[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeślisię spodziewasz jakiejś laski, to doznasz jej tylko pod warunkiem, że z tego wszystkiego zre-zygnujesz.% Old Death, Old Death! % powtarzał kapitan blady jak trup.% Wobec tego jestem zgubio-ny!% Jeszcze nie.Nie jesteśmy niecnymi mordercami jak wy.Darujemy wam życie, jeżeli siępoddacie bez walki, w przeciwnym razie jutro można będzie wrzucić do rzeki wasze trupy.Posłuchaj teraz tego, co ci chcę powiedzieć.Jeśli postąpisz zgodnie z moim zaleceniem, bę-dziesz mógł opuścić tę okolicę, a nawet Teksas, aby tu już więcej nigdy nie wrócić.Jeśli zaśpogardzisz moją radą, to pożegnaj się ze światem.Wprowadzę tutaj zaraz twoich ludzi.Każim się poddać.Jeśli tego nie zrobisz, wystrzelamy was jak kaczki.Kapitana, związano i wsadzono mu do ust chustkę, to samo zrobiono z Locksmithem, gdyprzyszedł do siebie.Następnie przeniesiono obu na łóżka Langów, przywiązano ich do nichtak mocno, by się nie mogli ruszyć, i przykryto aż po szyję kołdrami. % Tak! % śmiał się Old Death.% A teraz może się zacząć komedia.Jakże się zdziwią cihultaje, gdy w tych spokojnie śpiących ludziach poznają własnych towarzyszy.Sprawi im toniewymowną przyjemność! Ale powiedzcie, master Lange, czy dałoby się porozmawiać ztymi, którzy tu wejdą, tak żeby nie mogli oni nikogo widzieć ani zaatakować, a żebyśmy po-mimo to ich widzieli?% Hm! % rzekł zapytany wskazując na powałę.% Tam z góry.Powała składa się z jednejwarstwy desek.Możemy jedną z nich wyrwać.% To chodzcie wszyscy i zabierzcie ze sobą broń.Wejdziecie na górę i zostaniecie tam ażdo właściwej chwili.Przedtem jednak postarajmy się o dobre podpory.Kilka pali skrócono piłą o tyle, że nadawały się dokładnie do tego celu, podpory były więcprzygotowane.Ja wdziałem spodnie i bluzę Locksmitha.W szerokiej kieszeni znalazłem naobręczy pęk rozmaitych kluczy.% Nie będą wam potrzebne % rzekł Old Death.% Nie jesteście ślusarzem ani włamywaczemi zdradzilibyście się tylko swoją niezręcznością.Musicie zabrać ze sobą jedynie klucze wła-ściwe.Potem udacie, że otwieracie drzwi wytrychem.Noże i rewolwery wezmiemy z sobą,ale nasze strzelby pozostawimy.Póki załatwimy się z naszą sprawą na dworze, panowie tutajwybiją jedną deskę z powały.Potem jednak należy wszystkie światła pogasić.Postąpiono według tej wskazówki, wypuszczono nas i zamknięto za nami drzwi.Miałemprzy sobie trzy klucze: od domu, od izby i od komory.Old Death pouczył mnie teraz dokład-niej niż przedtem, jak się mam zachować.Usłyszawszy trzask wyrwanej deski, rozeszliśmysię.On udał się ku przedniej stronie domu, gdzie leżały tyki, ja zaś poszedłem po miłych to-warzyszy przez dziedziniec ku stajni.Nie stąpałem przy tym zbyt cicho, chcąc, żeby mnieusłyszeli i przemówili pierwsi.Wolałem nie zaczynać rozmowy pierwszy, gdyż łatwo mo-głem popełnić jaki błąd.W chwili gdy zamierzałem okrążyć róg domu, podniosła się z ziemipostać, o którą omal się nie potknąłem.% Stop! % powiedział.% To ty, Locksmith?% Tak! Chodzcie, ale jak najciszej!% Powiem to porucznikowi.Zaczekaj tutaj! Potem zniknął w ciemności.A więc był i po-rucznik.Ku-Klux-Klan zorganizowany był zatem na sposób wojskowy.Po niespełna minuciezbliżył się drugi i rzekł po cichu;% A to długo trwało.Czy te przeklęte psy zasnęły nareszcie?% Nareszcie, ale tym mocniej.Wychylili na dobranoc całą flaszkę brandy.% To będziemy mieli łatwą robotę.Jakżeż tam z drzwiami?% Wszystko jest w najlepszym porządku.% To chodzmy! Północ już minęła.Potem odwiedzimy Cortesia.Prowadz nas!Za nim wynurzyło się mnóstwo zamaskowanych postaci, które ruszyły za mną.Przed do-mem podszedł do nas cicho Old Death, którego nie podobna było w ciemności odróżnić odkapitana.% Czy wydacie jakieś osobne rozkazy, kapitanie? % spytał drugi oficer.% Nie % odrzekł stary pewnym siebie tonem.% Wszystko zależy od tego, co zastaniemy wśrodku! No, Locksmith, zacznijmy od drzwi wchodowych!Przystąpiłem do drzwi, trzymając prawdziwy klucz w ręce.Mimo to udałem, że próbujęwszystkich innych.Otworzywszy zatrzymałem się wraz z Old Deathem, aby przepuścić resz-tę.Porucznik został także z nami.Kiedy pozostali weszli po cichu, zapytał:% Czy wydobyć latarnie?% Tymczasem tylko wy wyjmijcie swoją! Weszliśmy także.Zamknąłem drzwi, ale nie naklucz, a porucznik wyciągnął z kieszeni szerokich spodni ślepą latarkę.Zauważyłem, że ubra-nie jego obszyte było białymi naszywkami w kształcie noża myśliwskiego.Było nas razempiętnastu, a każdy miał inny znak: kule, półksiężyce, krzyże, węże, gwiazdy, żaby, koła, ser- ca, nożyce.ptaki, różne czworonogi.Wszyscy zatrzymali się nieruchomo.Porucznik lubiłwidocznie dowodzić, gdyż poświecił dokoła i zapytał:% Czy warta stanie tu przy drzwiach?% Po co? % odrzekł Old Death.% To niepotrzebne.Niech Locksmith zamknie.Tu nikt niewejdzie.Zamknąłem natychmiast, ale klucz zostawiłem w zamku, by nie obudzić w poruczniku żad-nych wątpliwości.% Musimy tam wejść wszyscy % rzekł teraz Old Death % kowale to chłopy jak dęby.% Coś wy dziś całkiem inni niż zwykle, kapitanie!% Bo warunki są inne.Naprzód!Popchnął mnie ku drzwiom od izby, gdzie powtórzyła się ta sama procedura z dobieraniemklucza i otwieraniem.Następnie weszliśmy wszyscy.Old Death wziął z rąk porucznika latar-kę i poświecił przy drzwiach od sypialni.% Tędy! % rzekł.% Ale cicho, cicho!% Czy my także mamy powyjmować latarki?% Nie % dopiero w sypialni!Tym poleceniem chciał Old Death zapobiec, żeby zbyt szybko nie rozpoznano śpiących.Piętnaście osób mogło się zmieścić w sypialni; szło tylko o to, żeby wszyscy tam weszli iżebyśmy nie potrzebowali pilnować również bawialni.Otwierając ostatnie drzwi, postępo-wałem jeszcze ostrożniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl