[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ale rzeczywiście wkroczyli wprost do “Lady Day”.Widzicie teraz, jak prawda pomieszała się z kłamstwem? Nikogo nie zabili.Shih wymachiwał rewolwerem, w którym nie było naboi.Gromada górników i kowbojów strzelała do nich jak do kaczek.Byli nadzy z wyjątkiem przepasek na biodrach, cali zakrwawieni.Zgromadzeni w “Lady Day” ludzie nie wątpili, że to krew mnóstwa ich ofiar, ale nie mieli racji.Bracia siedzieli na pustyni, przywoływali do siebie zwierzęta, dokładnie tak, jak Tak przywołał pumę, którą pan zastrzelił, panie Marinville.Tylko że im nie chodziło o nic takiego jak z pumą.Byli głodni.Jedli cokolwiek wpadło im w ręce: nietoperze, ścierwniki, pająki, grzechotniki.David podniósł drżącą rękę do twarzy i dokładnie wytarł najpierw jedno oko, potem drugie.- Bardzo żal mi braci Lu-shan - wyznał.- I nawet czuję się tak, jakbym ich trochę znał.Rozumiem, co musieli czuć.W jakiś sposób z pewnością byli wdzięczni losowi, kiedy wreszcie całkiem pogrążyli się w szaleństwie i już nie musieli myśleć.Chyba mogli pozostać tam, u stóp gór Desatoya praktycznie na zawsze, ale Tak miał tylko ich, a jest wiecznie głodny.Posłał ich do miasta, bo nic innego nie mógł zrobić.Shih zginął na miejscu, w “Lady Day”, Ch'ana powieszono dwa dni później, dokładnie tam, gdzie stały na ulicy te trzy rowery.pamiętacie je? Wrzeszczał w języku Taka, języku nieuformowanych, wrzeszczał w nim aż do końca.Zerwał kaptur, więc powiesili go z gołą głową.- Rany, ten twój Bóg, co z niego za facet! - stwierdził radośnie Marinville.- Doskonale wie, jak odpłacić ludziom za przysługę, nie?- Bóg jest okrutny - powiedział chłopiec tak cicho, że prawie niedosłyszalnie.- Co? Mówiłeś coś?- Pan wie co.Życie to jednak coś więcej niż tylko ucieczka przed bólem.To też pan kiedyś wiedział, prawda, panie Marinville? Prawda?Johnny zapatrzył się w kąt budy półciężarówki Steve'a.Milczał.4Mary najpierw poczuła zapach - słodkawy, zgniły, mdlący.Och, Peter, niech to cholera - pomyślała niezbyt przytomnie.- Zamrażarka! Szlag trafił zamrażarkę.Tylko że coś się tu nie zgadzało, zamrażarka popsuła się podczas ich podróży na Majorkę, a na Majorce byli bardzo dawno temu, przed poronieniem.Od tego czasu wiele się zdarzyło.Wiele zdarzyło się całkiem niedawno i nie były to zdarzenia przyjemne.Tylko.co się właściwie zdarzyło?W środkowej Nevadzie mieszka mnóstwo ludzi o.zdecydowanych poglądach.Kto to powiedział? Marielle? Z pewnością brzmiało to jak słowa Marielle.Nie ma znaczenia kto, jak długo mówił prawdę.A mówił prawdę, nie?Nie wiedziała i nie chciała wiedzieć.Najbardziej pragnęła zapaść się z powrotem w tę ciemność, z której jakaś jej część chciała się wydostać.Bo tu były głosy(co za cholerna banda)i dźwięki(skrzyp, skrzyp, skrzyp)nad którymi wolałaby nie musieć się zastanawiać.Lepiej leżeć tylko i.Coś przebiegło jej po twarzy, coś jednocześnie lekkiego i włochatego.Usiadła, dłońmi złapała się za policzek.Głowę przeszył jej straszny ból, jaskrawe plamki światła zatańczyły pod powiekami w rytm nagle bijącego szybciej serca.i przeszłość ukazała się jej niczym w błysku światła tak jasnego, że jego blasku pozazdrościłby jej nawet John Marinville.Zraniłam się w złamane ramię, stawiając drugą skrzynkę.Sekundkę, zaraz będziesz w środku.A potem złapała ją.Ellen ją złapała.Nie, ta istota(Tak)która nałożyła Ellen na siebie.Ta istota dała jej w pysk i bam, bam, zgasło światło.I - w bardzo dosłownym znaczeniu tego słowa - światło nadal było zgaszone.Mary zamrugała kilkakrotnie, szybko, tylko po to, by przekonać samą siebie, że oczy ma otwarte.Och, są otwarte.Oczywiście, że są otwarte.Może po prostu jest tu bardzo ciemno.a może jesteś ślepa? Popatrz tylko, jaka miła perspektywa, prawda, Mare? Może uderzyła cię wystarczająco mocno, żeby cię oślepić i.Coś maszerowało jej po grzbiecie dłoni.Dobiegło mniej więcej do połowy i zatrzymało się, drapiąc ją w skórę.Mary sieknęła głucho z obrzydzenia i histerycznie machnęła ręką jak matka odpędzająca od siebie uprzykrzone dziecko.Drapanie ustało, a to, co siedziało jej na dłoni, zniknęło.Mary zerwała się na równe nogi, przywołując kolejne paraliżujące ciosy bólu, ale prawie kompletnie go zlekceważyła.Miała współlokatorów, czym jest przy tym zwykły ból głowy?Obróciła się powoli, wdychając zgniłosłodki zapach, tak podobny do zapachu, który powitał ją i Pete'a, kiedy wrócili z miniwyprawy na Baleary.Ta podróż była prezentem pod choinkę od rodziców Pete'a w rok po ślubie.Wspaniale się bawili, póki nie weszli do domu z walizkami w rękach.Ten zapach uderzył ich jak pięść.Stracili wszystko: dwa kurczaki, żeberka i polędwicę kupioną u bardzo taniego rzeźnika, którego znalazła w Brooklynie, steki z dziczyzny (prezent od najlepszego przyjaciela Petera, Dona), truskawki, które uzbierali w lecie, podczas pobytu w schronisku, w górach Mohonk.Zapach.pachniało identycznie.Coś wielkości orzecha włoskiego spadło jej na głowę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|