[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Komandorze, czy mamy jakieś informacje z sekcji badawczej? Nic ciekawego  Ferrol pozwolił sobie na ironię. Przedstawili z pięć różnychteorii, począwszy od choroby popromiennej, a skończywszy na niedożywieniu, i żad-nych istotnych dowodów, które uzasadniałaby którąkolwiek z nich.O leczeniu oczywi-ście nie ma mowy!Przynajmniej jedna możliwość została wyeliminowana.77  No cóż, myślę, że musimy na dobre zacząć improwizować  zdecydował się kapi-tan. Niech pan połączy się z maszynownią i każe Stoltowi włączyć silnik.Potem pro-szę przekazać Tenzingowi, żeby zebrał wyposażenie potrzebne do dalszych badań kon-dycji Pegaza i przeniósł je do lądownika.Ferrol zmarszczył czoło. Mam nadzieję, kapitanie, że nie będzie pan próbował wlec za sobą Pegaza przezcałą drogę na Shadracha. Było to stwierdzenie, a nie pytanie. Ma pan rację  przyznał Roman. Odłączymy Amity i polecimy sami.Pegaz zo-stanie z większością naukowców i częścią Tamplesów, którzy będą pilnować, żeby naglenie ozdrowiał i nie SKOCZYA na nas. A jeżeli.?  przerwał gwałtownie Ferrol. Chciałbym z panem pomówić pry-watnie, kapitanie, jeśli można.Roman spojrzał na niego pytająco. Za minutę będę z powrotem na pomoście.Czy to wystarczy?Ferrol skinął głową. Każę Stoltowi uruchomić silnik. W porządku! Skończyłem. Kapitan odwrócił się do Tamplesów:  Słyszałeś,Rrin-saa? Słyszałem, Rro-maa. To dobrze.Teraz zastanów się, kto ci będzie potrzebny na Amity w drodze naShadracha.Reszta niech przygotuje łodzie ratunkowe.Wszyscy trzej operatorzy musząoczywiście zostać z Pegazem.Rrin-saa zawahał się. Wasze życzenia są naszymi!  zaskowyczał w końcu. Spróbujcie jeszcze raz ponaglić Pegaza  przypomniał Roman, kierując się dodrzwi. Jeśli się uda, natychmiast ruszajcie do przodu.Gdybym okazał się potrzebny,będę na pomoście.Opuścił przedział Tamplesów i wyszedł na korytarz, gdzie rozlegał się już cichy szumsilnika.Ferrol czekał na niego na pomoście. Stolt mówi, że potrzeba około godziny na rozruch  zameldował. Nie kazałemsię spieszyć, bo i tak przygotowanie lądownika i łodzi ratunkowych zajmie nam mniejwięcej tyle samo czasu.Roman przez chwilę obserwował program kontroli lotu, potem spojrzał badawczona nawigatora. O czym to chciał pan pomówić ze mną prywatnie?Ferrol spojrzał mu prosto w oczy. Szczerze mówiąc, kapitanie, nie ufam Tamplesom. Sądzi pan, że udają z tą chorobą Pegaza?78  Nie.Sądzę, że mogą zwiać stąd, nie czekając na powrót Amity, jeśli tylko Pegaz po-czuje się lepiej.Przez chwilę Roman obserwował młodego człowieka.W jego oczach migotałyupiory Prometeusza.Kapitan z niepokojem przypomniał sobie wypowiedzi dziewięć-dziesięciu siedmiu przeciwników Tamplesów z pokładu Amity. Moim zdaniem, jest to zupełnie nieprawdopodobne  stwierdził po chwili a ponadto, możemy uniknąć ryzyka i zostawić na stacji badawczej część naszej zało-gi.Dam panu do dyspozycji dość ludzi do obserwowania Tamplesów.Przez sekundę Ferrol zdawał się nie rozumieć, potem oczy rozszerzyły mu się ze zdu-mienia. Mnie, kapitanie? Tak, panu, komandorze!  potwierdził Roman. Proszę w ciągu pół godzinysporządzić listę osób, które chciałby pan mieć przy sobie.Niech pan pamięta, że musibyć to zgrana grupa.Wśród załogi zdarzają się nieporozumienia i konflikty, na które niemożemy pozwolić sobie na łodziach. Tak jest  Ferrol oblizał wyschnięte usta. Kapitanie, jestem gotów, jednak.wolałbym polecić na Amity. Wiem o tym  powiedział Roman  ale nie mam wyboru, komandorze.Ktośupoważniony do wydawania rozkazów musi zostać z Pegazem, a Kennedy i Stolt będąmi potrzebni.Zatem pozostaje tylko pan.Ferrol westchnął głęboko. Tak jest!  odpowiedział i zrezygnowany oddalił się bez słowa.Roman przez chwilę patrzył za nim.Potem zasiadł za swoim pulpitem, ponieważprzed rozpoczęciem akcji chciał znać odpowiedz na decydujące pytanie.Po chwili uzy-skał wynik analizy komputerowej, który okazał się jednoznaczny i złowieszczy.Amitywytrzyma podróż na Shadracha nawet nie osłaniana przez Pegaza.pod warunkiem,że nie wzrośnie ilość energii oddawanej przez B.Podróż w jedną stronę potrwa ponaddwadzieścia pięć godzin, ponieważ Tamplesi nie zniosą przez dłuższy czas przyspiesze-nia większego niż dwa G.Tymczasem wybuch białego karła może nastąpić w każdejchwili.Jeśli eksplozja zdarzy się w przeciągu najbliższych pięćdziesięciu godzin, Amitybędzie zgubiona. My, ludzie, chwytamy się każdego sposobu , przypomniał sobie własne słowa skie-rowane niedawno do Rrin-saa.Nie były to tylko przechwałki.Przetarł ekran i włączył czytnik, wzywając jednocze-śnie poruczników Kennedy i Marlowe a.Jasne smugi przegrzanej plazmy z silnika Amity były widoczne jeszcze dość długopo zniknięciu statku.Ferrol obserwował przez tylne okienko lądownika, jak stawały sięcoraz cieńsze, aż wreszcie rozpłynęły się w świetle blizniaczych gwiazd.Po Amity nie79 było śladu.Przez chwilę wpatrywał się w pustą przestrzeń, zastanawiając się nad sy-tuacją.Wprawdzie kapitan nie wpadł w panikę, ale przed opuszczeniem statku Ferrolprzeanalizował dokładnie wszystkie parametry i dobrze wiedział, jakie niebezpie-czeństwo zagrażało Amity.Jeśli jeden z wybuchów rozsadzi gwiazdę, zanim dotrą naShadracha, statek spłonie!Wtedy oczywiście zostałby dowódcą.Skrzywił się.Nie zależało mu na dowodzeniuniezorganizowaną gromadą naukowców, którzy na ogół nie mieli najmniejszego pojęciao funkcjonowaniu lądownika i zmuszeni do działania, mogliby co najwyżej przeszka-dzać.Nie chciał kierować ludzmi z obsługi, którzy doskonale wiedzieliby, jak do tegodoszło, i czuliby się pokrzywdzeni.Ani tym bardziej grupą Tamplesów!Odwrócił się od iluminatora i rozejrzał po wnętrzu lądownika.Ludzie tłoczyli siępośród instrumentów o dziwnym przeznaczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl