznego światła i dotarły do domu na herbatę.Wielebny Elliott Sherwood wrócił właśnie z objazdu i pielił grządkę grochu, toteż dziewczętapodeszły do płotu.Był bez marynarki, a na głowie miał wielki słomkowy kapelusz.Nie wyglądał jednakna skrępowanego tym strojem.Corona przedstawiła go, a on wyprzągł Grey Toma i zaprowadził dostajni.Potem spokojnie wrócił do swojego grochu.Jak stwierdził, wypił już herbatę, więc zobaczyły godopiero, kiedy skończył pracę w ogrodzie.Wyjątkowo chłodny młody człowiek, pomyślała Frances [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl