[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Louise Hollander, zanim ukończyła dwadzieścia jeden lat, była już po dwóch rozwodach.Jej adwokat właśnie prowadził negocjacje z trzecim mężem, kiedy pojawił się Jeff.Następnej nocy zacumowali w porcie Papeete i gdy pasażerowie wraz z załogą zeszli na brzeg, Jeff otrzymał powtórne wezwanie do kajuty Louise Hollander.Zastał ją ubraną w zwiewną indiańską spódniczkę pareu, rozciętą na całej długości uda.- Próbuję to zdjąć - powiedziała.- Mam problem z suwakiem.Jeff podszedł i przyjrzał się spódniczce.- Nie ma tu żadnego suwaka.- Spojrzała mu prosto w twarz:- Wiem.To jest właśnie ten problem.Kochali się na pokładzie pod łagodnym, tropikalnym słońcem, które pieściło ich ciała.Potem leżeli na boku, przyglądając się sobie.Jeff oparł się na łokciu i spoglądał z góry na Louise.- Twój tatuś nie jest szeryfem, prawda? - zapytał.- Co? - Usiadła ze zdziwienia.- Jesteś pierwszą dziewczyną z miasta, z którą się kochałem.Wujek Willie zawsze ostrzegał mnie, że ich tatusiowie są szeryfami.Potem każdą noc spędzali razem.Z początku bawiło to przyjaciół Louise.Myśleli: „Louise znalazła sobie następną zabawkę”.Ale kiedy pewnego dnia zwierzyła się im, że zamierza poślubić Jeffa, przerazili się nie na żarty.- Na miłość Boską, Louise, on jest nikim.To tylko cyrkowiec.Mój Boże, równie dobrze mogłabyś wyjść za stajennego.Jest przystojny - zgoda.Ma boskie ciało.Ale poza seksem nie macie ze sobą nic wspólnego, kochanie.- Louise! Jeff jest na śniadanie, nie na obiad!- Musisz brać pod uwagę swoją pozycję społeczną.- Aniołku, przecież on raczej nie pasuje do naszej sfery.Ale uwagi te nie były w stanie wpłynąć na decyzję Louise.Jeff był najfantastyczniejszym mężczyzną jakiego spotkała.Zauważyła, że mężczyźni odznaczający się wyjątkową urodą okazywali się albo monstrualnie głupi, albo pozbawieni poczucia humoru.Jeff był inteligentny i zabawny, a tej kombinacji nie potrafiła się oprzeć.On sam przyjął propozycję małżeństwa z nie mniejszym zdumieniem niż jej przyjaciółki.- Po co nam małżeństwo? Oddałem ci już moje ciało.Poza tym nie mogę dać ci niczego, czego byś już nie miała.- To bardzo proste, Jeff.Zakochałam się w tobie.Chcę resztę życia spędzić u twego boku.Małżeństwo, stanowiące dotąd jakąś niesłychanie odległą możliwość, stało się nagle zdumiewająco bliskie.Pod maską światowej, eleganckiej Louise Hollander kryła się wrażliwa, trochę zagubiona dziewczynka.„Ona mnie potrzebuje” - myślał Jeff.Wizja ustabilizowanego, rodzinnego życia w domu i w otoczeniu dzieci, stała się nagle niezmiernie pociągająca.Wydawało mu się, że zawsze, pokąd sięgał pamięcią, żył w jakimś pośpiechu.Nadszedł czas, żeby z tym skończyć.Ślub wzięli w Urzędzie Miejskim na Tahiti, trzy dni później.Po powrocie do Nowego Jorku poproszono Jeffa, aby spotkał się ze Scottem Fogarty - adwokatem Louise Hollander - małym człowieczkiem o chłodnym usposobieniu, wąskich wargach i, jak domyślał się Jeff, równie wąskich horyzontach.- Chciałbym, żeby pan podpisał pewien dokument - oświadczył adwokat.- Jakiego rodzaju?- Chodzi o oświadczenie, że w wypadku rozwiązania pańskiego małżeństwa z Louise Hollander.- Louise Stevens.-.Louise Stevens, zrzeka się pan wszystkich korzyści majątkowych wynikających z.Jeff kurczowo zacisnął szczęki.- Gdzie mam podpisać?- Nie poczeka pan, aż skończę czytać?- Nie.Jest pan w błędzie.Nie ożeniłem się z nią dla jej pieprzonych pieniędzy.- Wierzę panu, panie Stevens! To jest tylko.- Chce pan żebym to podpisał, czy nie?Prawnik podsunął Jeffowi dokument.Podpisał i wyszedł z biura, trzasnąwszy drzwiami.Limuzyna i kierowca Louise czekali na niego obok budynku.Jeff wsiadł i uśmiechnął się do siebie.„Po jakie licho strugam takiego ważniaka? Całe życie robię z siebie wariata, pieprzonego artystę, a kiedy wreszcie mogę z tym skończyć, a ktoś posądza mnie, że mam zamiar go nabrać, zachowuję się jak zasrany nauczyciel z niedzielnej szkółki”.Louise zabrała Jeffa do najlepszego krawca na Manhattanie.- Będziesz wyglądał fantastycznie w stroju wieczorowym - powiedziała.Miała rację.Jeszcze nie wkroczyli w drugi rok małżeństwa, a już pięć najwierniejszych przyjaciółek Louise próbowało poderwać jej atrakcyjnego męża.Jeff zignorował je.Postanowił, że jego małżeństwo będzie udane.Budge Hollander, brat Louise, wciągnął Jeffa na listę członków ekskluzywnego New York Pilgrim Club.Budge był pucołowatym mężczyzną w średnim wieku.Swój przydomek zawdzięczał grze w harwardzkiej drużynie piłkarskiej, gdzie cieszył się reputacją zawodnika nie do ruszenia z zajmowanej pozycji.Był właścicielem linii oceanicznej, plantacji bananów, kilku rancz hodowlanych, zakładów mięsnych i wielu innych przedsiębiorstw, których Jeff nie potrafił spamiętać.Nawet nie starał się ukryć swej pogardy dla Jeffa.- Sam wiesz, stary, że raczej nie pasujesz do naszej paczki.Ale dopóki Louise ma z ciebie pożytek w łóżku, możesz się nie obawiać.Lubię moją siostrę.Jeff z wielkim trudem zachowywał spokój.„Przecież nie ożeniłem się z tym fiutem tylko z Louise”.Pozostali członkowie Pilgrim Club byli równie uprzejmi.Uważali Jeffa za maskotkę.Wszyscy codziennie w południe spotykali się na obiadach klubowych i prowokowali Jeffa do snucia opowieści z jego, jak to określali, karnawałowych czasów.Z satysfakcją wybierał zawsze najbardziej nieprzyzwoite historie.Mieszkali w dwudziestopokojowym, miejskim domu we wschodniej części Manhattanu.Louise miała posiadłości na Long Island i na Bahamach, willę na Sardynii i wielki apartament przy Avenue Foch w Paryżu.Oprócz jachtu posiadała jeszcze maserati, rollsa corniche, lamborghini i daimlera.„To fantastyczne!” - myślał Jeff.„To wspaniałe!” - powtarzał sobie.„To nudne - myślał jeszcze częściej - i ogłupiające”.Pewnego ranka wstał ze swego dziewiętnastowiecznego łoża z baldachimem, wciągnął jedwabny szlafrok i udał się na poszukiwanie Louise.Znalazł ją w pokoiku śniadaniowym.- Muszę znaleźć sobie jakąś pracę - powiedział.- Rany Boskie, kochanie, po co? - Nie potrzebujemy pieniędzy.- To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi.Czy myślisz, że mogę tak w nieskończoność jeść z łyżeczki i siusiać w twoje prześcieradła? Muszę iść do pracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|