[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Morderca przybędzie tutaj niebawem. Niech mi to Old Shatterhand opowie! Usiadłszy z Winnetou na kamieniu, dokładnie izgodnie z prawdą zdałem mu sprawę ze wszystkiego.Słuchał w milczeniu, dopiero gdy skoń-czyłem, odezwał się: Więc mój brat nie wie na pewno, czy dosięgły Santera kule rewolwerowe? Nie, ale przypuszczam, że go nie zraniłem.Skinął lekko głową, uścisnął mi rękę i rzekł; Niech mi mój brat wybaczy, że zapytałem o to, czy trop nie stracony! Old Shatterhandwykonał swe zadanie znakomicie, a na końcu postąpił nawet bardzo mądrze.Sam Hawkens209będzie bardzo żałował swej nieostrożności, ale mu ją przebaczymy i wydobędziemy go zniewoli.Ja także tak sądzę jak mój brat; Keiowehowie nadejdą, lecz.przyjmiemy ich inaczej,niż się spodziewają.Z jeńcem nie należy się zle obchodzić, ale pilnować go trzeba jak oka wgłowie.Jutro wybuduje się grobowce dla Inczu-czuny i Nszo-czi.Czy mój brat będzie przytym? Byłoby mi bardzo przykro, gdyby Winnetou na to nie zezwolił! Nie tylko zezwalam, lecz proszę o to.Twoja obecność zachowa może życie wielu synombladych twarzy.Prawo krwi domaga się śmierci wielu białych ludzi, lecz oko twoje jest jaksłońce, które rozmiękcza twardy lód i zamienia go w orzezwiającą wodę.Wiesz, kogo utraci-łem.Bądz mi ojcem i bądz mi siostrą zarazem; proszę cię o to, Szarlih!Aza zabłysła mu w oku.Wstydził się jej i nie pokazałby nikomu, nie krył się tylko przedemną.Pobiegł do szałasu, w którym, jak wspomniałem, leżeli zmarli, i zniknął w jego wnętrzu.Dziś po raz pierwszy nazwał mnie po imieniu Karol i pózniej wymawiał to imię zawsze taksamo jak teraz Szarlih.Powinienem teraz opowiedzieć o pogrzebie, który się odbył ze wszystkimi indiańskimi ce-remoniami.Wiem, że dokładny jego opis byłby zajmujący, ale kiedy przypominam sobie tesmutne godziny, dziś jeszcze odczuwam ból tak głęboki, jak gdyby się to stało dopiero wczo-raj.Opis tych godzin wydaje mi się jakby zbezczeszczeniem nie grobowców, które wznie-śliśmy wtedy obu zmarłym pod Nugget-tsil lecz pomnika, który wystawiłem im w mymsercu i który otaczam nieustanną, pełną uszanowania opieką.Dlatego proszę, żeby mi byłowolno zaniechać tego opisu.Zwłoki Inczu-czuny przywiązano do konia, po czym obsypano zwierzę ziemią tak, że niemogło się poruszyć, a w końcu przestrzelono mu łeb.Potem naniesiono stopniowo tyle ziemi,że zakryła jezdzca razem z bronią i lekami.Wreszcie obłożono wszystko kilkoma war-stwami kamieni.Nszo-czi otrzymała na moją prośbę inny grób.Nie chciałem, żeby ją pokryto bezpośrednioziemią.Oparliśmy ją o pień drzewa w postawie siedzącej, a potem tak ułożyliśmy dokoła niejkamienie, że utworzyły silną, pustą w środku piramidę, z której szczytu wystawała koronadrzewa.Odwiedzaliśmy pózniej z Winnetou kilka razy grobowce pod Nugget-tsil i zastawaliśmy jezawsze w nienaruszonym stanie.ROZDZIAA VIWYSWOBODZENIE SAMAAatwo sobie wyobrazić, jak bolał Winnetou z powodu straty ojca i siostry.Podczas po-grzebu mógł tę boleść okazać, potem jednak musiał ją zamknąć w sobie głęboko.Nakazywałmu to z jednej strony indiański obyczaj, a z drugiej konieczność zwrócenia całej uwagi naspodziewane przybycie Keiowehów.Nie był to już przygnieciony gorzką stratą syn i brat,lecz wódz wojennej drużyny, na której czele zamierzał odeprzeć napad nieprzyjaciół i po-210chwycić mordercę swych bliskich.Miał już widocznie plan gotowy, gdyż zaraz po pogrzebiekazał Apaczom przygotować się do drogi i sprowadzić konie, które znajdowały się w dolinie. Dlaczego mój brat wydaje to zarządzenie? spytałem. Teren jest tak uciążliwy, żesprowadzenie koni będzie kosztowało wiele trudu. Wiem o tym odrzekł ale musi się to stać, gdyż chcę w ten sposób wywieść w poleKeiowehów.Dali schronienie mordercy, za to wszyscy zginą,Twarz jego przybrała przy tych słowach wyraz stanowczy, grozny.Jeśliby wykonał swójzamiar, Keiowehowie byliby zgubieni.Ja byłem w tym wypadku za łagodniejszą karą.Keio-wehowie byli wprawdzie naszymi wrogami, lecz nie byli winni śmierci Inczu-czuny i jegocórki.Czy mogłem jednak wpływać na zmianę postanowienia Winnetou? Kto wie, czy niewzbudziłbym w nim gniewu na samego siebie.Nastręczała się jednak sposobność do tegorodzaju próby, gdy wybraliśmy się sami na polowanie.Apacze bowiem pojechali wypełnićrozkaz wodza, a Stone i Parker przyłączyli się do nich.Nikt zatem nie mógłby usłyszeć od-powiedzi, która, dana w gniewie, więc niewątpliwie szorstka, w obecności innych miałabycharakter obrazy.Wyjawiłem Winnetou swoje zdanie w tej sprawie, ale ku memu zdumieniunie nastąpił skutek, jakiego się obawiałem.Spojrzał na mnie dużymi, posępnymi oczami iodpowiedział spokojnie: Spodziewałem się tego po moim bracie, gdyż on ustępowania przed wrogiem nie uważaza słabość. Tak nie myślałem, o ustępowaniu nie może być mowy.Zastanawiałem się już nawet nadtym, jak ich wszystkich pochwycić.Ale oni nie są winni temu, co się tutaj stało, i byłoby nie-sprawiedliwością, gdyby mieli ponieść za to karę. Ujęli się za mordercą i chcą tu przyjść, aby uderzyć na nas! Czy to dla nas nie dostatecz-ny powód, żeby ich nie oszczędzać? Nie, a przynajmniej dla mnie nie.Przykro mi, że brat mój Winnetou gotów jest popełnićbłąd, który staje się przyczyną zguby wszystkich plemion indiańskich. Jaki błąd ma Old Shatterhand na myśli? Ten, że Indianie mordują się nawzajem, zamiast pomagać sobie przeciwko wspólnemunieprzyjacielowi.Pozwól, że pomówię z tobą szczerze.Kto zdaniem twoim jest na ogół mę-drszy i chytrzejszy: czerwony mąż, czy blada twarz? Blada twarz.Przyznaję to, bo to prawda.Biali posiadająwięcej niż my wiadomości i zdolności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|