[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Katriona chciała w ten sposób bóstwo ze mnie uczynić i czy pani przy-puszcza, że myślę o tym inaczej jak z krwawiącym sercem? Zmieję się z pana nader często, o wiele częściej, niż na to pozwala uprzejmość, ale po-wiem panu jedno: jeśli tak będziesz do niej przemawiał, widzę dla ciebie rąbek nadziei. Nigdy się na to nie ośmielę! Mogę o tym mówić do pani, gdyż nie dbam o pani o mnieopinię.Ale do niej? Przenigdy! Ma pan chyba największe stopy, jak Szkocja długa i szeroka, i zawsze pan nimi włazi,gdzie nie trzeba. Dalibóg niemałe! odpowiedziałem, spoglądając w dół. Biedna Katriona!Spojrzałem na nią zdumiony; o ile bowiem dzisiaj rozumiem doskonale, co miała na myśli(może nie bez pewnej racji), nigdy nie umiałem szybko podchwycić wątku w takich zalotnychdyskursach. Z tego wszystkiego widzę, panie Dawidzie, że na przekór memu sumieniu będę ci mu-siała służyć za orędowniczkę.Katriona dowie się, że na wieść o jej uwięzieniu pognałeś doniej niezwłocznie i że nawet dla posiłku nie chciałeś się zatrzymać; a z naszej obecnej roz-mowy dowie się tyle, ile uważam za stosowne dla panienki w jej latach i o jej doświadczeniu.Proszę mi wierzyć, obsłużę pana w ten sposób lepiej, niż to byś sam potrafił uczynić, dziękiczemu wielkie stopy nie trafią do półmiska. A zatem pani wie, gdzie się ona znajduje? Wiem, ale nie powiem. Dlaczego?104 Bo panu dobrze życzę, jak się o tym niebawem przekonasz; a przede wszystkim dlatego, żedobrze życzę memu papie.I od tego nie odstąpię, ni prośbą, ni grozbą, więc może pan przestaćspozierać na mnie baranim wzrokiem.A tymczasem żegnam wielmożnego pana Balfoura! Coś jeszcze pozostaje do załatwienia! zawołałem. Coś, czemu musimy zaradzić, boznowu się to na niej i na mnie skrupi. Cóż takiego? Tylko proszę się streszczać, dosyć już czasu panu poświęciłam. Lady Allardyce sądzi.przypuszcza.myśli, że.porwałem Katrionę, aby ją zniewolić.Policzki panny Grant zapłonęły rumieńcem i zdumiałem się w pierwszej chwili, że aż takdelikatne ma uszy, lecz po pewnym czasie przyszło mi na myśl, że ona usiłuje raczej opano-wać wesołość; które to wrażenie potwierdziło ponad wszelką wątpliwość drżenie jej głosu,gdy mi odpowiadała: Stanę w obronie pańskiej reputacji, może pan spokojnie powierzyć ją mojej pieczy.Co rzekłszy opuściła bibliotekę.105XX.OBRACAM SI NADALW WYKWINTNYMTOWARZYSTWIEPrzez równo dwa miesiące byłem gościem rodziny Prestongrange a i pogłębiałem mojeznajomości i stosunki wśród palestry tudzież edynburskiej śmietanki towarzyskiej.Nie zanie-dbywałem jednak mego wykształcenia; przeciwnie, spędzałem czas nader pracowicie: ślę-czałem nad językiem francuskim, chcąc być lepiej przygotowanym do studiów na uniwersy-tecie w Leyden; zabrałem się do fechtunku i ćwiczyłem wytrwale, nieraz po trzy godzinydziennie, czyniąc niemałe postępy; za radą mego kuzyna z Pilrig, który był zamiłowanymmuzykiem, uczęszczałem na lekcje śpiewu oraz, na rozkaz panny Grant, na lekcje tańca, któ-rych, muszę wyznać, nie byłem ozdobą.Robiłem również postępy pod względem towarzy-skiej ogłady i nauczyłem się niewątpliwie zgrabniej sobie radzić z połami surduta i szpadą uboku tudzież przyjmować w pokoju taką postawę, jakbym był jego właścicielem.Nawet mojeszatki uległy znacznym przemianom, a najdrobniejsze związane z nimi problemy, takie naprzykład, jak: w którym miejscu miałem wiązać włosy, i jakiego koloru wstążką, były przed-miotem uczonych dysertacji ze strony trzech panien Grant.W taki to sposób zyskałem znacz-nie na prezencji i nabrałem manier światowca, co by zdziwiło zacny ludek w Essendean.Obie młodsze panny Grant dyskutowały chętnie nad szczegółami mego stroju, gdyż tadziedzina interesowała je najbardziej.Zdawać by się mogło, że tylko dzięki temu wiedziały omojej w tym domu obecności; aczkolwiek zawsze co najmniej uprzejme, z czymś w rodzajuchłodnej serdeczności, nie potrafiły ukryć, jak bardzo się nudziły w moim towarzystwie.Ciotka natomiast była kobietą niezwykle zamkniętą w sobie i zwracała na mnie tyleż uwagi,co na resztę rodziny, to znaczy bardzo mało.Główną więc moją podporą była najstarsza córkaoraz sam lord prokurator, a nasza zażyłość pogłębiła się znacznie na skutek wspólnego zami-łowania do konnych przejażdżek.Przed sesją trybunału spędziliśmy parę dni w jego posiadło-ści ziemskiej, w Grange, prowadząc tam dom otwarty na wielką skalę i tamże zaczęliśmyjezdzić razem konno wśród pól; przyjemność tę kontynuowaliśmy w Edynburgu, w miarę jakna to pozwalały urzędowe obowiązki Prestongrange a.Sport, walka z trudnościami i niepo-godą przyczyniły się do tego, że moja nieśmiałość znikła zupełnie.Zapominaliśmy o wza-jemnej obcości, a że elokwencja nie była w takich okolicznościach wymagana, rozmowy to-czyły się swobodniej.Wtedy to dałem się nakłonić do opowiedzenia im historii mego życiaod czasu opuszczenia Essendean, podróży i bitwy na brygu ,,Covenant , wędrówki z Alanemwśród wrzosowisk itd.Wynikiem ich zainteresowania mymi przygodami była pewna wy-cieczka, w dniu przerwy w obradach trybunału, o czym wspomnę nieco obszerniej.Dosiedliśmy koni wcześnie i zaczęliśmy od wizyty w Shaws.Dzień nastał zaledwie i ża-den dym nie wydobywał się z komina domu otoczonego szeroką połacią pokrytej szronemmurawy.Prestongrange zsiadł z konia i oddawszy mi wodze poszedł odwiedzić mego stryja.Pamiętam, jak gorzkie i ponure ogarnęły mnie wspomnienia na widok opustoszałego domu ina myśl o starym, skostniałym sknerze, siedzącym w nieopalanej kuchni.106 To jest mój dom rzekłem i tu mieszka moja rodzina. Biedny Dawid! odpowiedziała panna Grant.Nie dowiedziałem się nigdy o przebiegu tej rozmowy, lecz musiała być niezbyt przyjemnadla mego stryja, gdyż lord prokurator wyszedł z domu z zasępioną twarzą. Zdaje mi się, że wkrótce będziesz tu dziedzicem, panie Dawidzie rzekł podnosząc nogędo strzemienia. Nie będę udawał po nim żalu odpowiedziałem.Prawdę rzekłszy, podczas nieobecnościjej ojca panna Grant i ja upiększaliśmy w wyobrazni moją posiadłość za pomocą drzew,klombów i tarasu, które to projekty udało mi się pózniej w znacznej mierze urzeczywistnić.Z Shaws udaliśmy się do Queensferry, gdzie pan Rankeillor, wysoce podniecony wizytątakiego dostojnika, powitał nas z wyszukaną uprzejmością.Tamże lord prokurator posunąłswą dla mnie życzliwość aż do dokładnego omówienia moich spraw z Rankeillorem, siedzącz nim około dwóch godzin zamknięty w jego gabinecie, gdzie (jak się pózniej dowiedziałem)wyrażał się z wielkim uznaniem o mnie i okazywał niemałą troskę o moją przyszłość.W tym czasie panna Grant, młody Rankeillor i ja wystaraliśmy się o łódz i przeprawiliśmysię do Limekilns
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|