[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Tu jest za cicho.- Kam Solusar sformułował go pierwszy, kiedy cała trzynastkaopuściła prom, sondując otoczenie Co się stało z mieszkańcami?-Zekk i Dorsk 82 od razu rozpoczęli zabezpieczanie okolicy, sprawdzając na początku,czy machiny kroczące AT-AT stanowią zagrożenie.- Myślę, że tam znajdziemy odpowiedz.- mruknął Firtisthwing, mrużąc oczy wkierunku jednej z odchodzących od placu ulic.Jedi wiedzieli, że jako Vor posiada onumiejętność akomodacji soczewek oczu, co umożliwia zbliżenie obrazu.Firtisthwingudoskonalił tę umiejętność o właściwości Mocy.Dlatego też Luke i pozostali bez słowaskierowali się we wskazanym kierunku, otulając się swoimi płaszczami z powodumroznego wiatru, ale nie tracąc nic ze swojej czujności.Zekk stwierdził, że nie wyczuwana najbliższym transportowcu żadnych śladów czyjejkolwiek aury, a zatem rycerzeskrócili sobie drogę, przechodząc między jego nogami.Kiedy doszli do wskazanej przez Vora uliczki, ich oczom ukazał się widok dziesiątkówmartwych ciał, zarówno ludzi czy innych cywilów, jak i szturmowców.Luke poczuł, jakcoraz gęstszy mrok spowija dusze nowo przybyłych, wiedział jednak, że nie dadzą musię opanować.- Czujesz to, mistrzu?- zapytał Kam, badając puls jednego z trupów.Skywalkerwiedział jednak, że nie chodzi tu o czynności życiowe denata, lecz o wszechobecną naRoon ciemną stronę Mocy.- Tak.- odparł zwięzle Luke spokojnym głosem, jednak w jego emocjach czuć byłosilny niepokój Ktoś albo coś korzysta tu z ciemnej strony z wyjątkową intensywnością.Aż dziw, że nie wykryliśmy go wcześniej.-- To prawda.- zgodził się Kam, wstając Jest jednak coś jeszcze.Ten mrok zdaje sięwywoływać nacisk na pewne szczególne fragmenty pola Mocy, jakby starał się w niewedrzeć.-Kyp, który dotychczas lustrował uważnie ulicę, odwrócił się ze zgrozą w oczach.- To wygląda tak samo, jak wtedy, gdy Exar Kun chciał mnie zdominować!- syknął,po czym zwrócił się głośniej do reszty rycerzy Pilnujcie się! Nie jesteśmy sami!-Ledwo jego głos dotarł do uszu pozostałych rycerzy, z zaułków wyskoczyli ludzie znarzędziami górniczymi, i, rycząc wściekle, rzucili się na Jedi.Obrońcy sprawiedliwościjuż jednak stali z włączonymi mieczami, przygotowani do odparcia ataku.Luke dostrzegłw oczach napastników krańcowy obłęd.Jednocześnie transporter AT-AT, który oddzielał122ich od promu, jakby ożył i odwrócił swoją ciężką, durastalową głowę, rozstrzeliwującstatek rycerzy.Jedi szybko i skutecznie odpierali ataki opętanych górników.Firtisthwing uniósł się wpowietrze, odwracając uwagę maszyny kroczącej od walczących, czekał na jej strzał wjego kierunku.Z zaułków po prawej stronie ulicy wylewali się coraz to głośniejwrzeszczący napastnicy.AT-AT uniósł głowę i ostrzelał Vora ze swoich dział.RycerzeJedi bronili się mężnie, ale obłąkańców było zbyt wielu, żeby stawiać im czynny opór bezich uśmiercania.Firtisthwing wyciągnął spokojnie dłoń i zaabsorbował energięlaserowych błyskawic, zwracając ją następnie w kierunku transportera.Wieiah, stojąca zprzodu obrony Jedi, zorientowała się, że powoli zaczyna ustępować naporowiprzeciwników.Luke wyczuł jej intencje i zaczął rozglądać się za dogodną drogą ucieczki.Okaleczony przez Firtisthwinga transporter runął na ziemię.Skywalker wreszcie, międzyjednym cięciem miecza a drugim, znalazł dach budynku, na który Jedi powinni wskoczyćbez problemu, a do którego nie sięgną agresorzy.Na jego rozkaz do odwrotu i skok wodpowiednim kierunku pozostali Jedi opuścili ulicę i podążyli za swoim przywódcą.Ludzie z zaułków przez jakiś czas ich gonili, ale nie byli w stanie nadążyć za skaczącymina dach rycerzami.Zaczęli więc rzucać w nich kamieniami, jednak nie refleks i zmysłwyczucia zagrożenia Jedi umożliwił im skuteczną obronę przed kawałkami skał.Kiedy już wszyscy byli bezpieczni na jednym z wyższych budynków, Luke spojrzał nawygasły wulkan.Jego podopieczni doskonale wiedzieli, o czym myśli.- Musimy się tam dostać, i to jak najszybciej.- powiedział napiętym głosem Inaczejten mrok spowoduje kolejną rzez.-- Działaliśmy w samoobronie.- rzekł Kyp Durron Nie mieliśmy wyboru.-- Zawsze jest jakiś wybór.- zaoponował Kam Myślę, mistrzu Luke, że nie ma czasudo stracenia.Ruszajmy.-Wieiah i Eelysa kiwnęły głowami, zgadzając się z Solusarem.- Ktokolwiek opanował umysły tych ludzi, musi być bardzo silny.- rzekła pierwsza, poczym zwróciła się do Firtisthwinga, który przed paroma minutami dołączył do towarzyszypo samotnej walce z maszyną kroczącą Miałeś rację, Witiyn Ter dąży do osiągnięciawładzy.Władzy nad działaniami, myślami i uczuciami ludzi zamieszkujących tę planetę.-w jej głosie dało się wyczuć nutę zgrozy Jest on tutaj panem życia i śmierci.Mawładzę absolutną.-- Takie nadużycie Mocy z pewnością go zniszczy.- powiedział Corran, przeładowującblaster.- Być może,- rzucił Nint Warcha ale wpierw musi zapłacić za swe zbrodnie.-Dla trzynastu rycerzy Jedi bieg po dachach mieściny nie stanowił problemu.Mocpozwalała na usztywnienie mięśni i poprawienie skoczności, dzięki czemu mieli onimożliwość nie tylko szybkiego przedostania się z centrum miasta na jego obrzeża, aleteż umknęli wszystkim pościgom, jakie za nimi podążały.W rezultacie Jedi zdołali obieccałe miasteczko w niecałą godzinę.Zrobiliby to szybciej, ale Luke zdecydował, że lepiejbędzie, jak podejdą od wulkanu z drugiej strony, ze względu na ewentualneniespodzianki, jakie mogły czekać przy najbliższej ścieżce, a które sugerowałby stojącytam AT-AT.Kiedy jednak Skywalker, Solusar i pozostali dotarli do podnóża wulkanu i mieli sięwłaśnie wspinać na szczyt, Wieiah mimochodem spojrzała w niebo.To, co zobaczyła,zdziwiło ją jednak i przeraziło.- Na orbicie toczy się bitwa!- zawołała do pozostałych, którzy od razu, jak nakomendę, spojrzeli w górę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|