[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Sięgnęłam pamięcią do okoliczności, w jakich uniosłyśmy się do góry: uderzyłam ręką o ścianę… Przypomniałam sobie teraz, że widziałam tam metalową płytkę innej barwy niż ściany studni.Moja ręka ześlizgnęła się z niej — ale powędrowałyśmy do góry! Czyżby był to taki sam sygnał?A jeśli mam rację — czy znajdę gdzieś płytkę, która pośle nas bezpiecznie w dół? Mogłyśmy tylko próbować.Pozostając tutaj narażałyśmy się na odkrycie, wszystko zaś we mnie wzdragało się przed bliższym kontaktem z którymś z tamtych potworów, na poły ludzi, na poły maszyn.Tylko uśmiech losu sprawił, że nie spojrzały w naszą stronę.— Chodź! — powiedziałam, chwytając znów Ayllię za ramię.Próbowała mi się wymknąć.— Nie! — zawołała cicho.— Zostań tutaj — powiedziałam ponuro — a znajdą cię.— Idź tam — wskazała na szyb — a na pewno cię odnajdą!— Nie! — zaprzeczyłam, choć nie byłam tego pewna.Pośpiesznie wyjaśniłam jej mechanizm działania studni—szybu i podzieliłam się nadzieją na odwrócenie tego zjawiska.— A jeśli nam się nie uda? — nie ustępowała.— Wtedy spróbujemy pójść powietrznym mostem — odparowałam.Lecz taka wyprawa byłaby dla mnie przeżyciem równie ciężkim jak spotkanie z pół ludźmi, pół maszynami.W dodatku jedyny dostępny dla nas most prowadził w głąb miasta, a nie z niego.Myślę, że perspektywa me spodobała się również Ayllii, gdyż bez słowa ruszyła w stronę szybu.Szłyśmy jednak powoli, nasłuchując przy każdych drzwiach, obmacując je, zanim przekradłyśmy się do następnych, pełne lęku, że się otworzą i ukaże się w nich kolejny z mieszkańców niesamowitego miasta.Kiedy dotarłyśmy do ostatnich drzwi, z których wyszła tamta dwójka, okazało się, że były lekko uchylone.Otworzyłam je nieco szerzej.Wszechobecny pomruk przybrał na sile i przez szparę w drzwiach zobaczyłam dziwaczne metalowe przedmioty.Spojrzawszy na nie przelotnie, poszłam dalej.Kiedy dotarłyśmy do szybu, popatrzyłam najpierw w prawo, a później w lewo.Odnalazłam płytkę kontrolną i zobaczyłam w niej dwa zagłębienia, jedno nad drugim.Za pierwszym razem przesunęłam rękę w dół, więc teraz spróbuję do góry.A co będzie, jeżeli powędrujemy jeszcze dalej w górę, śladem groteskowej pary? Możemy wpaść prosto w ręce mieszkańców miasta! Przypomniałam sobie sakwę.Mogę spróbować.Wprawdzie nie chciałam rozstawać się z resztkami żywności, ale…Poluzowałam rzemienie i wrzuciłam sakwę do szybu.Upadła na sam środek pustki i zaczęła się obniżać.Miałam rację!— Do środka! — rozkazałam i zrobiłam krok do przodu, lecz musiałam się do tego zmusić, ponieważ wszystkich nas powstrzymuje lęk przed upadkiem.Ayllia wydała cichy, zduszony okrzyk, ale poszła za mną.Zjeżdżałyśmy w dół szybciej, niż przedtem wjeżdżałyśmy na górę, lecz nie miało to nic wspólnego ze spadkiem.Zbliżyłam się do ściany szybu, żeby przygotować się do wyjścia, ponieważ przypomniałam sobie słabo oświetlony poziom, który już raz minęłyśmy.Teraz, ośmielona powodzeniem, chciałam go zbadać, bo brak silnego światła wskazywał, że został opuszczony lub że rzadko go odwiedzano.Myślę, że Ayllia najchętniej by zaprotestowała, ale bała się zostać sama.Zrównałyśmy się z tym otworem.Uchwyciłam się mocno wejścia, a uczepiona mojego płaszcza Ayllia skoczyła obok mnie.Ulokowałyśmy się w tym otworze niczym Vrangi na stromej turni.Sakwa minęła nas i opadła na dno szybu, ale już mnie to nie niepokoiło.Szybko się przekonałam, że nie znalazłyśmy się w innym korytarzu, lecz na wąskim przejściu — jakby balkonie — biegnącym nad wielką przestrzenią.Było tu tak ciemno, że jako tako widziałam tylko nasze najbliższe otoczenie, a i z tego niewiele mogłam zrozumieć.Na podłodze poniżej nas były jakieś duże przedmioty, leżące w pewnych odległościach od siebie.Wreszcie doszłam do wniosku, że są to pojazdy, które przelotnie widziałyśmy mknące po czarnych drogach; teraz stały nieruchomo.Miały kształt walca, może dwukrotnie wyższego od najwyższego człowieka, a na każdym znajdował się spory stożek.Po bokach widniały kontury otworów.Ale podobnie jak drzwi w korytarzu na górze, wszystkie otwory były szczelnie zamknięte, prócz jednego w pojeździe stojącym najbliżej nas.Otwierano go siłą.Dostrzegłam plamy, osmalone miejsca i rozdarcia, zniekształcony metal o^ ostrych brzegach.Najwyraźniej włamano się używając wysokiej temperatury.Teraz zaś, spoglądając z oddali, zauważyłam podobną dziurę w następnym cylindrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|