[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To rozkaz! O Agniro, teraz zerwą się protesty, to pewne.I tak się istotnie stało.Roz-pętała się prawdziwa burza.Ludzie zaczęli krzyczeć, wymachiwać rękami dlazwrócenia na siebie uwagi, słowem: zachowywali się jak tłum niesfornych dzie-ci.Lerryn pozwolił zapaleńcom po prostu się wyszumieć, a potem jeszcze razwzniósł dłoń. To nie jest nasz rodzaj walki  powiedział; jego wzrok prześlizgiwał sięod twarzy do twarzy, tak że w końcu każdy skłonny byłby przysiąc, że kapitanmówił wprost do niego. Nie mamy odpowiedniego treningu  nikt z nas w tego rodzaju walce frontowej, która się tam odbędzie.Przeważnie jesteśmy ma-łymi bękartami drobnej budowy  ciągnął z ponurym uśmiechem, siebie też w towliczając. Nie moglibyśmy położyć olbrzyma w walce ramię w ramię, skoronasza kariera została oparta na treningu szybkości i zwinności.Nie moglibyśmywykorzystać naszych krótkich mieczy i łuków, a te małe, okrągłe tarcze byłybydiablo nieprzydatne przeciw maczugom i toporom.Niczego nie osiągniemy, wal-cząc pieszo przeciw ciężkiej piechocie.Jeśli uczciwie to rozważycie, zgodziciesię ze mną.Ponownie rozległy się pomrukiwania.Było nieco namiętnego potrząsania gło-wami, ale niezbyt wiele.Słowa Lerryna dotarły nawet do najbardziej zuchwałych.Kapitan rozłożył ręce w geście, który oznaczał:  Słuchajcie, nie podoba mi się totak samo, jak i wam, ale wszyscy potrafimy zrozumieć fakty, kiedy je widzimy.176  Wykonaliśmy nasze zadanie  ciągnął dalej. Nikt nie może nas winić.To my ich wytropiliśmy, to my w pierwszym rzędzie zapędziliśmy ich do tej pu-łapki.Teraz nadeszła pora, aby inni zabrali się do pracy, a my musimy usunąć sięz drogi, aby mogli to zrobić bez przeszkód.Hmm?  Lekko przekrzywił głowęna bok; ponownie rozległ się pomruk  należało się spodziewać, że była w tozamieszana Shallan  lecz szybko zamarł. Nie sądzcie, że odchodzimy, ot,tak sobie  powiedział. Przydzielam połowę z was do straży tylnej, aby sięupewnić, że nikt się nie wymknie.Gdyby wyrwali się z pułapki, będziecie wal-czyć.Straż tylna jest równie ważna, jak pierwsza linia.Co więcej, to jest pozycja,gdzie może przytrafić się okazja schwytania języka.Nie chcemy, aby ktokolwieksię stąd wymknął z wieścią  dokądkolwiek. Taktownie nie mówi tego, o czym wszyscy myślą.Wargi Kero zadrgaływ uśmiechu. My możemy o tym mówić, lecz on nie, ponieważ jest kapitanem.Nie może, dopóki nie będzie dowiedzione, że  dokądkolwiek oznacza Kars i żejeśli ktokolwiek przedrze się z wieścią o tym, Karsyci mogą przysłać większe siły,zanim będziemy gotowi.Raz jeszcze Lerryn obrzucił ich spojrzeniem.Lekki wiatr zwiewał jego długiewłosy z twarzy. Pozostali zwiną obóz i przygotują się do natychmiastowego marszu.Spa-kujcie rzeczy swoich przyjaciół, którzy wyruszyli na patrol.Kiedy oblężenie zo-stanie przerwane, powrócimy w bezpieczne strony tak szybko, jak to tylko możli-we. Znowu nie mówi, czego nie może powiedzieć  spodziewa się schwytaniajeńców.A ja założę się o następną premię, że obiecano mu, iż to my dostanie-my ich pod opiekę.Jesteśmy najszybsi i jeśli uda nam się doprowadzić więzniówdo bezpiecznego aresztu, zdołamy zmusić ich do śpiewania jak skowronki, zanimKarsyci się dowiedzą, że wpadli w nasze ręce.Jestem pewna, że bezpiecznymaresztem okaże się Abevell.Miasto zostało właściwie wyciosane na górskim zbo-czu.Lerryn czekał na dalsze komentarze, ale Pioruny Nieba znały swojego przy-wódcę i wiedziały, że jego postanowienia są ostateczne.Pózniej, znalazłszy siępod ochroną przyjaznych murów, wszyscy dowiedzą się, dlaczego taka decyzjazostała podjęta.Do tego czasu skłonni byli przyjąć na wiarę istnienie jakiś ukry-tych powodów. Rozejść się  powiedział i zanim się rozproszyli, wskazał palcem na tuzindowódców zwiadowców.Wybrani weszli za nim do namiotu.Przez moment reszta kręciła się niespo-kojnie dookoła, lecz po chwili zaczęto dwójkami i trójkami odchodzić w stronęobozu, aby rozpocząć jego likwidację.Kero nie było między wybranymi i nie spodziewała się tego.Jej oddział odbyłjuż zwiad  tego rana, a Lerryn nie należał do kapitanów obarczających kogoś177 podwójnym obowiązkiem, nie będąc do tego zmuszonym.Poczuła ulgę, zarównoz tego powodu, że Pioruny Nieba nie będą brały udziału w bitwie, jak i tego, żenie została członkiem sfory pościgowej. Tego byłoby za wiele  doszła do wniosku.Dyplomatycznie odpowiadałaShallan, kiedy wracały do swoich kwater pomiędzy rzędami równo ustawionychnamiotów. Pościg konny za ludzmi, jak za królikami  a niech to ognie piekielne nawet królików konno nie ścigam! Po prostu jestem szczęśliwa, że nie muszębrać w tym udziału.Myślę, że i kapitan się tego także domyślił.Popatrzył na mniew ten swój sposób, nie sądzę, aby i jemu się to podobało.Namiot Shallan stał najbliżej i blondynka zanurkowała do niego, lamentując:-.takie to już moje szczęście.Relli jest u Hagena, co oznacza, że ona tambędzie, a mnie przypadło pakowanie jej betów!Rzeczywiście namiot był pusty i Shallan rzuciła się na rzeczy swojej partnerkiz posępną determinacją.Kero ulotniła się, zanim została nakłoniona do pomocy,nie miała zamiaru odpowiadać za każdą najmniejszą zmarszczkę na tunice [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl