[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Policja sprawdzająca naukową hipotezę staje się do-prawdy nazbyt śmieszna.Ale co się tyczy dalszych konsekwencji, Sciss był naturalniezbyt mądry, aby oszołamiać mnie fantastycznymi możliwościami, przeciwnie, sam jewłaściwie wyszydzał.Cóż innego jednak pozostaje? Rozmyślałem o tym, i oto do cze-go doszedłem: pierwszy wariant jest ostrożniejszy, wychodzi tylko z tego założenia, żemamy przed sobą jakąś osobliwą przemianę przyczyny wywołującej raka; powiedzmy,że to jest jakiś nie znany bliżej wirus.Wówczas rozumowanie może iść tak: rak przeja-wia się w organizmie jako chaos, organizm zaś to przeciwieństwo chaosu, to uporząd-kowanie, ład procesów życiowych w żywym ciele.Otóż ten  czynnik chaosu , jakim jestrak, wirus rakowy, przekształca się w pewnych okolicznościach, nie przestając dalej ist-nieć, i choć nadal wegetuje w danym środowisku, ludzie przestają chorować na raka, aleon dalej przebywa w ich ciałach.W końcu zmienia się do tego stopnia, że nabiera cał-kiem nowych możliwości, z czynnika chaosu staje się czynnikiem jakiegoś nowego ładu pośmiertnego  to znaczy, zwalczając niejako przez pewien czas ten rodzaj chaosu,rozpadu, jaki przynosi śmierć, usiłuje kontynuować życiowe procesy w organizmie jużna dobre martwym.Przejawem tego działania jest więc poruszanie się nieżywych ciał,ruchy zwłok, będące wynikiem niezwykłej symbiozy żywego, to znaczy tego przemie-nionego wirusa, z martwym, z trupem.Oczywiście nie chodzi już tylko o to, że rozsą-dek powstaje przeciw takiemu  wytłumaczeniu , ale ono samo jest nadzwyczaj niezu-pełne, bo ten  czynnik ładu nie powoduje przecież ruchów byle jakich, ale nader zbor-ne, skoordynowane.Cóż to za  wirus , który sprawia, że trup wstaje, poszukuje jakiegośodzienia i oddala się w tak przemyślny sposób, że nikt nie może go dostrzec!Gregory przerwał, jakby oczekując reakcji Shepparda, lecz w tej chwili ściana, przy-kuwająca jego uwagę, rozebrzmiała gęstym, leciutkim werblem, jakby padał na niąw pokoju pana Fenshaw jakiś niezwykły, poziomy deszcz grubych, elastycznych kropli począł więc mówić jeszcze szybciej i głośniej: Wirus raka to coś wcale prawdopodobnego, jednakże nie można w zasadzie tłu-maczyć nieprawdopodobnego  prawdopodobnym, tu już raczej potrzebne jest nie-prawdopodobne, i dlatego naturalnie Sciss zwrócił, niby to mimochodem, moją uwagę81 na  latające talerze , to znaczy na możliwość wytłumaczenia  pozaziemskiego.W tymdrugim ujęciu sprawa nabiera kosmicznego rozmachu; mamy przed sobą coś w rodza-ju  pierwszego zetknięcia Ziemi i ludzi ze zjawiskami rodem z gwiazd.A więc na przy-kład: jakieś twory rozumne, lecz funkcjonujące w sposób bardzo odległy naszemu poj-mowaniu, pragną poznać bliżej ludzi, obierają przy tym taką metodę, że zsyłają, w spo-sób dla nas na razie niedostrzegalny, coś w rodzaju swych  narzędzi badawczych naZiemię.Te  narzędzia  to właśnie mikroskopijny czynnik, który opada, powiedzmy,zrzucony z  talerzy , na podobieństwo niewidzialnej zawiesiny, nie atakuje wszakże or-ganizmów żywych, ale  skierowany jest,  zaadresowany tylko do martwych, dlaczego?Powiedzmy, dlatego, aby żywych ciał nie uszkodzić (to by świadczyło o  humanitary-zmie przybyszów z gwiazd).W jaki sposób może mechanik najlepiej poznać budowęi działanie maszyny? Uruchamiając ją i badając jej działanie, nieprawdaż? Otóż  czyn-nik czy też  narzędzie tak właśnie działa:  uruchamia na pewien czas zwłoki ludzkie,zyskując podczas tego procesu niezbędną  przybyszom wiedzę.Zjawisko to nie daje sięnawet w takim ujęciu zrozumieć, i to dla wielu przyczyn.Po pierwsze,  czynnik zda-je się zachowywać sensownie, celowo, a więc nie jest to narzędzie w naszym rozumie-niu jak młotek, ale już raczej coś w rodzaju  wytresowanych bakterii  wytresowa-nych tak jak nasze, ludzkie psy do polowania; po wtóre, zachodzi niezrozumiały związek czynnika z chorobą rakową.Gdybym miał za wszelką cenę wyjaśnić hipotetycznie i tozjawisko, wykoncypowałbym, powiedzmy, coś takiego: W obszarze niskiej zapadalnościna raka ludzie nie chorują nie dlatego, że tam nie ma wirusów raka, ale ponieważ ludziesą tam na niego odporni; otóż możemy sobie powiedzieć, że odporność ludzka na rakajest odwrotnie proporcjonalna do odporności na  zesłany z gwiazd czynnik  tym sa-mym i statystyka jest uratowana, i nasze wytłumaczenie całe.Gregory zatrzymał się.W pokoju, jak i w przylegającej doń sypialni pana Fenshawzapanowała cisza.Sheppard, który słuchał w milczeniu, chwilami tylko podnosząc oczyna detektywa, jak gdyby dziwił się nie tyle temu, co on mówił, ile jego zapalczywości,zauważył od niechcenia: W to wszystko pan, oczywiście, nie wierzy. Ani przez chwilę  odparł Gregory, dziwnie jakoś osłabły.Zrobiło mu się narazwszystko jedno, czy za ścianą panuje spokój, czy nie; zapragnął znów, jak po wyjściu odScissa, znalezć się sam.Milczał więc, Inspektor zaś rzekł: Musiał pan sporo czytać i studiować, pański sposób wysławiania się jest bardzo niepolicyjny.No tak, trzeba dokładnie poznać język wroga.Sciss mógłby być z panazadowolony w każdym razie.Pan podejrzewa go nadal, prawda? Jaką motywacje przy-pisuje pan jego postępowaniu? To nie jest tak, że ja go podejrzewam.Znaczyłoby to, że atakuję, tymczasem jestemdalej w defensywie, i to rozpaczliwej.Jestem jak szczur zapędzony w kąt bez wyjścia.Ja82 się tylko bronię przed  cudownością tej sprawy.Przecież, panie inspektorze.Jeżeli roz-wijać tego rodzaju hipotezy dalej, to można się dogadać w końcu do wszystkiego  że,powiedzmy, takie ingerencje  czynnika X powtarzają się periodycznie, w sporych od-stępach czasu, że ostatni spadek rakowej zapadalności nastąpił mniej więcej dwa tysiącelat temu, nie w Anglii, lecz w Azji Mniejszej, a w związku z tym i wówczas zaszedł sze-reg  zmartwychwstań : Aazarz, wie pan, no i jeszcze ktoś.Jeżeli raz na mgnienie po-traktujemy takie historie poważnie, to ziemia otwiera się nam pod nogami, grunt sta-je się galaretą, ludzie mogą pojawiać się i znikać, wszystko jest możliwe, a policja win-na jak najszybciej zrzucić mundury, rozejść się, zniknąć.nie tylko zresztą policja.Mymusimy mieć winowajcę, a jeżeli rzeczywiście ta seria się zamknęła, to cały jej przebiegbędzie odsuwał się w coraz dalszą przeszłość, zostanie nam parę gipsowych odcisków,kilka nie całkiem ze sobą zgodnych relacji niezbyt inteligentnych pracowników kostnici grabarzy  i cóż będziemy mogli z tym począć? Ostatnie, co pozostaje, to skoncentro-wanie się na powrocie ciał.Jestem teraz najzupełniej przekonany, że pan ma rację: mójbluff nie dał istotnie żadnego rezultatu, Sciss wcale nie był zaskoczony tym telefonem,a jednak, zaraz.pozwól pan!Zerwał się z krzesła, oczy mu płonęły. Sciss w związku z tym telefonem powiedział mi coś wcale konkretnego.Mianowicie, że nie tylko spodziewa się odnalezienia zwłok, ale może nawet obliczyćze swojej formuły, kiedy one się zjawią, to znaczy: kiedy wyczerpie się ich  energia ru-chów , tak to nazwał.A więc trzeba zrobić wszystko, aby to pojawienie się nastąpiło,choć jeden raz, przy świadkach! Jedno słowo  wtrącił Sheppard, który już od dłuższej chwili usiłował coś powie-dzieć, lecz Gregory zdawał się tego nie dostrzegać; jakby w ogóle zapomniał o obecno-ści Inspektora [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl