[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na przykład kto? Mam!  woła. Poproś Carlosa.Kręcę głową. Nie ma mowy.Jest wkurzony jak diabli, żego w piątek zwinęli.Raczej nie ma nastroju, żebyrobić innym przysługi.Wciąż mnie prowokuje, aja nie mogę wtedy opanować jąkania.Tuck chichocze. Jeśli nie możesz wykrztusić słowa, to pokażmu środkowy palec.Tacy faceci jak Carlosdobrze reagują na mowę gestów. W tym momencie Carlos wchodzi do stołówki.Wszystkie oczy zwracają się w jego stronę.Gdybym była na jego miejscu, toprzynajmniej przez miesiąc unikałabymstołówki jak ognia.Ale nie jestem.Sprawiawrażenie, jakby w ogóle nie zwracał uwagi, żewszyscy się na niego gapią i przekazują sobieszeptem najnowsze plotki.Idzie prosto dostolika, przy którym zwykle siada, i nie mazamiaru nikogo przepraszać.Podziwiam jegopewność siebie.Kumple udają, że go nie widzą, tylko Ramzaprasza Carlosa, żeby usiadł obok niego.I natym koniec przedstawienia.Ram jest popularnyw szkole, więc jeśli aprobuje Carlosa, to naglefakt, że go zapuszkowali, przestaje miećznaczenie.Po lunchu Carlos jest przy swojej szafce.Klepię go w ramię. Dzięki, że przywróciłeś stary kod. Nie zrobiłem tego po to, żebyś mnie uważała za miłego gościa  mówi. Po prostu nie chcę,żeby mnie wsadzili i wyrzucili ze szkoły.Z początku Carlos nie dbał o obecność nalekcjach i o to, żeby go nie wyrzucili.Terazwydalenie ze szkoły stało się bardziej realne,więc walczy, żeby się utrzymać.Grozbawyrzucenia chyba sprawia, że tym bardziej chcezostać. 21.CarlosPan Kinney, przydzielony mi pracowniksocjalny, wita mnie w holu ośrodka REACH.Wgabinecie kładzie przede mną żółtą kartkę.Nagórze zapisane jest moje imię, a pod nimznajdują się cztery wolne linie. Co to jest?  pytam.Już oddałem im swojeżycie.Czego jeszcze ode mnie chcą? Karta celów. Co takiego? Karta celów. Kinney podaje mi ołówek.Chcę, żebyś zapisał cztery cele, jakie sobiestawiasz.Nie musisz robić tego teraz.Pomyśl otym dziś wieczorem i jutro mi oddaj kartkę.Oddaję ją od razu. Nie mam żadnych celów. Każdy ma jakieś cele  mówi. A jeśli niemasz, to powinieneś.Cele nadają życiu kieruneki sens.  Skoro żadnych nie mam, to nie mogę ichzapisać. Taka postawa to droga donikąd  stwierdzaKinney. To dobrze, bo nigdzie się nie wybieram. Dlaczego nie? %7łyję chwilą, człowieku. Czy żyjąc chwilą, zakładasz ryzyko pójściado więzienia za posiadanie narkotyków?Kręcę głową. Nie. Posłuchaj, Carlos.Każdy nastolatek wprogramie REACH jest zagrożony  mówiKinney.Idę za nim śnieżnobiałym korytarzem. Czym? Autodestrukcyjnym zachowaniem. Skąd pan wie, że uda się mnie naprawić?Kinney patrzy na mnie z powagą. Naszym celem nie jest naprawianie cię,Carlos.Dostarczamy tylko narzędzi, które pomogą ci rozwinąć pełny potencjał, ale resztazależy od ciebie.Dziewięćdziesiąt procentuczestników kończy program bez jednegowykroczenia na koncie.Jesteśmy z tego dumni. Kończą go tylko dlatego, że są zmuszeni tuprzychodzić. Nie.Możesz mi wierzyć lub nie, alepragnienie sukcesu leży w ludzkiej naturze.Jesttu sporo takich nastolatków jak ty.Zostaliwciągnięci do gangów, w narkotyki i potrzebująbezpiecznego miejsca, do którego mogąprzychodzić po szkole.Czasami, tylko czasami,dzieje się tak dlatego, że nastolatki nie potrafiąporadzić sobie z napięciami towarzyszącymidorastaniu.Zapewniamy im miejsce, w którymmogą odnieść sukces i rozwinąć swój pełnypotencjał.Nic dziwnego, że Alex tak się cieszył, że będętu przychodził.Chce, żebym się dostosował&skończył liceum, poszedł do college u, znalazłdobrą pracę, ożenił się i miał dzieci.Ale nie jestem nim.Chciałbym, żeby wszyscy przestalimnie traktować tak, jakby moim celem byłożycie według zasad Aleksa.Kinney prowadzi mnie do pokoju, w którymsześcioro wyrzutków siedzi w przytulnymkręgu.Jest z nimi kobieta w długiej lejącej sięspódnicy.Przypomina panią Westford.Nakolanach trzyma zeszyt. Czy to jakaś terapia grupowa?  pytam cichoKinneya. Pani Berger, to jest Carlos  przedstawiamnie Kinney. Zapisał się dziś rano.Berger uśmiecha się tak samo jak Morrisey. Usiądz, Carlos  mówi. Podczas terapiigrupowej można rozmawiać o wszystkim, co ciprzyjdzie do głowy.O rany! Terapia grupowa! Nie mogę siędoczekać!Chyba zaraz puszczę pawia.Kinney wychodzi, a Berger prosi wszystkich,żeby się przedstawili, tak jakby mnie obchodziło, jak mają na imię. Jestem Justin  mówi dzieciak na prawo odemnie.Ma długie włosy ufarbowane z przodu nazielono.Grzywka zasłania mu oczy jak firanka. Hej, chłopie  mówię. Za co tu trafiłeś?Dragi? Drobna kradzież? Wielki napad?Morderstwo?  Strzelam, jakbym czytał kartędań w restauracji.Berger podnosi dłoń. Carlos, w REACH mamy zasadęniezadawania takich pytań [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl