[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy dziennikarze muszą przejść przez bramki elektroniczne, wykrywające każdy przedmiot o wadze przekraczającej dziesięć miligramów.A dachy zostały wykluczone.Więc j a k?- Masz zezwolenie! - oznajmił d'Anjou, pojawiając się nagle u jego boku z kartką w ręce.- Podpisał to prefekt policji Kai Tak.- Co mu powiedziałeś?- Że jesteś Żydem wyszkolonym przez Mosad do działań antyter­rorystycznych i przydzielonym do nas na zasadzie wymiany osobowej.Ta informacja zostanie przekazana oddziałom.- Wielki Boże, przecież ja nie znam hebrajskiego!- A kto tu zna? Wzruszaj tylko ramionami i dalej mów swoją niezłą francuszczyzną, którą tutaj mówią, choć bardzo źle.Z tym sobie poradzisz.- Jesteś niemożliwy i wiesz o tym, prawda?- Wiem, że Delta, gdy był naszym dowódcą w „Meduzie", oświadczył dowództwu w Sajgonie, że nie wyruszy do akcji bez „starego Echa".- Musiałem mieć fioła.- Wtedy większego niż teraz, to przyznaję.- Bardzo dziękuję, Echo.Życz mi szczęścia.- Nie potrzebujesz szczęścia - odrzekł Francuz.- Ty jesteś Deltą.I zawsze będziesz Deltą.Ściągnąwszy jaskrawożółty płaszcz od deszczu i czap­kę z daszkiem Bourne wyszedł z hangaru, pokazując swe upoważnienie wartownikowi przy wejściu.W oddali stado dziennikarzy kierowano przez elektroniczną bramkę w stronę otoczonego sznurami miejsca.Na brzegu pasa startowego ustawiono mikrofony, a do furgonetek policyjnych dołączyły patrole motocyklowe, otaczając gęstym półkolem miejsce, gdzie miała się odbyć konferencja prasowa.Przygotowania były niemal zakończone, wszystkie siły bezpieczeństwa na stanowis­kach, kamery i mikrofony gotowe do włączenia.Wynikało z tego, że samolot z Pekinu zaczął podchodzić do lądowania w deszczu.Przybę­dzie za kilka minut; minut, które Jason chciałby możliwie wydłużyć.Tylu rzeczy należało poszukać i tak mało było na to czasu.Gdzie? Co? Wszystko było równocześnie możliwe i niemożliwe.Co wybierze morderca? W jakim punkcie się ulokuje, by dokonać zabójstwa doskonałego? I jaka będzie jego najlogiczniejsza droga ucieczki z miejsca zbrodni?Bourne przemyślał wszelkie ewentualności, które mu przyszły do głowy, i wszystkie wykluczył.Pomyśl znowu! I znowu! Zostały ledwie minuty.Cofnij się i zacznij od początku.początku.Założenie:zamordować gubernatora.Sytuacja: na pozór hermetyczna izolacja, z policją bezpieczeństwa na dachach trzymającą wycelowaną broń, blokującą wszelkie wejścia, każde wyjście, każdą klatkę schodową i schody ruchome, a wszyscy w kontakcie radiowym.Druzgocący brak szans.Samobójstwo.Ale przecież właśnie ten niesłychany brak szans tak nieodparcie przyciągał udającego Bourne'a zabójcę.D'Anjou miał rację: jednym spektakularnym morderstwem dokonanym w takich warunkach zabójca zapewniłby sobie albo też odzyskał supremację w tym zawodzie.Jak to powiedział Francuz? Jednym morderstwem tego typu może znów odtworzyć swą legendę, że jest absolutnie niezwyciężony.Kto? Gdzie? Kiedy? Jak? Mysi! Patrz!Mundur policji kouluńskiej przemoczył mu deszcz.Włócząc się po całym terenie, przyglądając się wszystkiemu i wszystkim, nieustannie ocierał wodę z twarzy.Nic! A wtedy usłyszał w oddali przygłuszony ryk silników odrzutowca.Samolot z Pekinu podchodził na odległy koniec pasa startowego.Lądował.Jason badał wzrokiem tłum stojący wewnątrz otoczonej sznurami przestrzeni.Uprzejmy rząd Hongkongu, okazując względy Pekinowi i posłuszny jego życzeniu „pełnej obsługi prasowej", dostarczył poncza, płócienne plandeki oraz tanie płaszcze od deszczu wszystkim, którzy tego sobie życzyli.Personel lotniska Kai Tak na żądania dziennikarzy, by konferencja prasowa odbyła się pod dachem, odpowiedział prosto, a mądrze, bo bez zbędnych wyjaśnień, że uniemożliwiają to względy bezpieczeństwa.Oświadczenia będą krótkie, w sumie nie dłuższe niż pięć do sześciu minut.Z całą pewnością wybitni przedstawiciele zawodu dziennikarskiego mogą ścierpieć odrobinę deszczu przy tak ważnej okazji.Fotoreporterzy? Metal! Aparaty przechodziły przez bramki, ale nie każdy „aparat" służy do robienia zdjęć.Dosyć proste urządzenie może zostać wmontowane i zamknięte w korpusie kamery - potężny mechanizm, zdolny wystrzelić pocisk albo strzałkę z pomocą tele­skopowego celownika.Czy to o to chodziło? Czy to właśnie wybrał morderca, spodziewając się, że zmiażdży „aparat fotograficzny" nogą i wyciągnie z kieszeni drugi, szybko przesuwając się na skraj tłumu, zaopatrzony w dokumenty równie autentyczne jak te, które posiadał d'Anjou oraz „antyterrorysta" z Mosadu? To było możliwe.Ogromny odrzutowiec siadł na pasie startowym.Bourne szybko wszedł na ogrodzony sznurami teren, podchodząc do każdego foto­reportera, którego mógł dostrzec, szukając.szukając człowieka wyglądającego jak on sam.Było ze dwa tuziny ludzi z aparatami fotograficznymi.W miarę jak samolot z Pekinu kołując zbliżał się do tłumu, Jason zaczął wpadać w szał.Reflektor i szperacze skupiły się na przestrzeni wokół mikrofonów i ekip telewizyjnych.Przechodził od jednego fotografa do drugiego, błyskawicznie upewniając się, że żaden z nich nie może być mordercą, i następnie spoglądając ponownie, by sprawdzić, czy ich ciała nie są zbyt napięte, a twarze uszminkowane.Znowu nic! Żaden z nich! Musi go znaleźć, złapać! Zanim zrobi to ktokolwiek inny.Morderstwo nie miało z tym związku, było dla niego zupełnie nieistotne! Prócz Marie nic nie miało znaczenia!Wróć do początku! Cel: gubernator [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl