[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Musimy zaczekać w rozmównicy, Joe — powiedział Al.— Zachowujesz się jak wuj Tom — powiedział Joe, patrząc naniego z wściekłością.— Wszystkie moratoria funkcjonują w ten sposób — mówiłAl.— Chodźmy do rozmównicy.— Jak długo to potrwa? — spytał Joe właściciela moratorium.— Będziemy dokładnie znali sytuację już w ciągu piętnastuminut.Jeżeli po upływie tego czasu nie uzyskamy wymiernegosygnału.— Macie zamiar próbować tylko przez piętnaście minut? —spytał Joe.Zwrócił się do Ala.— Tylko przez piętnaście minutbędą usiłowali przywrócić do życia człowieka większego niż mywszyscy razem.— Chciało mu się płakać.I to głośno.— Chodź,Al — powiedział.— Pójdziemy.— To ty chodź ze mną — powtórzył Al.— Do rozmównicy.Joe poszedł za nim do wskazanego im pomieszczenia.— Chcesz papierosa? — spytał Al, siadając na kanapie zesztucznej skóry bawolej.Wyciągnął paczkę w kierunku Joego.— One są zleżałe — powiedział Joe.Nie musiał brać anidotykać żadnego z nich; był o tym przekonany.— Istotnie — Al schował pudełko.— Skąd o tym wiedzia-łeś? — Czekał przez chwilę na odpowiedź.— Zniechęcasz sięłatwiej niż ktokolwiek ze znanych mi ludzi.Mamy szczęście, żeżyjemy; to my wszyscy moglibyśmy teraz leżeć w chłodni.A Runciter siedziałby w tej pomalowanej na głupie koloryrozmównicy.— Spojrzał na zegarek.— Wszystkie papierosy na świecie są zleżałe — powiedział Joe.Zerknął na swój zegarek.Dziesięć po.Zapadł w zadumę.Licznemyśli, ponure, nie uporządkowane i bez związku przepływały muprzez głowę jak srebrzące się ryby.Obawy, niechęci i niepewności.A potem te srebrne ryby ustąpiły miejsca lękowi.— Gdyby żyłRunciter i siedział w tej rozmównicy, wszystko byłoby w porządku.Nie wiem dlaczego, ale jestem o tym przekonany.— Zastanawiałsię, co w tej chwili robią technicy moratorium z ciałem Glena,— Czy pamiętasz dentystów? —- spytał Ala.— Nie pamiętam, ale wiem, czym oni się zajmowali.— Dawniej ludziom psuły się zęby.— Wiem — powiedział Al.— Ojciec opowiadał mi, co przeżywało się siedząc w poczekalniu dentysty.Za każdym razem, gdy pielęgniarka otwierała drzwi,człowiek myślał: to już teraz.Bałem się tego przez całe życie.— I tak właśnie czujesz się w tej chwili? — spytał Al.— W tej chwili myślę: rany boskie, dlaczego ten głupi cymbał,który jest dyrektorem, nie przyjdzie tu wreszcie i nie powie nam,że on żyje.Ze Runciter żyje.Albo — że nie żyje.Jedno z dwojga.Tak lub nie.— Odpowiedź prawie zawsze jest pozytywna.Jak mówiłYogelsang, statystycznie.,.— Tym razem będzie negatywna.— Nie możesz tego przecież wiedzieć.— Zastanawiam się — powiedział Joe — czy Ray Hollis maw Zurychu swoje przedstawicielstwo.— Oczywiście, że ma.Ale zanim sprowadzisz tu jasnowidza,i tak będziemy już wszystko wiedzieli.— Zadzwonię do jasnowidza — zdecydował Joe.- - Od razuporozumiem się z kimś z nich.— Wstał zastanawiając się, gdziemoże być wideofon.— Daj mi dwadzieścia pięć centów.Al przecząco pokręcił głową.— W pewnym sensie — stwierdził Joe — jesteś moim pracow-nikiem.Musisz robić to, co ci polecę, w przeciwnym razie zwolnięcię.Zaraz po śmierci Runcitera objąłem kierownictwo firmy.Sprawuję je od momentu wybuchu bomby; to ja zdecydowałem,że należy go tu przywieźć i ja postanowiłem teraz wynająć nakilka minut jasnowidza.Proszę o dwadzieścia pięć centów —zakończył, wyciągając rękę.— I pomyśleć, że Korporacją Runcitera kieruje człowiek,który nigdy nie ma przy sobie nawet pięćdziesięciu centów —powiedział Al.— Proszę, masz.— Wyjął z kieszeni monetęi rzucił ja Joemu.— Dopisz tę sumę do mojej najbliższej pensji.Joe wyszedł z rozmównicy i wlókł się korytarzem, z zadumąpocierając czoło, To nienaturalne miejsce — myślał — ulokowanew połowie drogi pomiędzy życiem a śmiercią.Naprawdę jestemteraz szefem Korporacji Runcitera, jeżeli nie liczyć Elli, która nieżyje i może zabierać głos tylko wtedy, kiedy odwiedzę moratoriumi każę ją obudzić.Znam szczegóły testamentu Glena Runcitera,które teraz automatycznie zaczęły nas obowiązywać: ja mamkierować firmą do momentu, kiedy sama Ella lub oni oboje niezostaną obudzeni i nie zdecydują, kto ma objąć miejsce Glena.Oboje muszą wyrazić zgodę — w obu testamentach ujęte to jestjako warunek niezbędny.A może — pomyślał — dojdą downiosku, że mogę na stałe pozostać na tym stanowisku.Nigdy do tego nie dojdzie — zdał sobie sprawę.— Nie wchodziw rachubę człowiek, który nie umie uporządkować własnychfinansów.Jasnowidz Hollisa i to powinien wiedzieć — przyszłomu do głowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl