[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Porzucasz Grim Batol! Zabierasz wszystko na północ, na front!- Tak.- Będą nas gonić! Skrzydła Zmierci będzie nas gonić! Ork o drewnianej nodzeparsknął.- Masz swoje rozkazy.a może otaczają mnie teraz skamlący peoni, a nie potężniwojownicy?Przytyk dobrze trafił.Torgus i pozostali wyprostowali się.Nekros może i nie miałnogi, ale wciąż był ich dowódcą.Mogli go tylko usłuchać, nawet jeśli uznawali jego plany zaszaleństwo.Nekros przepchnął się obok rannego wojownika, obok wszystkich na drodze, jegoumysł wypełniała kotłowanina myśli.Tak, musi mieć królową smoków na otwartejprzestrzeni, choćby w otworze jaskini.Tak będzie najlepiej.Zrobi tak, jak wcześniej zrobili ludzie.Ustawi przynętę.choć na wypadek gdybyponiósł klęskę, przynajmniej jaja muszą dotrzeć do Zuluheda.Nawet gdyby tylko oneprzetrwały, pomoże to Hordzie, a jeśli Nekrosowi uda się zwyciężyć, choćby kosztemwłasnego życia, orki wciąż będą miały jakąś szansę.Potężna dłoń sięgnęła do sakiewki, gdziespoczywała Dusza Demona.Nekros Miażdżący Czaszki zawsze zastanawiał się nadograniczeniami tajemniczego talizmanu.Teraz będzie miał szansę się o nich przekonać.Słaby blask świtu obudził Rhonina z czegoś, co wydawało mu się najgłębszym snemw całym życiu.Czarodziej podniósł się z trudem i rozejrzał dookoła, próbując zorientować sięw sytuacji.Zalesione okolice, nie gospoda, o której śnił.Nie gospoda, w której siedział zVereesą, rozmawiając o.Obudziłeś się.dobrze.Słowa te pojawiły się w jego umyśle bez żadnego ostrzeżenia, niemal wywołującwstrząs.Rhonin podskoczył na równe nogi i obrócił się dookoła, zanim zlokalizował zródło.Zacisnął dłoń na niewielkim medalionie, który poprzedniej nocy dał mu Skrzydła Zmierci.Dymny czarny kryształ w jego środku słabo świecił.Wpatrując się w niego, Rhoninprzypomniał sobie wydarzenia poprzedniego wieczora, włączając w to obietnicę, którą złożyłmu czarny lewiatan.Będę cię prowadził przez całą drogę, powiedział wtedy smok.- Gdzie jesteś? - zapytał w końcu mag.Gdzie indziej, odrzekł Skrzydła Zmierci.Ale jednocześnie jestem z tobą.Ta myśl sprawiła, że Rhonin zadrżał i zaczął się zastanawiać, dlaczego przyjąłpropozycję smoka.Prawdopodobnie dlatego, że nie miał innego wyboru.- Co teraz będzie?Słońce wstaje.Musisz ruszać.Ostrożny mag rozejrzał się wokół i przyjrzał terenom na wschodzie.Las przechodziłw kamienistą, niegościnną okolicę, która, jak wiedział z map, w końcu doprowadziłaby go doGrim Batol i góry, gdzie orki trzymały królową smoków.Rhonin ocenił, że Skrzydła Zmiercioszczędził mu kilku dni podróży, zanosząc tak daleko.Grim Batol musi być oddalone o dwalub trzy dni drogi.Ruszył w kierunku, który wydawał mu się oczywisty, jednak Skrzydła Zmiercinatychmiast mu przerwał.Nie powinieneś iść tędy.- Czemu nie? Ta droga prowadzi bezpośrednio do Grim Batol.I w szpony orków, człowieku.Czy jesteś aż takim głupcem?Rhonin poczuł się obrażony, lecz nie wypowiedział tego na głos.Miast tego zapytał -Więc gdzie?Popatrz.W umyśle człowieka pojawił się obraz otoczenia.Rhonin ledwo miał czas przetrawićtę zadziwiającą wizję, kiedy zaczęła się poruszać, wpierw powoli, pózniej z coraz większąprędkością.Wizja przesuwała się wzdłuż szczególnej ścieżki, pędząc przez lasy.Gdy objęłakamieniste tereny, ścieżka zaczęła skręcać się i zwijać, a obrazy wciąż pędziły z prędkościąwywołującą zawroty głowy.Mijały go urwiska i wąwozy, pędzące drzewa tworzyły mgiełkę.Rhonin musiał chwycić najbliższy pień, żeby nie dać się porwać obrazom w swoim umyśle.Wzgórza stawały się coraz wyższe i grozniejsze, w końcu przeszły w pierwsze góry.Nawet wtedy jego wizja nie spowolniła, aż w końcu zatrzymała się na jednym szczególnymszczycie, który od razu przyciągnął uwagę Rhonina mimo jego wcześniejszych wątpliwości.U podstawy góry pole widzenia Rhonina przesunęło się w stronę nieba takgwałtownie, że czarodziej niemal stracił równowagę.Wizja wspinała się na szczyt, zawszepokazując miejsca, gdzie znajdowały się półki lub uchwyty dla palców.Podążała wciąż wgórę, aż w końcu dotarła do wąskiego wejścia do jaskini.i zakończyła się tak gwałtownie, jak się zaczęła.Wstrząśnięty Rhonin znów stałpomiędzy drzewami.To jest droga, jedyna droga, która pozwoli ci osiągnąć nasz cel.- Ale jest dłuższa i prowadzi przez bardziej niebezpieczne okolice! - Wolał nawet niemyśleć o wspinaniu się po tym zboczu.Co dla smoka wydawało się prostą drogą, dlaczłowieka było zdradliwe, nawet jeśli akurat posiadał dar magii.Otrzymasz pomoc.Nie powiedziałem, że przez całą drogą będziesz musiał iść.- Ale.Czas ruszać, nalegał głos.Rhonin zaczął iść, a raczej zaczęły iść jego nogi.Trwało to zaledwie chwilę, ale wystarczyło, żeby zachęcić czarodzieja do wędrówki.Kiedy odzyskał władzę nad nogami, natychmiast ruszył do przodu, gdyż nie chciał znosićkolejnej lekcji.Skrzydła Zmierci bez trudu pokazał mu, jak silna była więz pomiędzy nimi.Smok nie odezwał się po raz drugi, lecz Rhonin wiedział, że Skrzydła Zmierci czai sięgdzieś w głębi jego umysłu.Mimo całej swojej siły, czarny lewiatan nie miał jednakcałkowitej władzy nad Rhoninem.Przynajmniej myśli czarodzieja wydawały się ukryte przedsmoczym sojusznikiem.I dobrze, inaczej Skrzydła Zmierci nie byłby zbyt zadowolony zmaga, gdyż Rhonin już zastanawiał się nad sposobem uwolnienia się spod wpływu smoka.Dziwne.Poprzedniej nocy bardziej niż chętnie wierzył we wszystko, co mówił muSkrzydła Zmierci, nawet w jego pragnienie uwolnienia Alexstraszy.Teraz jednak wracało mupoczucie rzeczywistości.Z pewnością ze wszystkich stworzeń SkrzydłaZmierci najmniej pragnął wolności swej największej rywalki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|