[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pytanie, czy miałamzamiar dowiedzieć się w jakim stopniu?Rozdział 5Nie było nic łatwiejszego.Starając się nie śmiać, usiadłam przy stole w kuchni zAnną Lindą i wzięłam ją za ręce.W chwili gdy na mnie spojrzała, uwolniłam swojeuroki wróżki i zdolności wampira.Mrugając oczami, dziewczyna skapitulowała.Jej młody wiek sprawiał, że byłałatwiejsza do kontrolowania.Zalało mnie poczucie winy.Właśnie miałam wpłynąć najej umysł, zmieniając jej myśli tak by uwierzyła że wszystko jest jej pomysłem.Zatrzymałam się na chwilę, przekonując samą siebie że nie ma innego wyjścia.Niezależnie od wszystkiego, jeśli postanowi kiedyś pomścić śmierć brata, będępierwsza na jej liście.Nie mogłam podjąć takiego ryzyka.Dzieci miały dar wodkrywaniu tajemnic.Nie było wątpliwości że to jedynie kwestia czasu zanimodkryje tajemne przejście do mojego legowiska.Na nowo uwolniłam swój urok. Anna Linda, posłuchaj mnie, zaczęłam poważnym głosem.Dziewczyna spojrzała na mnie, jakbym była jedyną istniejącą osobą weWszechświecie. Chcesz iść do Siobhan.Zajmie się tobą.Nie będziesz sprawiać jej problemów.Uwierzysz że to jest twój pomysł i nie uciekniesz, chyba że twoje życie znajdzie sięw niebezpieczeństwie.Jeśli coś się wydarzy, natychmiast przyjdziesz mi o tympowiedzieć.Rozumiesz?Mój głos wlewał się w nią niczym ciepły miód.Jej twarz była spokojna. Chcę iść do Siobhan, odparła kiwając głową. Dokładnie.I nie będziesz jej sprawiać kłopotów.Będziesz jej pomagać i słuchaćjej.Powtarzając jej instrukcje, powoli wycofałam mój wpływ na jej umysł, dokładnie jakfala która wraca do morza pozostawiając po sobie resztki piany.nie stawiała oporugdy Nerissa poprosiła by z nią poszła, obiecując że jutro zadzwoni.Kiedyzamknęłam za nimi drzwi, poczułam jak Camille położyła dłoń na moim ramieniu. Będzie jej lepiej z Siobhan, powiedziała.Nie możemy trzymać tutaj dziecka.Dobrze o tym wiesz.Nie mogłam oderwać oczu od drzwi. Już od dawna nie jest dzieckiem, Camille.Zrobiła i widziała rzeczy których niepowinna widzieć dziewczynka w jej wieku.Mój umysł zalały obrazy Dredge'a.Nie byłam jego jedyną ofiarą.Dziesiątkipodobnych ofiar spełniały jego chore fantazje.Miałam to szczęście iż byłam dorosła,dlatego łatwiej było mi się z tym pogodzić.Camille przełknęła ślinę.Dziś jej krew była o wiele cieplejsza niż zwykle.Mogłampoczuć i zobaczyć w jej aurze targające nią emocje.Była zła i chciała zapolować,miała też ochotę coś zniszczyć.Niemniej jednak po prostu odpowiedziała: Wiem, Menolly.Dlatego robimy to, co musimy zrobić. Przyjdę dziś do Voyagera trochę wcześniej, chyba że Chase nie dowie się niczegonowego w sprawie zaginionych wampirów.O tej porze może zdołam wypatrzećkogoś w tłumie.Nigdy nie wiadomo.Założyłam skórzaną kurtkę, nie z powodu zimna, ale dlatego że świetnie na mnieleżała i wyglądałam w niej groznie.Camille mnie zatrzymała. Nie masz sobie nic do zarzucenia, Menolly.To była najlepsza rzecz jaką możnabyło zrobić.Wzdychając zdałam sobie sprawę że oszukuję zarówno moich bliskich jak i samąsiebie. Nie czuję się winna.Przynajmniej nie za bardzo. Ok, wyszeptała; otworzyłam drzwi.Ale gdyby miało się tak stać, pamiętaj że niemożesz sobie na to pozwolić.W walce przeciwko demonom, musimy użyć wszelkichmożliwych środków aby osiągnąć nasze cele.Skinęłam głową.Moja siostra coraz bardziej mnie przypominała.Osobiście uważam że to niepokojące.Poruszając się cicho jak cień, udałam się do mojego Jaguara.Camille miała rację,uratowałam Annę Lindę.Dlaczego więc czułam się jakbym ją opuściła?Po wejściu do Voyagera uderzył we mnie hałas.Muzyka i rozmowy tworzyły swegorodzaju kakofonię, odbijając się echem od ścian.W ostatnich tygodniach interesyszły coraz lepiej, bar był wypełniony po brzegi.Z racji iż OIA nie płaciła nam więcej,musiałyśmy znalezć pieniądze gdzie indziej, co było dla nas w porządku.Wszystkie stoły i krzesła były zajęte.Pierwotnie było to miejsce spotkań dla wróżek.Z czasem Voyager został przekształcony w miejsce rozpusty, gdzie można byłospotkać zarówno wróżki, inne nadprzyrodzone stworzenia ziemskie jak i ludzi.Kiedy wsunęłam się za bar, Luke którego zatrudniłam a który był zmiennymwilkiem, posłał mi wdzięczne spojrzenie. Cieszę się że cię widzę.Jest coraz większy ruch, każdej nocy przybywa namklientów.Nie planujesz przypadkiem zatrudnić nowego barmana? zapytałodgarniając kosmyk włosów który spadł mu na czoło.Miał koło trzydziestki i był raczej słodki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|