[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nade mną gwiazdy przesuwały się niepostrzeżenie po swoim wielkim kole.Saturn, centrum systemu satelitów, a także fascynujących pierścieni, prawdopodobnie nieznacznie zmienił się przez wieki, co najwyżej przesunął się w przestrzeni.Ale następne dwieście lat będzie prawdopodobnie decydującym okresem historii ludzkości, która, przeciwstawiając się samozagładzie lub masowemu regresowi technicznemu, prawdopodobnie rozszerzy swoje wpływy w Układzie Słonecznym.Czego możemy chcieć od tej gigantycznej, pierwotnej kuli gazów? Co możemy na niej znaleźć?Mieszkam na grzbiecie górskim, gdzie słyszę i czuję wszystkie wiatry.Kiedy nadchodzą deszcze, woda szybko spływa w dół, dlatego też przywlokłem kamienie, by zbudować nasyp i zapobiec erozji gruntu za moim domem.Zmieniłem w ten sposób schemat odpływu.Zostały uformowane inne kanały.Skarga sąsiada do władz miejskich skończyła się tym, że zbudowałem groblę, aby uporać się z problemem, który mu to sprawiło.Grobla nie przysporzyła problemów, na które ktokolwiek by się skarżył, choć przyczyniła się do rozrośnięcia pewnych roślin kosztem innych.Jaki to miało wpływ na miejscowe zwierzęta i owady, nie wiem.Wychowywałem się jednak w cieniu kryzysu i pamiętam racjonowanie z czasów drugiej wojny światowej.Dorastałem w poczuciu, że marnowanie jedzenia jest niemal grzechem.Wyrzucam wszystkie resztki do arroyo, aby włączyć je ponownie do łańcucha pokarmowego.Kruki krążą, jeśli są tam jakieś kości, wreszcie zniżają lot, by pochwycić strzępy mięsa.Później coś wyniesie kości.Skórki od chleba znikają szybko.Tak więc codziennie zmieniam świat wokół siebie na niezliczone sposoby.Te indywidualne zmiany to drobne sprawy, nie ma dla nich prawie miejsca na skali ukazującej przeobrażenia spowodowane przez przemysł czy przez projekty rządowe.A jednak suma wszystkich dokonywanych przez nas zmian, od wypalania lasów Amazonii, przez zapewnianie pastwisk dla bydła, które wypełnia nasze hamburgery, aż po rzucenie kilku okruchów miejscowym ptakom, wywołuje zjawisko zwane czasami czynnikiem Carson, które określił nazwiskiem Rachel Carson pisarz William Ashworth, aby wskazać na nieprzewidziane wtórne skutki pierwotnych zmian przeprowadzanych przez ludzi i mających wpływ na jakąś część naszej planety.A jednak - i to mimo wszystko - nie jestem osobą, która chciałaby się przekonać, że ten lub jakikolwiek inny świat jest zakonserwowany w lucycie z pożytkiem dla przyszłych planetarnych archeologów.Zmiana jest nieunikniona.Jej alternatywą jest śmierć.Ewolucja jest coraz bardziej wynikiem naszego działania czy też jego braku.Żywe organizmy przystosowują się wciąż do kaprysów naszej kultury technicznej.Ale cóż takiego ma się rozwinąć na gazowym gigancie albo na jałowej skale, na co powinniśmy zważać? Nie wiem i takie rzeczy mnie martwią.Przez większą część życia tworzyłem scenariusze.Pisałem je jeszcze wtedy, kiedy uważano to jedynie za sny na jawie - i to także, jak mi się zdaje, jest bardzo szczególną częścią tego ewolucyjnego procesu.Jako ktoś, kto przez całe życie jest członkiem Narodowego Stowarzyszenia Przestrzeni Kosmicznej, popieram badanie kosmosu i rozważne wykorzystywanie zasobów Układu Słonecznego.Chytrość nakazuje mi też brać pod uwagę czynnik Carson: musimy unikać eksterminacji jakichkolwiek pozaziemskich form życia, od najmniejszego wirusa do jakiejś przechłodzonej masy z Plutona, i to nie tylko ze względu na ich dobro, ale również ze względu na bogactwo zawartego w nich materiału genetycznego, który ewoluował niewątpliwie przez długie wieki, nabywając unikatowych umiejętności pozwalających mu radzić sobie ze swoimi problemami i - rozwijając tę myśl - także z naszymi.Jako że nie jesteśmy jeszcze dość mądrzy, by prawidłowo zarządzać własną planetą, szczególnie cieszy mnie to, iż owe przedsięwzięcia na dużą skalę leżą daleko za horyzontem.Pociesza mnie też świadomość, że skoro bierze w tym udział rząd, to wszystko jest spowolnione, a iner-cja maksymalizuje się zgodnie z prawami Murphy’ego, Maxa Webera i Parkinsona, i że powolność, która tak nas z jednej strony frustruje, z drugiej strony daje nam czas, czas na trochę rozmyślań, na rozwój i zajęcie się drugorzędnymi problemami, na to, by - jak w przysłowiu - pomyśleć dwa razy.A jednak lód i lotne substancje Saturna będą miały pewną wartość.Jest tam hel, który występuje na Ziemi w bardzo małych ilościach, a jego rzadka postać, hel 3, mogłaby dostarczyć potężnego paliwa do wytwarzania energii w procesie syntezy jądrowej.Niektóre z jego mniej egzotycznych materiałów będą niewątpliwie pewnego dnia potrzebne, by tworzyć ziemskie warunki w innych częściach Układu Słonecznego.Materiały z zewnętrznych satelitów gazowych gigantów są bardziej kuszące niż te, które leżą znacznie głębiej w grawitacyjnych studniach tych masywnych światów.Znaczy to, że na krążącym po największej orbicie księżycu Saturna, Phoebe, prawdopodobny byłby rozwój górnictwa.A Tytan, bardziej podobny do Ziemi niż jakiekolwiek inne ciało niebieskie, może być idealnym miejscem na założenie stałej bazy naukowej.Naukowcy, którzy będą mieli szczęście pierwsi obsadzić tę bazę, otrzymają sposobność wstępnego zaobserwowania - i wykorzystania - wszystkiego, co może się znajdować w ogromnym wnętrzu Saturna.Namalujmy zatem kilka fantastycznych obrazów.Opracujmy scenariusz opowiadający o tym, co dziać się będzie na Saturnie za jakieś dwieście lat.I pomówmy o życiu - tym ważnym pytaniu, które pierwsze przychodzi na myśl, kiedy rozważa się obce środowisko albo kiedy mówi się o przetrwaniu.Czy znajdziemy jakieś życie, gdy przyjrzymy się uważnie temu wielkiemu światu otoczonemu pierścieniami?Gdyby wyższe formy życia rozwinęły się w takim miejscu, potrafiłyby przetrwać w szerokim zakresie temperatur i ciśnień albo też utrzymywać się na względnie stabilnych poziomach wewnątrz atmosfery.Brak zestalonej powierzchni wymagałby od takiego stworzenia umiejętności kontrolowania swojej pławności w sposób analogiczny do tego, jakiego używają niektóre stworzenia morskie na Ziemi.Mogłoby to osiągnąć, zawierając w organizmie ilości wodoru wystarczające do zrównoważenia gęstości górnej warstwy atmosfery.To, jak się wydaje, wskazuje na podobne do balonu stworzenie o twardej skórze, które mogłoby wykorzystać wiatry planety i wznosić się oraz opadać w pewnych granicach.Aby wejść do świata takiego stworzenia, trzeba odrzucić całą naszą kulturę.Zaszliśmy już jednak tak daleko, więc.Dryfowała, zastanawiając się, pośród kanionów stalowych chmur, skąd niczym powstające w jednej chwili jasne rzeki płynęły wyładowania piorunów.Pieśni innych wypełniały powietrze wokół niej kojącymi rytmami.Poniżej bicie Wiecznogłębi pulsowało w sercu tajemnicy, na dolnym biegunie istnienia, w bezustannej, czarnej jak sen obecności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl