[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za trzy dni zjawi się w Ośrodku Wasyl Mironowicz Łunienko i wszystko naprawi.De-fi-ni-tyw-nie.A teraz się napijemy.Za powodzenie planu.Za bezbolesną i szybką śmierć naszych ukochanych towarzyszy: Michaiła i Leonida.Za Związek Radziecki!Kilka pomieszczeń dalej obraca się mały magnetofonik odbierający całość rozmowy z „hermetycznej" kabiny komendanta.Magnetofonik to zabezpieczenie Smirnowa, gdyby coś jednak poszło nie tak.Przy aparacie cały czas czuwa Jelena Fiodorowa.Ma oczy pełne łez.VPomysł zrodził się nagle.I wcale nie został przez Lebiediewa wyspekulowany.Wykluł się podczas analizowania jednego z majaczeń Carlosa Rodrigueza, które jako nierealistyczne zostało przez komputery odrzucone.- Zaprawdę - wołał Rodriguez - wszyscy jesteśmy już trupami, to nie dni, to godziny! - Reszta wypowiedzi utonęła w bełkocie, z którego można było wywołać tylko niektóre słowa, między innymi: „atak", „gaz".Atak gazowy na Ośrodek został oceniony przez komputery jako nieprawdopodobny.Nikt na świece nie wiedział o prowadzonych w Prognalcentrze doświadczeniach.Przestrzeń powietrzna nad ZSRR była nie do przebicia, a Mastrzeń Rust, nad którego wózeczkiem Cyganka zrobiła znaczące zaklęcie, był dopiero dzieckiem i jeszcze nie w głowie było mu lądowanie awionetką na placu Czerwonym.Ale Piotr miał przewagę nad komputerem.Przewagę wyobraźni.W bibliotece znalazł stare plany Ośrodka.Posprawdzał.A potem, dygocąc z podniecenia, czekał na zmierzch.W ciągu dnia Rożków nie opuszczał go ani na krok.Na szczęście starszy lejtnant opracował awaryjny sposób wychodzenia z pokoju.Przed tygodniem odnalazł cienką ściankę, za którą biegły przewody ciepłej wody i centralnego ogrzewania.Przebił ją i zamaskował ruchomą płytą pokrytą tapetą.Głęboką nocą odkładał słuchawkę telefonu tak, żeby nikt nie mógł sprawdzić, czy Piotr jest w pokoju, i wymykał się tunelem do kotłowni.Do dalszych pomieszczeń miał podorabiane klucze.Było dobrze po północy, kiedy dotarł do jaskiń.Szedł przez labirynt, posługując się kompasem i skopiowaną w archiwum mapką.I znalazł.Jeszcze jeden świeży mur.Dziarsko wziął się do roboty.Po pół godzinie wyłupał spory otwór, natrafił na izolacje.Tak, to było to.Siewiernouralska nitka gazociągu.Otwór, który wywiercił, był niewielki, ale wystarczający.Kiedy odchodził, słyszał za sobą syk gazu.Usiłował obliczyć szybkość wypływu i porównać go z kubaturą podziemia.Miał nadzieję, że ubytku nie zarejestrują żadne manometry w przepompowniach.Dwa dni powinny wystarczyć.Dwa dni.Przez ten czas gaz prawdopodobnie wypełni w zadowalającym stężeniu całość jaskiń.Lebiediew modlił się, żeby katakumby były w miarę hermetyczne i ulatniający się gaz nikogo nie zaalarmował oraz żeby nie doszło do przedwczesnej detonacji.Jaskinie, na ile mógł zawierzyć swoim pospiesznym obliczeniom, wypełniały przestrzeń pod sektorami A i B.Na moment pomyślał ze strachem o tych wszystkich ludziach, którzy muszą zginąć: o obsłudze, strażnikach i nieszczęsnych, uwięzionych jasnowidzach.Nie ma wyboru.Jeśli efektem będzie śmierć Andropowa, Łunienki i zniszczenie szalonych planów „Korektury", nasza ofiara nie będzie daremna.- Był przekonany, że sam również zginie.Po powrocie przy drzwiach w pokoju znalazł podsunie tą kartkę.Gdzie się podziewasz? Pukałam do ciebie całą noc.Telefon też chyba masz zepsuty.Muszę z tobą porozmawiaćL.Liwszyc przechadza się swoim „Czarnym Korytarzem".Obserwuje uwięzionych w klatkach swych podopiecznych.Już nie tylko Rodriguez, który skrępowany toczy pianę z ust, ale wszyscy „pensjonariusze", nawet ci zazwyczaj otępiali, zdradzają objawy paniki.- Nie wiem, co im się mogło stać - mruczy profesor.-Zbiorowy amok? Nauka zanotowała podobne podniecenie u osób parapsychologicznie wrażliwych w czasie erupcji wulkanu Krakatau i podczas zrzucenia bomby na Hiroszimę.Czyżby coś nam groziło?Swoimi obawami dzieli się z Piotrem.- A nie uważa towarzysz profesor, że to może być podniecenie związane z uruchomieniem programu? Przecież „Korektura" to narzucenie innego biegu historii, to wykolejenie indywidualnych losów miliardów ludzi - podsuwa Lebiediew.- A wiesz, że możesz mieć rację - profesor z uznaniem spogląda na starszego lejtnanta.- A propos, ty też dzisiaj fatalnie wyglądasz.- Trudno wyglądać dobrze, jeśli się spało zaledwie dwie godziny - odparł Piotr.- Sprawdzałem usterki w paru programach, zajęło mi to prawie całą noc.- Ech, ty pracusiu.Więc uważasz, że nie powinienem sygnalizować tych objawów zbiorowej histerii przewodniczącemu?- Ja bym jeszcze poczekał.Przez uchylone drzwi rozmowie przysłuchuje się Różkow.Na jego ustach błąka się uśmieszek.Andropow polował.Dołączył do szalejącej w obwodzie Komi ekipy zachodnioeuropejskich socjaldemokratów, dla których zorganizowano łowy.Przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego sam polował niechętnie, ale musiał, gdyż to był sport, któremu z zapałem oddawała się cała wierchuszka współczesnego bojarstwa.Oberżandarm z trudem tłumił doń niechęć.Charakter miał wrażliwy, lubił w wolnych chwilach pisywać egzystencjalne wiersze.A tak naprawdę fascynowały go jedynie polowania na ludzi.Toteż po dwóch dniach zoologicznej jatki z przyjemnością powrócił do tajnego Ośrodka i generała Smirnowa.Lada moment miał przecież przybyć Łunienko.Lebiediew całował piersi Leny.Lubił je i podziwiał.Funkcjonariuszka była regulaminowo jędrna, a sutki sterczały jej na baczność niczym czubki cerkiewnych kopuł, z których rewolucyjna gorliwość poodtrącała krzyże.- Nie bój się, wszystko będzie dobrze - uspokajał dziewczynę.- Powinieneś uciekać! Natychmiast.Inaczej cię zabiją.- Niepotrzebnie dramatyzujesz, Lena.Dlaczego mieliby mnie zabijać?- Bo podejrzewają cię.Andropow wygrzebał skądś informację o twoim polskim pochodzeniu.- Pochodzenie to jest powód, żeby najwyżej odsunąć mnie od pracy.- Widzę, że mi nie wierzysz.No to posłuchaj.- Lena wyciąga mały magnetofon kasetowy i zakłada Piotrowi słuchawki.Włącza przycisk.„Nikt taki jak Lebiediew nie powinien znaleźć się nawet w pobliżu instytucji pracujących na potrzeby «Korektury»" - to głos Andropowa, zaraz potem odzywa się bas Smirnowa: „Nikt nie jest poza kontrolą.Mam system podwójnego zabezpieczenia.Lebiediewa pilnuje mój najlepszy człowiek".Andropow: „Niech więc przez trzy dni nie spuszcza z niego oka.Za trzy dni zjawi się w Ośrodku Wasyl Mironowicz Łunienko i wszystko naprawi."Twarz starszego lejtnanta spoważniała.- Co masz jeszcze na tej taśmie? - pyta.- Dużo ciekawych rzeczy.Smirnow, stary asekurant, kazał mi nagrywać wszystkie rozmowy z szefem.- Jest tam wzmianka o planie zamachu na pierwszego sekretarza?- I na Susłowa.Całe mnóstwo szczegółów.- Zostaw mi to!- A więc uciekniesz? Obiecaj mi.- Wracaj do siebie, Lena.I nie bój się.Taśmę ukryję poza pokojem, tak że nie znajdą jej, nawet jeśli spróbują mi zrobić rewizję.- Wiesz już, jak uciec?- Nie zadawaj pytań.- Kocham cię, Piotrze.- Ja ciebie też.A przecież jej nie kochał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl