[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Gdzie to będzie? ze smutkiem zastanawiała się Tiril.Po skandalicznie póznym, zjedzonym już po południu śniadaniu Tiril i Mórisiedli na ławeczce przed domem. Co się z tobą dzieje, Móri? spytała dziewczyna. Przez cały czas odkiedy wstaliśmy, dziwnie mi się przyglądasz. To prawda odparł pogrążony w myślach. Wiesz, miałem dziś w nocybardzo realistyczny sen.Zniło mi się, że spałaś w moim łóżku!Uśmiechnęła się szeroko.130 Bo taka właśnie jest prawda.Dręczyły mnie koszmary, przemknęłam sięwięc do ciebie. Koszmary są zrozumiałe.Ale rano cię nie było? Nie, o świcie wróciłam do siebie. Dlaczego?W oczach Tiril zapłonęły iskierki wesołości. Naprawdę chcesz, żebym ci powiedziała? szepnęła mu prosto do ucha. Miałam na ciebie taką ochotę, że musiałam odejść. Dlaczego mnie nie obudziłaś? prawie zawołał.Nagle oczy mu się za-świeciły. A do licha, rozumiem.Zniłaś mi się, a potem nawet.Tiril uścisnęła go za rękę.Kiwnęła głową. Ty też mnie pragnąłeś.Ale gdybym cię obudziła.Co byś zrobił?Móri westchnął. No cóż.Miałaś rację.Dobrze zrobiłaś, że poszłaś.Wiesz, czasami się za-stanawiam, czy to dobrze, że wciąż jesteśmy razem. Chyba tak nie myślisz naprawdę?! wykrzyknęła zrozpaczona. Och, oczywiście, że nie.Ale z każdym dniem jest nam trudniej, prawda? To ty wyznaczasz granice. Jesteś jeszcze taka młoda.A ja obciążony.Powołanie czarnoksiężnika czy-ni ze mnie istotę, której powinnaś unikać, najmilsza. Widzę, że nie zamierzasz zrezygnować zauważyła z goryczą. Wcalezresztą tego nie chcę.Ale jeśli będziemy unikać podobnych pułapek jak dzisiej-szej nocy, możemy chyba dalej się przyjaznić? Bardzo cię potrzebuję, wiesz chybao tym.Pogładził ją po policzku.W jego ciemnych oczach lśniła niewypowiedzianaczułość. Wiesz, że ja także potrzebuję ciebie.Zostaniemy więc razem jeszcze przezjakiś czas.A teraz chodz, chcą, abyśmy wzięli udział w spotkaniu dotyczącymskarbu z Tiersteingram.Okazało się, że skarb miał raczej wartość zabytkową niż pieniężną.Decyzja,co z nim zrobić, należała do Tiril spadkobierczyni.Rozważali, czy należy braćpod uwagę szlachciców, krewnych Gustafa Wetleva, lecz doszli do wniosku, żeim nic się nie należy.Po głębokim namyśle Tiril wybrała po jednej rzeczy dla każdego, kto brałudział w koszmarnej wyprawie.Kalervo miał także coś otrzymać Fredlundzobowiązał się, że zamieni klejnot starego na gotówkę.Sama Tiril wybrała sobiejeszcze jedną rzecz, a resztę przekazała wójtowi, który obiecał dopilnować, abyznalezione przedmioty trafiły do muzeum.Wszystko spisano, by pózniej nie byłożadnych wątpliwości.131 Nie powinniśmy się wzbogacić na tej wyprawie oświadczyła Tiril zde-cydowanie. Była na to zbyt przykra.Catherine być może nie zgodziłaby się z nią, lecz baronówny nie pytano o zda-nie.Miała otrzymać swoją, część, kiedy się obudzi.Jeśli to w ogóle nastąpi.Tego wieczoru Erling nie mógł sobie znalezć miejsca.Gnębił go los Catherine.Tiril nie odstępowała Móriego.Erling poczuł się opuszczony.W Bergen zawsze miał pod ręką skuteczny środek przeciwko samotności.Dość tam było pięknych dziewcząt, gotowych na każde jego skinienie.W tensposób młody potomek Hanzeatów znajdował kilka godzin zapomnienia.Starym zwyczajem tak samo uczynił i tutaj.Jedna ze służących w zajezdzieprzez cały dzień słała mu tęskne spojrzenia.Była ładna i wyglądała na doświad-czoną, wiedział więc, że nie zrywa niewinnego kwiatka, na to nie pozwalało musumienie.Dziewczyna bardzo chętnie przyszła wieczorem do jego pokoju.Ofiarowała mu kilka chwil przyjemności, była łagodna, chętna i pozwoliła muna wszystko.Ale kiedy wyszła, Erling pogrążył się w myślach.Czuł się oszukany.Wszystko było dobrze, ale czegoś mu brakowało.Poczucie niezaspokojenia długo nie pozwalało mu zasnąć.Kiedy wreszcie zrozumiał, w czym rzecz, zaczęło mu się robić na przemianzimno i gorąco.To przecież niemożliwe!Zirytowała go dziewczyna, która podczas zbliżenia sprawiła na nim wrażeniedrewnianej lalki.Nie, to niesprawiedliwe, panna była bardzo wprawną kochanką.Ale gdzie podział się ogień, ta iskra, ten diabelski błysk, który.Który miała Catherine!Prawda raziła go niczym piorun.Ten ciągły dokuczliwy lęk o nią, troska, strach, kiedy zniknęła.Erling poderwał się z łóżka i zapukał do drzwi Móriego.Spieszyło mu się tak,że nie mógł się doczekać zaproszenia.Czarnoksiężnik siedział przy stoliku i oglądał zwój pergaminu. Móri! Musisz uratować Catherine! Teraz, natychmiast! Ależ, mój drogi, co się stało? Czy jej stan się pogorszył? Nie, o tym nic nie wiem.Ale.Do diabła, Móri, ja kocham tę szalonądziewczynę!Umysł Móriego pracował jakby na zwolnionych obrotach. Catherine?132 Tak, do diabła, czy tak trudno ci to zrozumieć? A co z Tiril?Erling trochę się uspokoił. Tiril poza tobą świata nie widzi, dobrze o tym wiesz.Nie potrafię jej daćtego, czego pragnie, bo spotkała ciebie.A przy tobie wszyscy inni bledną. Jest bardzo do ciebie przywiązana. Wiem o tym.Mnie także jest bliska, lecz nie w ten sposób jak powinna.Catherine to ogień, kaprysy i humory, egoizm i bezczelność, i.Ona jest poprostu cudowna! Chyba rzeczywiście, skoro trzezwy przedsiębiorca Erling Mller stracił dlaniej głowę.Erling zasępił się. Widzisz, zakochałem się w Tiril właśnie dlatego, że była inna.Inna niżwszystkie te panny z dobrych rodzin, które znałem w Bergen.Te, które kokie-teryjnie poklepywały mnie po ręku i szelmowsko, w ramach panieńskich zabaw,udawały, że dają się uwieść.Odgrywały cnotliwe, lecz do łóżka dawały się wcią-gnąć bez najmniejszego trudu, a to stawało się wręcz nudne.Tiril różniła się odnich, pokochałem ją za jej szczerość, miłość do ludzi, lojalność i naturalność.Potem jednak pojawiła się Catherine, jeszcze dziwniejsza.I widzisz, Móri, ją mo-ja mieszczańska rodzina przyjęłaby z otwartymi ramionami.Baronówna, mój tyświecie, posiadająca tak znaczących przodków, i te maniery kiedy oczywiściesama tego chce dobry smak, i uroda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|