[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Tak jak musiaÅ‚o być mÅ‚odszym chÅ‚opakom w Nam.Rajd komandosów w nieprzy-jacielskim mieÅ›cie.Z tym wyjÄ…tkiem, że teraz nieprzyjacielskie miasto jest miastemamerykaÅ„skim.23923.05Sam staÅ‚ w drzwiach i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ Ogdenowi Salsbury emu, który siedziaÅ‚ w biu-rowym fotelu. JesteÅ› pewien, że powiedziaÅ‚ wszystko? zapytaÅ‚ Paula. Tak. I że wszystko jest prawdÄ…? Tak. To ważne.Paul. Nie ukryÅ‚ niczego.I nie okÅ‚amaÅ‚ mnie.Jestem tego pewien.CuchnÄ…c potem i krwiÄ…, cicho popÅ‚akujÄ…c, Salsbury spoglÄ…daÅ‚ na nich.Czy dociera do niego to, co mówimy? zastanawiaÅ‚ siÄ™ Paul.A może jest zÅ‚amany,potrzaskany, niezdolny do jasnego myÅ›lenia, w ogóle niezdolny do myÅ›lenia?Paul czuÅ‚ siÄ™ zbrukany, czuÅ‚ siÄ™gajÄ…ce dna duszy obrzydzenie.PrzesÅ‚uchujÄ…cSalsbury ego, zniżyÅ‚ siÄ™ do jego poziomu.WmawiaÅ‚ sobie, że takie wÅ‚aÅ›nie sÄ… lata sie-demdziesiÄ…te, poczÄ…tek, sam poczÄ…tek nowego wspaniaÅ‚ego Å›wiata, czasu, w którymprzetrwanie, przetrwanie za wszelkÄ… cenÄ™, jest dla czÅ‚owieka najważniejszÄ… sprawÄ…w życiu.Wiek maszyny i moralnoÅ›ci maszyny, być może jedyny w caÅ‚ej historii Å›wiata,w którym cel naprawdÄ™ uÅ›wiÄ™ca Å›rodki.Ale nadal czuÅ‚ siÄ™ zbrukany. A wiÄ™c nadszedÅ‚ czas cicho oznajmiÅ‚ Sam. Jeden z nas musi.to zrobić. Wydaje siÄ™, że czÅ‚owiek nazwiskiem Parker zgwaÅ‚ciÅ‚ go, kiedy Salsbury miaÅ‚ jede-naÅ›cie lat mówiÅ‚ Paul do Sama, obserwujÄ…c równoczeÅ›nie rannego. Czy to ma teraz jakieÅ› znaczenie? Powinno. Czy ma znaczenie fakt, że prawdopodobnie jedno z rodziców Hitlera byÅ‚o syfili-tykiem, a on sam byÅ‚ szalony? Czy to przywróci życie szeÅ›ciu milionom ludzi? SammówiÅ‚ Å‚agodnie, ale z ogromnÄ… siÅ‚Ä….RÄ™ce mu drżaÅ‚y. Czy zdarzenie z jedenastegoroku życia usprawiedliwia to, co zrobiÅ‚ Markowi? JeÅ›li wygraÅ‚by, jeÅ›li uzyskaÅ‚by kontro-lÄ™ nad wszystkimi, czy wtedy miaÅ‚oby znaczenie to, co przytrafiÅ‚o mu siÄ™, kiedy miaÅ‚ je-denaÅ›cie lat? Nie istnieje inny sposób, żeby go powstrzymać? zapytaÅ‚ Paul, chociaż znaÅ‚ od-powiedz. Już to omawialiÅ›my. Chyba tak. Ja to zrobiÄ™ powiedziaÅ‚ Sam. Nie.JeÅ›li nie potrafiÄ™ zebrać siÄ™ na odwagÄ™ tu, nie przydam ci siÄ™ do niczego póz-niej, z Klingerem i Dawsonem.Możemy nadziać siÄ™ na któregoÅ› z nich.Musisz miećpewność, że możesz polegać na mnie w zwarciu.240Salsbury oblizaÅ‚ wargi.ZerknÄ…Å‚ na swojÄ… koszulÄ™ zbryzganÄ… krwiÄ…, na Paula. Nie zamierzacie mnie.zabić.Nie.Co?Paul podniósÅ‚ smitha & wessona combat magnum. Czekaj! Salsbury puÅ›ciÅ‚ ramiÄ™, wyciÄ…gnÄ…Å‚ zakrwawionÄ… rÄ™kÄ™, jakby chciaÅ‚ siÄ™ niÄ…zasÅ‚onić. ZrobiÄ™ was partnerami.Obu.Partnerami.Paul wymierzyÅ‚ broÅ„ w jego pierÅ›. Kiedy zostaniecie moimi partnerami, bÄ™dziecie mieli wszystko.Wszystko, co ze-chcecie! PieniÄ…dze.Wszystkie pieniÄ…dze Å›wiata! PomyÅ›lcie!Paul myÅ›laÅ‚ o Lolah Tayback. Ale nie tylko pieniÄ…dze.Kobiety! Możecie mieć wszystkie kobiety, na które wamprzyjdzie ochota, wszystkie, na które wam przyjdzie ochota, każdÄ… kobietÄ™.PrzyczoÅ‚gajÄ…siÄ™ do was.Albo mężczyzni, jeÅ›li wolicie.Możecie mieć nawet dzieci.Dziewczynki.Podziewięć, dziesięć lat.MaÅ‚ych chÅ‚opców.Wszystko, co siÄ™ wam spodoba.Paul myÅ›laÅ‚ o Marku oszronionym kawaÅ‚ku miÄ™sa, wsadzonym do zamrażalnikaz żywnoÅ›ciÄ….I pomyÅ›laÅ‚ o Ryi, bÄ™dÄ…cej w szoku, ale nie bez nadziei na stopniowy powrót do rów-nowagi.NacisnÄ…Å‚ spust.Magnum kaliber 357 kopnęło go w rÄ™kÄ™.Pocisk w rewolwerze miaÅ‚ mocnÄ… siÅ‚Ä™ odrzutu.SzarpniÄ™cie przeszÅ‚o od dÅ‚oni do ra-mienia, mimo iż Paul stosowaÅ‚ naboje 38 special zamiast nabojów magnum.Kula po-szÅ‚a wysoko.RozerwaÅ‚a gardÅ‚o.Krew i kawaÅ‚eczki ciaÅ‚a zbryzgaÅ‚y metalowÄ… sza4àÄ™ na broÅ„.OgÅ‚uszajÄ…cy huk wystrzaÅ‚u kilkakrotnie odbiÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy Å›cianami i powróciÅ‚ nibyzwielokrotnione echo do czaszki Paula, jakby na zawsze miaÅ‚ rozbrzmiewać w jego pa-miÄ™ci.WystrzeliÅ‚ nastÄ™pny pocisk.Ten wszedÅ‚ Salsbury emu w pierÅ›, prawie przewaliÅ‚ go w tyÅ‚ razem z fotelem na pod-Å‚ogÄ™.Paul odwróciÅ‚ siÄ™ od trupa. BÄ™dziesz rzygaÅ‚? zapytaÅ‚ Sam. Nie.Wszystko w porzÄ…dku. ByÅ‚ odrÄ™twiaÅ‚y. Toaleta jest w koÅ„cu holu, na lewo. CzujÄ™ siÄ™ dobrze, Sam. WyglÄ…dasz. ZabijaÅ‚em ludzi na wojnie.ZabijaÅ‚em tam, w Azji.PamiÄ™tasz? Tu jest inaczej.Tak myÅ›lÄ™.Na wojnie zabija siÄ™ z karabinu, granatnika albo moz-dzierza.Nigdy z odlegÅ‚oÅ›ci trzech stóp, z krótkiej broni.241 CzujÄ™ siÄ™ dobrze.Wierz mi, naprawdÄ™ dobrze. PodszedÅ‚ do drzwi, przecisnÄ…Å‚ siÄ™obok Sama, potknÄ…Å‚, wypadÅ‚ na korytarz, dobiegÅ‚ do toalety i zwymiotowaÅ‚.ChyÅ‚kiem, bokiem, jak krab pustelnik, z webleyem w prawej rÄ™ce gotowym do strza-Å‚u, Klinger dotarÅ‚ do zachodniego rogu ratusza i odkryÅ‚, że trawnik jest pokryty odÅ‚am-kami szkÅ‚a.Od żywopÅ‚otu przebiegÅ‚ bezszelestnie, ale teraz kawaÅ‚ki szkÅ‚a Å‚amaÅ‚y siÄ™i trzeszczaÅ‚y pod jego stopami.PrzeklinaÅ‚ cicho.Jedno z okien w biurze szefa policjibyÅ‚o wybite, listwa żaluzji wygięła siÄ™, tworzÄ…c wygodny wizjer.WspiÄ…Å‚ siÄ™ na palce, by zajrzeć przez otwór do Å›rodka.Ostrożny jak podejrzliwamysz, obwÄ…chujÄ…ca ser na puÅ‚apce.Nagle dwa wystrzaÅ‚y eksplodowaÅ‚y mu obok twarzy.Po chwili uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że to nie do niego strzelano.Przez powykrzywiane listwywidziaÅ‚ tylko część urzÄ…dzonego, sterylnego biura àorpa: szaroniebieskie Å›ciany, parÄ™szafek na akta, dÄ™bowy stół do pracy, klucze w aluminiowej oprawie, półki na książki,poÅ‚owÄ™ metalowego biurka.I Salsbury.Martwy.Kompletnie martwy.Gdzie Sam Edison? I ten drugi, Annendale? A dziewczynka?WyglÄ…daÅ‚o na to, że w pokoju nie ma nikogo oprócz ciaÅ‚a.CiaÅ‚a Salsbury ego.Nagle zaniepokoiÅ‚ siÄ™, że zgubi Edisona i zaniepokoiÅ‚ siÄ™, że mogÄ… siÄ™ wydostać z bu-dynku, zajść go od tyÅ‚u.OdsunÄ…Å‚ siÄ™ od okna.PrzeskoczyÅ‚ na koniec trawnika, przeciÄ…Å‚parking i uliczkÄ™.Znów ukryÅ‚ siÄ™ za pÅ‚otem, skÄ…d miaÅ‚ dobry widok na ratusz.Paul wyszedÅ‚ z toalety.Sam czekaÅ‚ na niego w holu. Lepiej? TrochÄ™ odpowiedziaÅ‚ Paul. Ciężko. BÄ™dzie ciężej. No to bÄ™dzie. Chryste! Czego dowiedziaÅ‚eÅ› siÄ™ od Salsbury ego? Kim byli ci ludzie w helikopterze? To jego partnerzy powiedziaÅ‚ Paul, opierajÄ…c siÄ™ o Å›cianÄ™. Jednym z nich jestH.Leonard Dawson. Niech mnie szlag trafi! Drugi to generaÅ‚, Armia Stanów Zjednoczonych, Nazywa siÄ™ Ernst Klinger. WiÄ™c to projekt rzÄ…dowy? gniewnie zapytaÅ‚ Sam. Zdziwisz siÄ™, ale nie.Tylko Salsbury, Dawson i Klinger.MaÅ‚y, prywatny interesik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|