[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale na żadne z nich nie znalazłem odpowiedzi.ROZDZIAŁ PIĄTYDO CZEGO POTRZEBNA JEST WYOBRAŹNIA? – CO POCZĄĆ Z OBIEKTYWNYM OBSERWATOREM? – OPRYSZKI I MYSIKRÓLIK – PODRÓŻ PALCEM PO MAPIE – KOZI RYNEK— O Boże, cóż to za poczwara?Taki okrzyk obudził mnie po nocy spędzonej w wehikule nad jeziorem.Podniosłem głowę.ze swego posłania i przez szybę zobaczyłem czarno ubraną panią, która oglądając mój samochód głośno wydziwiała.Za dnia czarno ubrana osóbka nie wyglądała na „panią”, a raczej na młodą dziewczynę w wieku panny Petersen.Była także bardzo ładna, ale inaczej.Jej uroda mniej rzucała się w oczy, lecz jednocześnie nie sposób było nie zwrócić na nią uwagi.Oczy miała wesołe, z odrobiną ironicznego błysku.Dostrzegłem sympatyczne dołeczki na jej buzi.Jednym słowem, ta dziewczyna musiała się każdemu podobać.- Gdzie pan wynalazł tę pokrakę? - zastanawiała slę, obchodząc dookoła samochód i oglądając go uważnie.- Ni to pies, ni to bies.Nie do wiary, że to c o ś się porusza.Nigdy bym w to nie uwierzyła, gdybym wczoraj nim nie jechała.Nudziły mnie tego rodzaju okrzyki na widok mego samochodu, Ziewnąłem, przekręciłem się na drugi bok i nasunąłem koc na głowę.Byłem wciąż jeszcze śplący.- Ej, panie! - zapukała w szybę.- Czy wie pan, która godzina? Dwunasta w południe.Przyjechał pan na wczasy czy szukać skarbów? Panie Samochodzik, pora wstawać!Znowu podnioslem głowę.- Wypraszam sobie nazywanie mnie panem Samochodzikiem.- Więc jcszcze nie jesteśmy przyjaciółmi?- Nie znam pani, Nic o pani nie wiem.- Przedstawię się panu.Nazywam się Anna W., ale może pan do nmie mówić: Anka.Pracuję jako dziennikarka.Teraz przebywam na urlopie w ośrodku dziennikarskim po drugiej stronie jeziora.- Ach - poderwałem się z posłania.- Pani zapewne zna tego bałwana, tego.no, już nie wiem, jak go nazwać, który opublikował w gazecłe wiadomość o skarbie templariuszy.I na dokładkę napomknął o tajemniczym dokumencle, który jest u nauczyciela w Miłkokuku.Zaśmiała się.- Nie znam osobiście tego pana.Co do mnie, to mam zamiar napisać reportaż o wariatach, którzy po przeczytaniu artykułu przyjechali szukać skarbów.Czy można z panem przeprowadzłć wywiad?W pidżamie wyskoczyłem z samochodu.- Pani chce mnłe obsmarować w gazecie, tak?- Uważam pana za bardzo sympatycznego wariata - powiedziała.- Także i pańscy trzej przyjaciele są przemili.- Najlepiej będzle, jcżeli swe uczucia skieruje pani na Kozłowsklego.- Kto to taki?- No, ten, co przyjechał z cudzoziemcami.Zapewniam panią, że jest to człowiek bardzo trzeźwo myślący, nie żaden wariat,- Wolę wariatów - stwierdziła zdecydowanie.- Czy nie jest pan głodny? Pan wygląda na takiego, co jak jest głodny, to gotów do kłótnl.Przyrządzić panu śniadanie?Machnąłem ręką.Zabrałem z wozu przybory do golenia, mydło i ręcznik.Z odległości dwudziestu kroków - bo tyle przestrzeni dzieliło brzeg jeziora od samochodu stojącego na łączce - goląc się, ze zgrozą i oburzeniem patrzyłem, jak Anka penetrowała wśród moich rzeczy w wozie.Wyciągnęła pudełko z jajkami, chleb, masło, maszynkę spirytusową, patelnię i zaczęła smażyć jajecznicę na boczku.Doleciał do mnie smakowity zapach tej potrawy, odczułem ogromną czczość w żołądku.Gdyby nie groźba, że obsmaruje mnie w gazecie, dziewczyna wydałaby się zupelnie miła.- Czy można otworzyć puszkę ze skondensowanym mlekiem?! - zawołała w moją stronę.Kiwnąłem głową.Śniadanko zapowiadało się znakomite.- Mogę panią wziąć do spółki - powiedziałem, zasiadając do śniadania.- Ja z chłopakami będę szukał skarbu, a pani powierzymy funkcję kucharki.Wzruszyła ramionami:- Skarby? Jestem rozsądną dziewczyną.- Tak, tak, to widać - przytaknąłem ironicznie.- Ale czy nie sądzi pani, że o wiele rozsądniej byłoby jednak wypoczywać na leżaku lub pływać kajakiem po jeziorze niż kręcić się po Miłkokuku i obserwować szaleńców? Co będzie z pani rozsądkiem, jeśli jednak wbrew rozsądkowi, któremuś z nas uda się odnaleźć legendarny skarb templariuszy? Ogromną, ciężką skrzynię klejnotów, wartości kilkuset milionów złotych?- Przypuszcza pan, że tak wielki był ów skarb?- A tak, proszę pani - rzekłem z satysfakcją, - Ta wielka suma, zdaje się, również przemówiła do pani rozsądku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl