[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie powinnam może tego mówić, ale prawie jestem gotowa odnieść się do nich pobłażliwie, chociaż z drugiej strony wchodzi tu w grę kwestia uczuć…A propos głupoty ludzkich poczynań, zupełnie zapomniałam napisać Ci o tym wcześniej, bo jednak byłam bardzo zdenerwowana Twoim postępowaniem i zajmowały mnie głównie moje doznania wewnętrzne.Teraz mi się przypomniało, między innymi dlatego, że była mowa o żonie.Ja nie wiem, co jest z tymi żonami, zdaje się, że jedne są użyteczne, a drugie szkodliwe, czy nie powinno się tych szkodliwych jakoś usuwać? Oddawać na przykład na złom albo zamykać w Motozbycie? Mam wrażenie, a wnioskuję z tego, co słyszę, że ten Motozbyt to jest coś, z czego nic nigdy nie wychodzi, zamknięte żony też by nie wyszły i byłby z nimi spokój.Uważam, że nad tym należy się zastanowić.Otóż właśnie chodziło o szkodliwą żonę.Podjechałyśmy pod jej zaprzyjaźnione biuro na Królewskiej, to było zaraz po Twoim odjeździe, i patrzyłam na wydarzenie prawie obojętnie.ONA zatrzymała mnie na początku parkingu, a wiesz, jak tam stoją samochody, wszystkie na chodniku i tylko kufry wystają im na jezdnię, stały właśnie gęsto, jeden obok drugiego, ale koło drzewa widać było wolne miejsce.ONA tam właśnie chciała podjechać i przeczekiwała jakiegoś faceta, który tuż przed nami ruszał Wartburgiem na pych.Przy pomocy żony.W pierwszej chwili nie wiedziałam, że to żona, wyszło to na jaw później.Facet siedział przy kierownicy, a żona pchała, ale źle pchała, za słabo i za wolno, więc wysiadł i powiedział, że on będzie pchał, a ona niech startuje.Podjechałyśmy jeszcze kawałek i znów byłyśmy tuż za nimi, bo ONA tak czatowała na to miejsce pod drzewem.Facet wytłumaczył żonie, co ma robić, sama, zdaje się, nie miała o tym pojęcia, wrzucił jej drugi bieg i pokazał pedały, ten ma puścić, a ten przyciskać.Popchnął porządnie, no i udało mu się.Żona wykonała manipulacje z pedałami prawidłowo, silnik zaskoczył i wartburg na tej dwójce pojechał ostro.Znajdował się jednakże trochę za blisko chodnika, czego ten facet nie wziął pod uwagę, w dodatku zapomniał chyba powiedzieć żonie, jak ma się zatrzymać, no więc ona popruła do przodu po tyłach wszystkich zaparkowanych samochodów.Rozumiem, że nie ośmieliła się sama z siebie kręcić kierownicą i jechała jak po sznurku, urywając zderzaki, rozbijając tylne światła i gniotąc błotniki, a mąż leciał za nią z krzykiem i trzymał się za głowę.Nie sądzę, żeby mu to bardzo pomogło.Zaraz potem zrobiło się piekło na ziemi, bo ludzie w biurze usłyszeli łoskot, przez okna zobaczyli, co się dzieje, i powylatywali na ulicę.Niesłychane zamieszanie zrobili, ogromnie hałaśliwe, wszyscy oglądali swoje samochody, a dwóch padało sobie w objęcia i wrzeszczało radośnie, bo przypadkiem zaparkowali dalej i ta żona ich nie dosięgła.Reszta była poszkodowana, ale zdaje się, że właściciel Wartburga miał auto—casco.No i masz! Żona! To przecież kobieta…? Porównaj ją ze mną, czy ja bym Ci zrobiła taki idiotyzm? Jak w ogóle można… Jak można bodaj na chwilę odwrócić uwagę ode mnie na korzyść kobiety, która wszak może być żoną! Jak można potraktować mnie źle i niedbale…!No owszem, przyznaję, że miewam sprzeczne doznania i miotam się trochę uczuciowo, ale tak trudno jest samej sobie wszystko przetłumaczyć! To Ty masz mnie przekonać, to Ty musisz ułagodzić moje stany! Z całego serca, z całej duszy wierzę, że to uczynisz!Całuję Cię, mój Ukochany, może na razie trochę smutnie, ale z nieodmienną miłością
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|